Zwierzęta były tak głodne, że zaczęły przy nas jeść rozmoczone kartony. Łzy same napływały do oczu. Każdy pies był wychudzony, chory, z zaropiałymi oczami. Zwierzęta były skołtunione, zapchlone, pogryzione, z ranami na ciele - tak wolontariusze OTOZ Animals opisują to, co zobaczyli w jednej z pseudohodowli w powiecie tczewskim. Psy od razu zostały zabrane.
Pracownicy OTOZ Animals w Starogardzie Gdańskim o pseudohodowli dowiedzieli się z anonimowego zgłoszenia.
- Poinformowały nas osoby, które chciały kupić psa. Kiedy pojechały na miejsce, zobaczyły warunki, w jakich żyją zwierzęta – mówi Damian Szank z OTOZ Animals.
Jak tłumaczy, rasowe psy były wystawione na jednym z portali aukcyjnych za 300 -500 złotych.
- Cena zachęcała ludzi. Zdarzało się, że ktoś kupił psa i ten po jakimś czasie umierał - opowiada.
Wolontariusze pojechali na miejsce w asyście policji i lekarza weterynarii. Na początku właścicielka nie chciała ich wpuścić.
- Nie miała jednak wyboru, bo byliśmy w asyście policji - mówi Szank. - Na początku poprosiła o czas na poprawę zanim zabierzemy zwierzęta. Chcieliśmy się nawet zgodzić, ale jak weszliśmy i zobaczyliśmy tragiczne warunki i martwe psy, od razu podjęliśmy decyzję o zabraniu zwierząt - dodaje.
"Zauważyliśmy martwego psa. Nie był jedyny"
Wolontariusze to, co zobaczyli na miejscu opisali na jednym z portali społecznościowych.
"Sceny jak z horroru. Ciemne pomieszczenia, brud, odchody, martwe psy, apośród nich biegające czworonogi" - napisali.
Łącznie znaleźli ponad 30 wychudzonych i brudnych psów.
"W rozpadających się kojcach nie było misek z wodą ani karmy. W pewnym momencie zauważyliśmy leżące zwłoki psa. Niestety, nie były jedyne. W następnym pomieszczeniu znaleźliśmy kolejne, a jeszcze w następnym szkielet. Dramatu nie było końca" - opisują.
Jak mówią wolontariusze, zwierzęta były tak głodne, że przy nich zaczęły jeść mokre kartony.
Sprawa trafi do prokuratury
Widząc warunki, w jakich żyją zwierzęta wolontariusze od razu podjęli decyzję o zabraniu zwierząt.
"Łącznie z "hodowli" zabrano 34 psiaki, w tym 31 shih tzu, golden retrievera, chihuahua oraz yorka. Zabraliśmy również kozę, kota i królika. Właścicielka nie chciała już dłużej się nimi zajmować" - napisali.
Po przyjeździe do siedziby psy zostały ostrzyżone i umyte. Są pod stałą opieką weterynarzy.
- Część psów waży od 1,5 do 2 kilogramów, dwa razy mniej niż powinny. Są pod kroplówkami, dostają specjalistyczną karmę - mówi Damian Szank.
Do 19 marca zwierzęta będą na kwarantannie. Po tym czasie będzie można je adoptować.
Pracownicy OTOZ Animals zapowiadają, że sprawę pseudohodowli skierują do prokuratury.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: OTOZ Animals