Sąd Najwyższy oddalił kasację obrońców kibiców Ruchu Chorzów, którzy w 2013 roku dotkliwie pobili na plaży w Gdyni meksykańskich marynarzy. Kibice spędzą w więzieniu od dwóch miesięcy do dwóch lat.
Sąd Najwyższy nie znalazł powodów do uchylenia wyroków skazujących kibiców Ruchu Chorzów na kary od 2 lat i 2 miesięcy do 1,5 roku więzienia za pobicie w sierpniu 2013 r. na plaży w Gdyni meksykańskich marynarzy. SN oddalił kasacje obrony.
"Skazani nie byli rycerzami stającymi w obronie polskich kobiet. Podjęli działania brutalne i agresywne. Osoby narodowości meksykańskiej nie dały ku temu powodu" - podkreślił Sąd Najwyższy.
Pobili żeglarzy na plaży w Gdyni
18 sierpnia 2013 r. na plaży w Gdyni grupa sympatyków Ruchu Chorzów, którzy tego dnia wieczorem mieli kibicować swojej drużynie w meczu z Arką Gdynia, pobiła członków załogi szkolnego żaglowca Akademii Marynarki Wojennej Meksyku "Cuauhtemoc", który w tych dniach zawinął do Gdyni. Poszkodowanych zostało dwóch marynarzy.
Prokuratura skierowała dwa akty oskarżenia w tej sprawie. Jedna ze spraw, przeciwko 7 osobom, właśnie znalazła swój finał. Podczas procesu większość oskarżonych nie przyznała się do pobicia marynarzy, a dwóch wyjaśniło, że sami zostali zaatakowani przez obywateli Meksyku rozbitą butelką.
Wyrok I instancji w tej sprawie zapadł pod koniec stycznia 2014 r. w Sądzie Rejonowym w Gdyni. Oprócz bezwzględnych kar więzienia gdyński sąd zdecydował też, że oskarżeni mają zapłacić po 3 tys. zł zadośćuczynienia każdemu z dwóch pokrzywdzonych obywateli Meksyku. Najsurowszy wyrok wobec Łukasza Z. wynikał z tego, że miał on już dwa prawomocne wyroki oraz toczyły się przeciw niemu sprawy dotyczące zakazu stadionowego oraz znieważenia policjanta.
"Postawa oskarżonych zasługuje na szczególne potępienie"
Obrońcy wszystkich oskarżonych apelowali do Sądu Okręgowego w Gdańsku, wnosząc o złagodzenie wyroku, kary w zawieszeniu, uchylenie wyroku bądź uniewinnienie. SO nieco złagodził kary wobec jednego ze skazanych, a wobec wszystkich z opisu zarzuconego im czynu wyeliminował stwierdzenie o "udziału w zbiegowisku mającym na celu pobicie". Skazani zostali uznani za winnych pobicia dwóch meksykańskich marynarzy. Gdański sąd podkreślił, że postawa oskarżonych zasługuje na "szczególne potępienie", a sama bójka na plaży miała "bardzo drastyczny przebieg".
"Oskarżeni w sposób brutalny pobili dwóch pokrzywdzonych (...). Rotacyjnie otaczali pokrzywdzonych i kopali ich po całym ciele, w tym w głowę. Działanie oskarżonych było nacechowane agresją i brutalnością. Oskarżeni działali w dzień, na plaży, nie przejmując się obecnością innych osób, w tym dzieci. Wykorzystali fakt, że stanowili dużą grupę, bili pokrzywdzonych bez zastanowienia i bez żadnego uzasadnionego powodu" - mówiła sędzia.
"To przez media"
Obrona skazanych złożyła kasacje, które w piątek rozpoznał Sąd Najwyższy. Obrona wskazywała, że to przez media podsądnych potraktowano szczególnie surowo. "Takie sprawy porachunków między różnymi grupami to codzienność, nadano temu wydźwięk związany z tzw. pseudokibicami" - argumentowała mec. Anna Krukowska-Konik.
Jej zdaniem sąd i prokuratura popełniły w sprawie błędy, m.in. nie dopuszczając obrońców do przesłuchania Meksykanów na wstępnym etapie śledztwa. Innym błędem sądu miało być - według obrony - to, że jeden z sędziów orzekających w sądzie odwoławczym, decydował wcześniej w sprawie aresztów dla oskarżonych, co nie powinno mieć miejsca.
"Niesłusznie zostałem oskarżony, proszę o uniewinnienie mnie z zarzutu pobicia, bo nie ma dowodów, że pobiłem. Zdarzenie było dynamiczne, nie wiem jak to możliwe, że Meksykanie zapamiętali moją twarz. Może dlatego, że policja mnie niesłusznie zatrzymała i robiła okazania w szpitalu, gdzie byli też Meksykanie, którzy grozili mi i wytykali palcami" - mówił jeden ze skazanych, Sławomir M.
Broniąca Piotra P. mec. Maria Feric-Pawlak dodała, że jej klient "tylko incydentalnie wziął udział w zdarzeniu", a obecnie zmienił swe życie i zamierza wziąć ślub. Wnosiła o to, by SN mu to umożliwił. Za oddaleniem kasacji obrońców był reprezentujący Prokuraturę Generalną Jerzy Engelking. Jak mówił, nie ma automatyzmu, w myśl którego sędzia, który rozpoznawał wnioski o areszt, nie może orzekać w sprawie głównej. "Musiałby ujawnić swój stosunek do sprawy - a takiego zarzutu obrona nie stawia" - wskazał. Jak dodał, wyrok wydano na podstawie całościowej analizy wszystkich zeznań i nagrań z monitoringu.
W piątek po naradzie SN oddalił apelacje obrońców uznając je za "oczywiście bezzasadne". "Wyrok sądu odwoławczego jest przekonujący i kompletny" - mówił w ustnym uzasadnieniu orzeczenia sędzia SN Tomasz Artymiuk. Wywody obrony uznał za "polemikę z trafnymi ustaleniami sądu". Argumenty o oddziaływaniu mediów na sąd lub o niewspółmierności kary SN uznał za "nie na miejscu".
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: mg/kv / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Pomorze