Na razie ustalono, że urządzenia działały, ale co był przyczyną wypadku tego wciąż nie wiadomo. Okoliczności zderzenia pociągów w Smętowie Granicznym (woj. pomorskie) badają dwie komisje. Jak dowiedział się TVN24, sprawą zajmuje się też prokuratura. - Prowadzimy czynności w kierunku "sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym" - mówi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
- Do sztabu kryzysowego w nocy dotarła informacja, mówiąca że maszynista pociągu osobowego jechał po torze, na którym miał zielone światło. Kolizja nastąpiła z pociągiem towarowym, który wyjeżdżał z bocznego toru - mówił Andrzej Adamczyk, minister infrastruktury.
O przyczynach wypadku, jak to się stało, że pociąg towarowy znalazł się na torze Pogorii, która miała zielone światło, nie chciał spekulować.
- Nieoficjalnie wiem o kwalifikacji tego wypadku. Przyczyną tego wypadku był pociąg towarowy, ale to jest nieoficjalna wiadomość. Nie chcę wyprzedzać Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych. To jest domena tej komisji, zaczekajmy na ich ustalenia - oświadczył Adamczyk.
Członkowie komisji na miejscu pojawili się, jak mówi Adamczyk, już przed pierwszą w nocy. Ustalili stan i położenie urządzeń na stacji.
Dwie komisje
Na razie sprawę wypadku badają dwie niezależne komisje. Pierwsza to Komisja Badania Wypadków Kolejowych, która zajmuje się tylko najpoważniejszymi wypadkami. Podlega ona ministerstwu infrastruktury i budownictwa. Ma 30 dni roboczych na ustalenie jakie były przyczyny tego zdarzenia. Druga to komisja kolejowa, która bada wszystkie zdarzenia na torach. Składa się ona z przedstawicieli podmiotów, które uczestniczyły w zdarzeniu. Jej działania nadzoruje Urząd Transportu Kolejowego.
- Państwowa Komisja Badania wypadków podejmie decyzję czy sama będzie prowadzić postępowanie na okoliczność tego zdarzenia, czy też przekaże ją komisji kolejowej. Wezmą pod uwagę okoliczności oraz konsekwencje wypadku. Wydaje mi się, że w tym przypadku to Komisja Badania Wypadków Kolejowych przejmie to postępowanie - powiedział rano dziennikom Ignacy Góra, prezes Urzędu Transportu Kolejowego.
Góra podobnie jak Adamczyk nie chciał spekulować o tym, kto lub co zawiniło. - Na wnioski jest za wcześnie. Przyczyny wypadku kolejowego zawsze są złożone. Po to zajmują się tym komisje, żeby ustalić, co się wydarzyło - dodaje Góra.
Niedługo poznamy wyniki
Zdaniem ministra Adamczyka badanie państwowej komisji nie potrwa długo. - Niebawem poznamy pierwsze wyniki prac komisji. Do momentu, gdy komisja nie zidentyfikuje, w jakich ustawieniach są urządzenia, nie można ich używać. Już o godz. 2.30 można było powiedzieć, że wszystkie urządzenia kolejowe mogą być znów używane. Dzięki zaangażowaniu członków komisji już po godzinie 3.00 przez stację, korzystając z bocznego toru, mógł przejechać inny pociąg - komentuje minister.
Zaznaczył, że jest za wcześnie na szacowanie strat. Wskutek zderzenia wykoleiła się lokomotywa i siedem z 11 wagonów pociągu pasażerskiego.
- Mogę jedynie podzielić się refleksjami szefów Intercity, którzy oglądając relacje telewizyjne, oceniali, że wagony są poważnie uszkodzone i nie wiadomo, czy wszystkie da się wyremontować. To z kolei świadczyłoby, że koszty będą wysokie - powiedział Adamczyk.
Pod lupą prokuratury
Niezależnie od komisji wypadkiem zajmuje się również prokuratura.
- Prokuratura Rejonowa w Starogardzie Gdańskim wszczęła śledztwo w sprawie katastrofy w ruchu lądowym. Jest to czyn z art. 173 Kodeksu Karnego. Ten czyn zagrożony jest karą od roku do dziesięciu lat więzienia. Czynności z udziałem prokuratora realizowano na miejscu. W tej chwili będą kontynuowane dalsze czynności, bo nie wszystko dało się zrobić w nocy. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów - powiedziała TVN24 Grażyna Wawryniuk.
Jeszcze dzisiaj śledczy chcą przeprowadzić oględziny wewnątrz pociągu osobowego oraz wewnątrz składu towarowego.
- Zabezpieczyliśmy tachografy, rejestratory oraz monitoringi w obrębie tego dworca. Przesłuchiwanie są też świadkowie zdarzenia - tłumaczy Wawryniuk.
Wiadomo, że jeszcze nie przesłuchano maszynistów z obu składów. Obaj zostali za to przebadani alkomatem. Byli trzeźwi. Prokuratura apeluje do osób, które były świadkami wydarzenia.
Jeśli ktoś oddalił się z miejsca wypadku i wcześniej nie podał służbom swoich danych osobowych to prosimy, żeby zgłosił się na policję i uzupełnił te dane. Zależy nam, żeby przesłuchać wszystkich możliwych świadków zdarzenia. Grażyna Wawryniuk, Prokuratura Okręgowa w Gdańsku
"Stanęli na wysokości zadania"
Minister infrastruktury podkreślił, że kolejarze Intercity i PKP PLK, Straż Ochrony Kolei, służby medyczne, straż pożarna i policja stanęły na wysokości zadania.
- Do godz. 2.00 mieliśmy informację, że hospitalizowanych jest 24 pasażerów pociągu. Obawialiśmy się o losy 12-letniej dziewczynki, która została przewieziona śmigłowcem do szpitala w Gdańsku. Okazało się, że stan zdrowia nie zagraża jej życiu. Co do innych osób, też mamy informacje, że ich stan nie jest ciężki. Cztery osoby zgłosiły się do placówek służby zdrowia samodzielnie, więc o godz. 4.00 rano w sumie pomocy medycznej udzielano 28 osobom - dodał minister.
Sprawny przejazd pociągów
Z ostatnich informacji PKP PLK wynika, że stan stacji Smętowo zapewnia sprawny przejazd pociągów pasażerskich i towarowych, a podróżni mogą korzystać z peronów. Jak podał rzecznik PKP PLK Mirosław Siemieniec, na miejscu pracują dwa pociągi kolejowego ratownictwa technicznego, pociąg sieciowy oraz dodatkowa lokomotywa spalinowa. W nocy ściągnięto z torów pociąg towarowy, zabrano także na boczne tory pięć wagonów pasażerskich, a przy pomocy siłowników wykolejona lokomotywa jest ustawiana na torze. Po zabraniu taboru rozpoczną się prace na torze. Wstępnie oceniono, że uszkodzone jest 400 metrów toru i dwa rozjazdy. Według PKP PLK, określenie czasu usuwania skutków zdarzenia będzie możliwe w czwartek po południu.
Tutaj doszło do wypadku:
Autor: MAK/aa / Źródło: PAP/TVN24