Z jednej strony pełna energii, z drugiej trochę zamknięta w sobie - tak Agatę pamiętają wolontariusze z wejherowskiego hospicujm, w którym pracowała społecznie. Ciało dziewczyny znaleziono w lutym w parku w Gdańsku Brzeźnie. Zdaniem prokuratury dziewczyna zaplanowała swoją śmierć. W samobójstwie miały jej pomóc koleżanki. Jedna z nich usłyszała zarzut zabójstwa za zgodą, druga - zacierania śladów. Znajomi 17-latki nie mogą uwierzyć w taką wersję wydarzeń.
Śmierć nastolatki z Wejherowa budzi olbrzymie emocje. Osoby, które znały Agatę nie wierzą, że mogłaby chcieć umrzeć.
- Nie wierzę w to. To się po prostu kłóci z tym, co robiła na co dzień - mówi Teresa Dzięcielska z hospicjum p.w. Judy Tadeusza w Wejherowie, gdzie Agata była wolontariuszką.
"Planowałyśmy co będziemy dalej robić"
Zwykła, uśmiechnięta 17-latka - tak zapamiętała Agatę Teresa Dzięcielska. Dziewczyna od trzech lat była wolontariuszką w prowadzonym przez stowarzyszenie wejherowskim hospicjum. Dzień przed swoją śmiercią, jak zwykle pojawiła się na spotkaniu.
- Zachowywała się normalnie. Rozmawiałyśmy w grupie, śmiała się. Akurat miałyśmy taką akcję przygotowywania upominków dla naszych podopiecznych. To był luty, więc nawet już planowałyśmy kolejne akcje na rzecz hospicjum np. Pola Nadziei - opowiada Dzięcielska.
Twierdzi, że Agata była jedną z najbardziej zaangażowanych wolontariuszek, która zawsze miała dużo pomysłów i mobilizowała innych do pracy. Tym bardziej trudno jej uwierzyć, że dziewczyna sama mogła chcieć zginąć.
- Wydaje mi się, że 17-latki nie myślą o śmierci tylko właśnie o życiu, o planach, a ona przecież je miała. Nie brakowało jej też przyjaciół i na tym rowerze też tak lubiła jeździć. Ona spędzała z nami dużo czasu. Ofiarowywała swój czas i siebie samą - dodaje Dzięcielska.
"Kochała życie ponad wszystko"
Koleżanka Agaty z hospicjum wspomina ją jako ciepłą i energiczną osobę, ale zaznacza też, że była zamknięta w sobie.
- Raczej się nikomu nie zwierzała. Nawet jeśli miała jakieś problemy, to o nich nie opowiadała. Ani ja ani dzieci, z którymi się bawiła nie wierzą w to zabójstwo. Ona kochała życie ponad wszystko - opowiada Angelika Kowalik.
Śmierć na życzenie?
Ciało dziewczyny znaleziono w lutym br. w Gdańsku. O chęci popełnienia samobójstwa opowiedziały śledczym koleżanki 17-letniej Agaty z Wejherowa, które usłyszały zarzuty. Jak twierdzi policja, dziewczyny od początku były w kręgu podejrzanych. Przełomowe okazały się wyjaśnienia 18-latki , która zaczęła współpracować z policją. We wtorek usłyszała ona zarzut zacierania śladów, do czego się przyznała.
Wiktoria M. usłyszała zarzut zabójstwa, które miała popełnić za zgodą Agaty. 17-latka nie przyznaje się do zarzucanych jej czynów. Ewa Pachura, naczelnik Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, która dowodziła grupą prowadzącą sprawę, przyznała że Wiktoria M. tuż po pierwszym przesłuchaniu trafiła do ośrodka zamkniętego psychiatrycznego, gdzie przebywała aż do piątkowego zatrzymania przez policję. Przełomowe okazały się wyjaśnienia drugiej dziewczyny, która zaczęła współpracować z policją. 17-latka najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.
Ta historia trafi do podręczników kryminalistyki
- Jest to nieprawdopodobna historia, dla nas także, jako dla policjantów, natomiast o mechanizmie zbrodni nie chcę na razie mówić. Myślę, że ta sprawa będzie wielokrotnie opisywana kiedyś, także w podręcznikach kryminalistyki i kryminologii. Mogę powiedzieć, że była wyjątkowa i przygotowana, natomiast żadna zbrodnia nie jest nie do wykrycia – podkreśliła mł. insp. Ewa Pachura.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24/KWP