Pobili dwóch mężczyzn, a 60-letnią kobietę, która próbowała zatrzymać złodziei samochodu, śmiertelnie potrącili. W piątek sąd ogłosił wyrok w tej sprawie i uznał, że w tym przypadku nie mogło być mowy o zabójstwie kobiety, a jedynie o nieumyślnym spowodowaniu śmierci.
Do zdarzenia doszło 12 czerwca 2021 roku na jednej z posesji w miejscowości Nowe Ślepce. Według wstępnych ustaleń śledczych, motywem działania podejrzanych była zemsta. Córka pokrzywdzonego miała wyprowadzić się od chłopaka w Kołobrzegu. W tej przeprowadzce pomagała jej rodzina i wówczas miało dojść do przepychanek i utarczek z mężczyzną. Ten poskarżył się bratu z Bydgoszczy i miał go namówić do zemsty. Brat podżegacza przyjechał z kolegą do Kołobrzegu i tam poznali dwóch mieszkańców Śląska. Razem w sobotę pojawili się w rodzinnej wsi dziewczyny.
- Podejrzani zeznali, że chcieli ukraść samochód ojcu dziewczyny, trochę postraszyć tę rodzinę. Niestety te ich działania zakończyły się tragicznie – mówił prokurator rejonowy w Białogardzie Jarosław Zając.
Przy posesji zastali grillujących ojca dziewczyny i jego kuzyna. - Napastnicy ich pobili. Jednego z mężczyzn związali, grozili im nożem. Próbowali odjechać mercedesem, którego zamierzali ukraść. Trzech nie potrafiło jeździć, więc za kierownicą zasiadł 19-latek, który miał posiadać tę umiejętność. Próbował cofać, ale miał problem ze wstecznym biegiem. Gdy go wrzucił, przejechał teściową właściciela samochodu. Kobieta zmarła w wyniku odniesionych obrażeń głowy i szyi – przekazywał prok. Zając.
"Teściowa zaczęła uciekać, on całym pędem w nią uderzył"
O ataku opowiedział TVN24 jeden z poszkodowanych mężczyzn. - Siedzieliśmy, kawę piliśmy. Przyjechał biały wóz, wysiadło dwóch mężczyzn. Gdzieś po paru minutach, do pół godziny czasu przyszło dwóch i jak oni przyszli nagle był atak. Nie wiadomo skąd, co i jak. Mi przyłożono nóż do gardła i powalono na ziemię, a z kuzynem nie wiem, co się stało - mówił mężczyzna.
Dodał, że jego teściowa w tym czasie siedziała z dwójką jego dzieci w domu. Jego napastnicy mieli bić i pytać, gdzie są kluczyki od auta. W końcu opowiedział, że w domu. - Usłyszałem zamknięcie drzwi od samochodu, odpalenie, ale nie mogli wstecznego wbić. Co wbijali bieg, to do przodu wbijali. Teściowa na to naszła, wyleciała do nich i zaczęła krzyczeć. Jeden ze sprawców wyleciał z tyłu z nożem do niej. Jak to zobaczyłem, wybiłem szybę boczną i do niego z kijem zacząłem lecieć. Otworzyłem drugie drzwi i zacząłem z kijem z tamtym następnym sprawcą walczyć. On nagle wbił ten bieg, teściowa zaczęła uciekać od tego noża i całym pędem w nią uderzył. Po prostu przejechał ją - opowiadał poszkodowany.
Napastnicy uciekli, zostali jednak zatrzymani. Są to mieszkańcy Kołobrzegu, Bydgoszczy i Śląska. Najmłodszy miał 19 lat.
Usłyszeli zarzuty, trafili do aresztu
Po zdarzeniu zarzuty usłyszało pięć osób.
Artur S. usłyszał zarzut podżegania do kradzieży auta marki Mercedes przy użyciu przemocy, za co grozi do 15 więzienia.
Jego brat Piotr S. oraz Dawid M., Alan B. i Łukasz B. usłyszeli zarzuty rozboju z przemocą w stosunku do dwóch osób. Jedną z nich mieli bić, uderzać. Drugą osobę kopać, przytrzymać, związać ręce i grozić zabójstwem. Nożem mieli grozić również 60-letniej kobiecie, która zginęła. Łukasz B. usłyszał dodatkowo zarzut zabójstwa z rozbojem. To on - według śledczych - wrzucił wsteczny bieg, mimo tego że 60-letnia kobieta stała bezpośrednio za samochodem i wykonał manewr, który zakończył się śmiercią poszkodowanej na miejscu.
Piotr S. i Łukasz B. mieli tego samego dnia grozić zabójstwem i podpaleniem domu innej osobie. Za to grozi grzywna, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do dwóch lat.
Za zabójstwo groziła nawet kara dożywocia, za rozbój z użyciem noża - nie mniej niż trzy lata więzienia.
Wszyscy zostali także tymczasowo aresztowani.
Sąd: to nie było zabójstwo
W piątek sąd w Koszalinie ogłosił w tej sprawie wyrok. Uznał wszystkich winnych zarzucanych im czynów, zmienił jednak kwalifikację czynu w przypadku Łukasza B. Prokurator domagał się dla niego kary 14 lat więzienia, kwalifikując popełnione przestępstwo jako zabójstwo. Sąd uznał jednak, że było to nieumyślne spowodowanie śmierci.
Zdaniem sądu nie można przypisać Łukaszowi B. zamiaru zabicia kobiety. Mężczyzna nie radził sobie z obsługą samochodu i stąd w ocenie sądu doszło do tragedii. Jako że pozostali uczestnicy też nie umieli odpalić samochodu, kazali mu usiąść za kierownicą. Ten nie mógł wrzucić biegu wstecznego, a tylko tak mógł wyjechać z posesji. Gdy w końcu mu się udało i gwałtownie ruszył, pod koła samochodu wbiegła kobieta. Zdaniem sądu było to nieumyślne spowodowanie śmierci, bo mężczyzna zrobił to przez nieuwagę, a nie celowo.
Pozostałe osoby zostały skazane za usiłowanie rozboju z niebezpiecznym narzędziem.
Sąd skazał Łukasza B. na 3 lata i 6 miesięcy pozbawienia wolności, Piotra S. na 4 lata i 4 miesiące więzienia, Alana B. i Dawida M. na 4 lata więzienia, a Artura S. na 3 lata więzienia.
Wyrok nie jest prawomocny. Sąd jednocześnie zdecydował o wypuszczeniu oskarżonych z tymczasowego aresztu. To oznacza, że jeszcze w piątek wyjdą na wolność, a do więzienia trafią dopiero, gdy wyrok się uprawomocni.
Z wyrokiem nie zgadza się rodzina 60-latki. - Wyrok nie jest sprawiedliwy i nigdy nie będzie. Dzisiaj wychodzą, także oni wygrali, a nie my. My straciliśmy najbliższą osobę - powiedziała po jego ogłoszeniu Barbara Stanowska, córka 60-latki.
- Wyrok powinien być wyższy. Minimum 15 lat - ocenił Andrzej Lesisz, syn 60-latki.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24