Nie miała gdzie pójść. Wsiadła do jego taksówki. Obiecał jej pokój w Gdyni w zamian za sprzątanie mieszkania. Nie dotrzymał "umowy", za to - według prokuratury - wielokrotnie zgwałcił. Trwają poszukiwania znajomego gdynianina, Ukraińca, który - według 34-letniej Swietłany z Mołdawii - miał także się nad nią znęcać.
Plan był prosty. Jak opisuje Katarzyna Włodkowska w trójmiejskiej "Gazecie Wyborczej", Swietłana zostawiła trójkę dzieci z teściową a sama wyjechała z Mołdawii za pracą. To miały być tylko cztery miesiące rozłąki. Pilnie potrzebowała pieniędzy na remont.
Przyjechała do Polski, do Chmielna na Kaszubach. Miała zbierać truskawki, ale już na miejscu okazało się, że pracy jednak nie ma.
Pojechała szukać gdzie indziej. Tak trafiła do Gdyni. Kiedy poszukiwania pracy nie przynosiły żadnych efektów postanowiła wrócić na Kaszuby spróbować jeszcze raz zaczepić się przy pracach sezonowych. Kurs byłby długi i kosztowny (z Gdyni do Chmielna jest 50 km). Kierowca taksówki, jak opisuje dziennikarka gazety, wydawało się, że wyciąga do kobiety pomocną. Miał zaproponować, że da Mołdawiance pokój u siebie w zamian za sprzątanie.
Zgotowali jej piekło
Kobieta wylądowała w bloku w Gdyni Chyloni. Zgodnie z "umową" umyła podłogi i wytarła kurze. Dramat, według Włodkowskiej, rozegrał się, gdy Swietłana położyła się spać.
Mężczyzna miał jej powiedzieć, że nie ma sensu, żeby się broniła, bo "mieszkanie jest zamknięte na klucz". Potem, jak twierdzi, została zgwałcona. Potem jeszcze wielokrotnie, przez taksówkarza i jego znajomego, Ukraińca. Obaj mieli ją gwałcić na zmianę, a wszystko nagrywać komórkami - wynika z relacji kobiety cytowanej przez "GW".
"Pomagijta! Pomagijta!"
34-latka uciekając przed oprawcami wyskoczyła naga z czwartego piętra przez okno.
Przeżyła upadek, ale ma m.in. złamaną nogę, obrzęk mózgu i popękaną miednicę. Przez miesiąc nie było z nią żadnego kontaktu. Kiedy odzyskała przytomność złożyła zeznania.
Policja zatrzymała podejrzanego taksówkarza. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
- W czerwcu br. mężczyzna usłyszał zarzut wielokrotnego doprowadzenia pokrzywdzonej do obcowania płciowego i pozbawienia jej wolności. Ponadto podejrzany usłyszał zarzut działania wspólnie i w porozumieniu z inną osobą. To przestępstwo jest zagrożone karą od 3 do 15 lat więzienia. Jest ono traktowane jak zbrodnia - mówi TVN24 Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Podejrzany trafił na trzy miesiące do aresztu. Grozi mu 12 lat więzienia. Okoliczności zdarzenia bada prokuratura. Na razie wciąż nie udało się znaleźć drugiego mężczyzny, który miał znęcać się nad Mołdawianką.
Brak operacji to dla niej wyrok
Gdyńscy śledczy nie zostawili rannej 34-latki na pastwę losu. Swietłana nie miała ubezpieczenia ani w Mołdawii, ani w Polsce. Nie ma też pieniędzy na kosztowne leczenie, dzięki któremu znów mogłaby stanąć na nogi. A operacja zespolenia miednicy jest niezbędna.
- Prokuratura widzi potrzebę pozyskania środków, żeby wesprzeć pokrzywdzoną w leczeniu. Dlatego m.in. skierowaliśmy pismo do Narodowego Funduszu Zdrowia w Gdańsku o rozważenie możliwości pokrycia dalszego leczenia. Wystąpiliśmy również do wojewody o zezwolenie na czasowy pobyt kobiety w Polsce - tłumaczy prokurator Wawryniuk reporterce TVN24.
Gdański magistrat chce przeprowadzić zbiórkę publiczną. Cały dochód zostanie przeznaczony na leczenie Swietłany. Potrzeba 100 tys. zł. Zbiórkę prowadzi Fundacja Gdańska.
Pieniądze można wpłacać na wydzielone specjalnie konto bankowe Fundacji Gdańskiej: 46 1090 1098 0000 0001 1637 3915 z dopiskiem w tytule: „Darowizna dla Swietłany”. Zebrane środki zostaną przeznaczone na ubezpieczenie i leczenie. Fundacja Gdańska
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/i / Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto/tvn24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock