Do redakcji "Głosu Pomorza" obwiązaną gumkami paczkę listów poleconych przyniósł znalazca. Działa tam biuro rzeczy znalezionych. Następnego dnia po paczkę zgłosił się Maciej Krassowski kierownik regionalnego In Postu w Słupsku. – Dostałem telefon z taką informacją. Prawdopodobnie od pracownika Poczty Polskiej – tłumaczył swoją wizytę dziennikarzom.
Zgubiła listy i nie zauważyła
Jak relacjonuje gazeta, Krassowski sprawdził przesyłkę i potwierdził, że znajduje się w niej 38 listów poleconych. Zapewnił jednocześnie, że dostarczycielka In Post jest doświadczonym pracownikiem, a zgubienie listów to wypadek przy pracy. Kobieta miała wyjaśniać przełożonemu, że potrąciła ją grupa dzieci i nie zauważyła, kiedy zgubiła paczkę.
To przypadek
Centrala In Postu zapewnia, że to wyjątkowa sytuacja. - Pragniemy podkreślić, że wszystkie odnalezione przesyłki w natychmiastowym trybie zostaną przekazane docelowym odbiorcom – napisali w oświadczeniu dla redakcji „GP”.
UKE sprawdza Polską Grupę Pocztową
InPost i Polska Grupa Pocztowa podpisały porozumienie w grudniu 2013 r. Operatorzy pocztowi współpracują przy przyjmowaniu i dostarczaniu korespondencji dla sądów powszechnych oraz prokuratury. Dwuletni kontrakt jest warty 500 mln zł. Urząd Komunikacji Elektronicznej sprawdza jak działa Polska Grupa Pocztowa.
- Kontrola będzie dotyczyć zgodności świadczenia usług pocztowych przez PGP z wymaganiami określonymi przez przepisy prawa, w tym w szczególności przestrzegania tajemnicy pocztowej oraz zapewnienia warunków technicznych i organizacyjnych do świadczenia usług pocztowych, które są niezbędne dla zachowania bezpieczeństwa obrotu pocztowego - poinformował Jacek Strzałkowski.
Kontrole zaczęły się w lutym. Do tej pory za powiadomieniami z sądu odpowiadała Poczta Polska. Od 1 stycznia korespondencje dostarcza PGP.
To tutaj znajduje się redakcja gazety, do której trafiły listy:
Autor: aa/i / Źródło: Głos Pomorza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24