Źrebaki były skarłowaciałe z niedożywienia. Starsza, wychudzona klacz była odizolowana od stada, bez siana, z wodą śmierdzącą i niezdatną do picia. Konie z głodu "same się konsumowały" - tak wolontariusze stowarzyszenia Pomagaj Pomagać Różaland opisują to, co widzieli w stadninie w Sławoszynie (Pomorskie). Właścicielom odebrano siedem koni.
Zaczęło się od anonimowego zgłoszenia.
- Zwierzęta były wystawione na portalu aukcyjnym celem sprzedaży. Ludzie tam jeździli, ale na miejscu się okazało, że zdjęcia, które były wystawione w sieci są nieaktualne, ponieważ konie są teraz mocno zabiedzone - opowiada Marta Kwiatkowska, prezes stowarzyszenia Pomagaj Pomagać Różaland.
Żeby potwierdzić informację, na miejsce pojechali wolontariusze pod pretekstem kupienia jednego z koni. Niestety, okazało się, że anonimowe zgłoszenie się potwierdziło. Wolontariusze nagrali co dzieje się w środku.
- Zwierzęta żyły w tragicznych warunkach. Postanowiliśmy zadziałać od razu - opowiada Kwiatkowska.
"To był horror"
Na miejsce pojechali wolontariusze stowarzyszenia Pomagaj Pomagać Różaland razem z Fundacją Molosy Adopcje, lekarzem weterynarii i policją.
- Mimo materiału, który wcześniej nagrali nasi wolontariusze, nie spodziewaliśmy się takiego widoku. To był horror - mówi Kwiatkowska.
- Nie było jedzenia dla koni. Źrebaki były skarłowaciałe z niedożywienia. Na pokrzywionych nogach słaniały się szkielety, dostojnych niegdyś hanowerów - wymienia.
Jak opisuje, pomiędzy źrebakami i klaczami luzem biegał ogier kryjący. Drugi stał w ciasnej, ciemnej szopie, bez jedzenia.
- Na osobnym padoku, odizolowana od stada, przebywała w błocie zmieszanym z odchodami starsza, wychudzona klacz. Nie miała nawet odrobiny siana, woda była śmierdząca, niezdatna do picia - dodaje.
"Stwierdził, że może się zrzec tych koni, przynajmniej na wakacje pojedzie"
Lekarz weterynarii, który był na miejscu stwierdził, że zwierzęta trzeba natychmiast zabrać.
Podczas interwencji był mężczyzna, który miał zajmować się końmi.
- Zwierzęta są zapisane na narzeczoną mężczyzny. Tej pani nie było na miejscu, ale byli ze sobą w kontakcie - mówi Kwiatkowska.
Reakcja mężczyzny na całą sytuację zaskoczyła wolontariuszy. - Pan stwierdził, że tak naprawdę, to on może się zrzec tych koni, bo przynajmniej na wakacje pojedzie - opowiada prezes stowarzyszenia.
Właścicielom odebrano łącznie siedem koni - cztery dorosłe i trzy źrebaki.
Sprawę bada teraz policja. Postępowanie administracyjne jest prowadzone także przez Urząd Gminy Krokowa.
Konie są bezpieczne
Konie są obecnie 30 kilometrów od miejsca interwencji, w miejscowości Sławutówko.
- Są w stajni komercyjnej. Stan ich zdrowia nie pozwalał na dalszą podróż. Jeden ze źrebaków trafił do nas - mówi Kwiatkowska.
Jak mówi konie są wychudzone, zarobaczone, mają świerzb. Dwa ze źrebaków są utrzymywane na kroplówkach. Prezes stowarzyszenia dodaje, że na szczęście ich życiu nic już nie zagraża.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Pomagaj Pomagać Różaland