"Dziecko mi się dusi". Policjant przez telefon ratował chłopca

Policjant pomógł przez telefon w resuscytacji dziecka
Na policję zadzowniła matka 6-letniego bartka, chłopiec nie oddychał
Źródło: KPP Nakło nad Notecią

- Halo, jak zrobić reanimację, dziecko mi się dusi - krzyczała do słuchawki zdenerwowana kobieta. Telefon odebrał dyżurny nakielskiej policji. Aspirant sztabowy Piotr Jankowski instruował kobietę, jak uratować sześcioletniego chłopca. W końcu udało się dziecku przywrócić oddech.

Kobieta zadzwoniła do komendy w Nakle na Notecią (woj. kujawsko-pomorskie) we wtorek.

- Roztrzęsiona mieszkanka Nakła powiadomiła dyżurnego, że jej 6-letni syn przestał oddychać. Aspirant sztabowy Piotr Jankowski, który odebrał telefon, z pełnym profesjonalizmem i opanowaniem po kolei instruował kobietę, co ma robić - mówi mł. asp. Justyna Andrzejewska z Komendy Powiatowej Policji w Nakle nad Notecią.

Na udostępnionym przez policję nagraniu słychać, jak Jankowski prosi, żeby odchylić dziecku głowę, zrobić dwa wdechy ratownicze i 30 uciśnięć klatki piersiowej.

Mimo zdenerwowania, kobieta robiła wszystko, co mówił policjant. Słychać rozpaczliwe liczenie. Już po pierwszym cyklu resuscytacji chłopiec zaczął oddychać. W międzyczasie drugi z dyżurnych wezwał pod wskazany adres pogotowie.

"Oddycha. Jezu, dziękuję"

Dziecko odzyskało oddech, jednak pojawiły się drgawki.

"Proszę chronić głowę. Niech pani go przytrzyma na boku. Pogotowie już jedzie do pani" - słychać policjanta na nagraniu.

Policjant cały czas upewniał się, czy dziecko oddycha. Kiedy matka to potwierdzała, pytał o chorobę chłopca oraz o to, jakie leki przyjmuje 6-latek. Policjant rozmawiał z kobietą do czasu przyjazdu pogotowia. Na końcu nagrania słychać matkę: "Zaczął oddychać. O Jezu, dziękuję".

Zespół ratownictwa medycznego zabrał chłopca do szpitala.

Jak informuje mł. asp. Justyna Andrzejewska, 6-latek nadal przebywa w szpitalu.

Autor: MAK / Źródło: tvn24

Czytaj także: