Rozpoczęły się przygotowania do rozbiórki zabytkowego spichlerza w Gdańsku. Woli Łeb, jako jeden z nielicznych przetrwał działania wojenne w 1945 roku. Grozi jednak zawaleniem, dlatego na czas umacniania nabrzeży wyspy musi zostać rozebrany. Sprzeciwia się temu Towarzystwo Opieki nad Zabytkami.
- Musimy go rozebrać, bo sam prędzej czy później by się zawalił. Groził katastrofą budowlaną – mówi Włodzimierz Bartosiewicz z Dyrekcji Rozbudowy Miasta Gdańska.
Rozbiórka cegła po cegle
W najgorszym stanie jest zachodnia ściana spichlerza, która przechyla się w stronę nabrzeża Motławy i w każdej chwili może się zawalić do rzeki. Jest to też najcenniejsza część zabytku. Ściana pochodzi z XVIII wieku i zachowały się na niej kamienne elementy, w tym kliniec z głową wołu i kartusz z łacińską inskrypcją.
- Rozbiórka tej części będzie nietypowa. Zachodnia ściana będzie rozebrana ręcznie, cegła po cegle. Trzeba zachować ostrożność, bo jest niestabilna – zaznacza Bartosiewicz
- Robotnicy będą wykonywać swoją pracę z rusztowań z wysuwanymi pomostami. Stan muru jest tak zły, że ani rusztowania, ani robotnicy nie będą mogli się nawet oprzeć o mury – mówi Dariusz Chmielewski, pomorski konserwator zabytków.
Z kolei północną ścianę będzie można najprawdopodobniej zdemontować w większych fragmentach.
Zdemontowane części budowli mają zostać złożone w magazynach. Kiedy wzmocniony zostanie grunt na nabrzeżu Motławy ściany zostaną zrekonstruowane. Oryginalne elementy mają zostać wkomponowane w nową budowlę, jaką zamierza postawić tu inwestor.
Zgodnie z planami mają tam powstać m.in. mieszkania i hotele.
"Wielkie rozczarowanie"
Z decyzją konserwatora nie mogą pogodzić się członkowie gdańskiego Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. - Nie przykujemy się do murów, ale rozbiórka to dla nas wielkie rozczarowanie. Realizacja prac doprowadzi do unicestwienia zabytku jako całości, w zachowanej do dziś formie. To budowla ważna dla historii oraz istotna część zasobów nieodnawialnych – mówi Tomasz Korzeniowski, prezes gdańskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami.
Nie przekonuje ich nawet decyzja o zachowaniu najcenniejszych elementów budowli.
- Negatywnych skutków nie złagodzą zapisy konserwatora o konieczności odzyskania pojedynczych elementów wystroju architektonicznego spichlerza, stanowiących tylko niewielki procent substancji zabytku – dodaje Chmielewski.
Nie zgadzają się na wyburzenie
Przedstawiciele TOnZ twierdzą też, że rozbiórka to łamanie prawa, bo Woli Łeb to część Wyspy Spichrzów, która jest teraz modernizowana z dotacji Unii Europejskiej, a projekt nie zawierał punktu o rozbiórce tego zabytku. Dlatego skierowali do prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza pismo z prośbą o wycofanie zgody na rozbiórkę. Jak informuje magistrat, oficjalna odpowiedź na pismo ma się pojawić w tym tygodniu.
- Jeśli to nie pomoże będziemy walczyć dalej. Napisałem już do minister Elżbiety Bieńkowskiej z prośbą o bezpośrednią interwencję wobec braku reakcji władz miasta i wojewody. Jeśli i tu nie uzyskamy pomocy, to zwrócimy się do komisarzy unijnych – mówi Korzeniowski.
Decyzja o rozbiórce spichlerza zapadła w październiku ubiegłego roku. Kawałek muru wpadł wtedy do Motławy. Inwestor i konserwator wstrzymali prace na budowie.
Rozbiórka spichlerza ma potrwać do końca lutego. Na ponowny montaż zabytkowych elementów Wolego Łba inwestor ma 5 lat.
Nowe życie wyspy
Północny cypel Wyspy Spichrzów pozostawał niezagospodarowany od zakończenia II wojny światowej. Ocalałe w całości lub części spichlerze niszczały. W ostatnich latach miasto znalazło inwestorów, którzy mają zagospodarować teren budując na nim obiekty mieszkalne, hotele, biurowce itp. Plan przewiduje zachowanie i wkomponowane w nową zabudowę, wszystkich ocalałych w całości lub części spichlerzy.
Tu mieści się spichlerz Woli Łeb:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: mcz/ws / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TOnZ