28-latek miał poczęstować w sopockim klubie troje imprezowiczów substancją psychotropową w płynie. Po jej zażyciu trzy osoby trafiły do szpitala, jedna z nich zmarła. Podejrzany nie przyznał się, ale złożył wyjaśnienia. Grozi mu do 5 lat więzienia.
W grudniu ubiegłego roku trójka młodych ludzi wybrała się do sopockiego klubu. Na ranem jeden ze szpitali poinformował policję, że pogotowie zabrało sprzed lokalu trzy osoby z objawami silnego zatrucia.
Byli to 22-letni mieszkaniec Gdyni, 23-letnia Niemka oraz 31-letni Wenezuelczyk.
Policjanci przesłuchali świadków i poszkodowanych. Kilka dni później ustalili kim jest podejrzany. W jego mieszkaniu zabezpieczono przezroczystą substancję, którą podał trójce imprezowiczów. Szczegółowe analizy laboratoryjne wykazały, że jest to substancja psychotropowa o nazwie GHB, znana też jako club drug lub pigułka gwałtu.
Jedna osoba nie przeżyła
- Dawka musiała być duża, bo Polak, który trafił do szpitala nie przeżył - mówi Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Choć sprawa wydawała się rozstrzygnięta już w grudniu ubiegłego roku, dopiero teraz mężczyzna, który podał imprezowiczom psychotropy usłyszał zarzuty.
- Sprawa tak długo trwa, bo brakowało twardych dowodów. Wyniki sekcji zwłok otrzymaliśmy dość szybko, ale na pełną analizę toksykologiczną trzeba było czekać aż do września - wyjaśnia Karina Kamińska z sopockiej policji.
Zarzuty za udzielenie psychotropów
W piątek przed południem mężczyznę doprowadzono do sopockiej prokuratury - Usłyszał zarzut udzielenia zakazanej substancji psychotropowej, co doprowadziło do silnego zatrucia dwóch osób i nieumyślnego spowodowania śmierci trzeciej. Grozi za to nawet pięć lat więzienia - informuje Wawryniuk.
Podejrzany złożył wyjaśnienia, ale nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Prokuratura złożyła już wniosek o areszt tymczasowy. Śledczy obawiają się, że mężczyzna może się gdzieś ukryć i próbować mataczyć.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: KWP Gdańsk