Do obowiązkowych szkoleń rybaków należy dołączyć szkolenie nt. zagrożeń związanych z zatopioną bronią chemiczną - apelują uczestnicy CHEMSEA, projektu poświęconego zatopionej w Bałtyku broni chemicznej z II wojny światowej.
Uczestnicy projektu oceniali ryzyko związane z bronią chemiczną zatopioną w Bałtyku.
- To pozwoli utrzymywać świadomość zagrożenia na poziomie wyższym, niż obecnie. Pomysł powstał po spotkaniach z rybakami i administracją morską - powiedział koordynator projektu, dr Jacek Bełdowski z Instytut Oceanologii PAN w Sopocie.
Chodzi o przejętą po II wojnie światowej od Niemców amunicję, wypełnioną m.in. iperytem siarkowym, kwasem pruskim i adamsytem. Powinna ona być zatopiona w rejonie Głębi Bornholmskiej i Głębi Gotlandzkiej. Pociski zawierające bojowe środki trujące można jednak znaleźć na obszarze o wiele większym - nie tylko w miejscu oficjalnych zrzutów, ale również np. na Głębi Gdańskiej czy w Basenie Gotlandzkim.
- Potwierdziło się ostatecznie, że jedno z miejsc zatopień znajduje się na Głębi Gdańskiej - powiedział dr Bełdowski.
Specjalna instrukcja dla rybaków
Podczas projektu powstała instrukcja dla rybaków, która mówi, jak postępować w razie znalezienia broni chemicznej. Dla pracowników administracji morskiej opracowano natomiast przykładowy plan awaryjny - wskazujący, co zrobić w razie incydentu związanego z zatopioną bronią.
- Jest to próba połączenia zaleceń i procedur, obowiązujących w różnych krajach bałtyckich, a które są bardzo rozbieżne - dodał koordynator.
Instrukcje ukażą wydane w formie książeczek - trafią do zrzeszeń rybackich.
Broń zatruwa ryby?
Jak dodał dr Bełdowski podsumowano też wpływ zatopionej broni na organizmy żyjące w wodzie. - W przypadku dorsza negatywny wpływ związków obecnych w morzu zmienia się z roku na rok. Raz jest mniejszy a raz większy - mówi.
Bardziej szczegółowe badania pokazały jednak, "że w miejscach zatopień, zwłaszcza na Głębi Bornholmskiej, gdzie jest największe składowisko broni, ryby mają się wyraźnie gorzej. Wskaźniki stresu środowiskowego są tam wyższe niż w innych miejscach Bałtyku. Analogiczne wskaźniki są również wyższe w przypadku małży żyjących w miejscach zatopień broni, niż poza tymi miejscami".
Szukali broni chemicznej na dnie Bałtyku
W trakcie trzyletniego projektu wykonano 15 rejsów badawczych (z czego pięć zrealizowała strona polska). Przebadano obszar o powierzchni 1 760 km2 i wykryto około 40 tys. obiektów podwodnych, z czego ponad 17 tys. to najprawdopodobniej broń chemiczna.
- Wykorzystując specjalnie przygotowany do celów projektu zdalnie sterowany pojazd podwodny zweryfikowano ponad 250 obiektów, z których połowa okazała się amunicją. Oznacza to, że około 8 tys. obiektów w tym rejonie stanowi prawdopodobnie amunicja (w raporcie HELCOM mówi się o około 1000 obiektach) - przypomniał Jerzy Markowski, zastępca rzecznika prasowego Wojskowej Akademii Technicznej (WAT).
Podczas projektu powstał model pozwalający ocenić, jak rozprzestrzenia się skażenie, gdyby spoczywająca na dnie broń chemiczna została naruszona. Zaktualizowano też mapy obszarów skażonych, które trafią do Geograficznego Systemu Informacji i będą ogólnie dostępne.
Projekt państw nadbałtyckich
W projekcie brało udział 11 instytucji rządowych i badawczych z Niemiec, Szwecji, Finlandii, Litwy i Polski reprezentowanej przez IO PAN (lider projektu), AMW i WAT. Projekt był współfinansowany z unijnego Programu Regionu Morza Bałtyckiego 2007-2013, na łączną kwotę ponad 4,5 mln euro.
ZOBACZ MATERIAŁY TVN24 nt. BRONI CHEMICZNEJ NA DNIE BAŁTYKU:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/i / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24