Lekarz odmówił pomocy dziecku ukąszonemu przez żmiję. Matka musiała sama wieźć ją do innego szpitala, bo nawet nie udostępnił jej karetki. Sprawą lekarza zajęła się już prokuratura. Przedstawiciele szpitala tego nie komentują. Rzeczniczka nie odbiera nawet telefonów.
12-letnią Weronikę do bytowskiego szpitala przywiozła matka. Dziewczynka mówiła, że ukąsiła ją żmija. Lekarz po rozmowie z dzieckiem odmówił jednak udzielenia pomocy. Według matki dziewczynki stwierdził, że "to nie mogła być żmija".
Prokuratura zbada
Sprawą zajęła się już bytowska prokuratura, która sprawdzi czy decyzja lekarza była prawidłowa. Prokuratura Rejonowa w Bytowie wszczęła postępowanie z artykułu 162, par. 1.
- Chodzi tu o nieudzielenie pomocy osobie znajdującej się w położeniu grożącym utratą życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - mówi Ryszard Krzemianowski, prokurator rejonowy z Bytowa.
Prokuratura jest na etapie początkowym śledztwa, jak na razie przesłuchano matkę dziewczynki. Badana jest też dokumentacja medyczna z bytowskiego i słupskiego szpitala. Podejrzanych, ani zarzutów nie ma, bo to wstępna faza śledztwa.
"Karetką szybciej"
Decyzje lekarza o nietransportowaniu dziecka karetką do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Słupsku, podważają pomorscy lekarze.
- Stan dziecka po takim ukąszeniu może gwałtownie ulec pogorszeniu, dlatego jeśli szpital nie posiada specjalistycznego zaplecza należy taką osobę przetransportować karetką do szpitala który takie zaplecze posiada. Tym bardziej że w przypadku ukąszenia antytoksynę trzeba podać w ciągu 4 godzin od ukąszenia – mówi Jerzy Karpiński pomorski lekarz wojewódzki.
- W przypadku ukąszenia przez żmiję czy innego gada, które jest szczególnie niebezpieczne miedzy innymi dla dzieci toksyny mogą powodować uszkodzenie mózgu, blokowanie mięśni oddechowych czy nawet może prowadzić do zatrzymania pracy serca. Objawy mogą występować w takich przypadkach w nieprzewidywalny sposób – dodał Karpiński.
Szpital zdania nie zmienia
Przedstawiciele szpital w Bytowie przekonywali, że lekarz postąpił słusznie kierując dziecko do Słupska i uznając transport karetką za zbędny. Zastrzegali, że sytuację wyjaśni wewnętrzna kontrola.
Jakie były jej wyniki i jak szital odnosi się do działań prokuratury, nie wiadomo. Rzeczniczka placówki nie odbiera telefonu.
Autor: ws/k / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24