Pojechać do Madrytu, pójść na trening Realu Madryt, a potem po prostu spotkać się z gwiazdami światowego futbolu - o tym marzy niejeden zapalony kibic piłki nożnej. Przemkowi i Dawidowi się udało. Podopieczni fundacji "Trzeba marzyć" spotkali się z Ronaldo i Marcelo.
Wszystko zaczęło się dwa lata temu. To wtedy chorego Przemka odwiedził wolontariusz fundacji "Trzeba marzyć". O czym marzysz? - O spotkaniu z Cristiano Ronaldo i z piłkarzami Realu Madryt - odpowiedź nie mogła być inna, bo Przemek jest zagorzałym kibicem.
Niespełna tydzień temu jego marzenie po prostu się spełniło. - Zadzwoniła do mnie pani z fundacji i powiedziała, że polecę z rodziną do Madrytu - opowiada chłopak. Tak też się stało.
Kierunek Madryt
Najpierw Przemek poleciał do Barcelony. Tam razem z wolontariuszką i swoją rodziną zwiedził miasto. Potem wyruszyli do Madrytu. Spotkali się z rodziną Dawida, drugiego podopiecznego fundacji, który również chciał poznać piłkarzy Realu.
- Wybraliśmy się na mecz Realu z Sewillą. To było duże przeżycie. Następnego dnia poszliśmy na trening i to wymarzone spotkanie z piłkarzami - opowiada Przemek.
Mimo że od spotkania z Cristiano Ronaldo minęło już trochę czasu, Przemkowi wciąż trudno o tym mówić.
- Pamiętam jak Ronaldo do nas przyszedł. To było niesamowite. Na początku nie wierzyłem, że on do mnie podszedł. Podałem mu piłkę, a on ją podpisał i przyjacielsko poklepał mnie po ramieniu. Zrobiliśmy sobie też wspólne zdjęcie. Moja mama też bardzo to przeżywała. Szkoda tylko, że nie udało nam się porozmawiać - opowiada Przemek, który nie zamierza poprzestać na spełnieniu tego jednego marzenia.
Już myśli o kolejnym wyjeździe, tym razem do Barcelony. Chciałby spotkać Messiego lub Suareza.
Dawid również nie krył wzruszenia. Jego idolem jest Marcelo.
- Syn był w szoku. Kiedy opowiadał wolontariuszce o tym marzeniu nikt z nas nie myślał, że to naprawdę może się spełnić. Jednego dnia spotkała największe sławy Realu, np. Ronaldo czy Pepe. Ale dla niego i tak najważniejszy był Marcelo - mówi pan Jakub, ojciec Dawida.
"Zaśpiewaliśmy sto lat"
Okazało się, że w dniu spotkania Ronaldo obchodził swoje 30. urodziny.
- Łącznie była nas piątka, więc gromko zaśpiewaliśmy mu sto lat po angielsku. Było widać, że bardzo się wzruszył. Podziękował nam za to - wspomina Przemek.
Dla nich nie ma rzeczy niemożliwych?
- Nie było łatwo spełnić te marzenie - mówi Rafał Dadej z "Trzeba Marzyć". Można powiedzieć, że prezes fundacji jest już specjalistą od zadań specjalnych. To dzięki jego uporowi w ubiegłym roku udało się spełnić marzenie Kingi, która chciała się spotkać z papieżem. Ostatecznie dziewczyna dostał list od Franciszka, ale i tak była szczęśliwa.
Okazuje się, że tym razem było równie trudno. - Był taki moment, że już myślałem, że się nie uda. Prawie dwa lata temu spotkaliśmy się z Przemkiem. Mimo to dopiero teraz się udało. Po prostu nie mogliśmy trafić do odpowiedniej osoby, która pomogłaby nas dotrzeć do piłkarzy. Potem jeszcze udało się połączyć to z marzeniem Dawida. Cieszymy się, że to się udało - opowiada Dadej.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Trzeba marzyć