Słupska spółdzielnia mieszkaniowa odebrała miejsce parkingowe matce samotnie wychowującej niepełnosprawną córkę. Teraz musi parkować nawet kilkaset metrów dalej i nieść 7-letnią Natalię na rękach do domu. Decyzję o odebraniu jej miejsca podjęły władze spółdzielni mieszkaniowej na wniosek sąsiadów.
Teraz zdarza się, że pani Sylwia z braku miejsca parkuje dwa bloki dalej, przez co nawet zrobienie zakupów jest dla niej dużym problemem.
- Można powiedzieć, że w codziennym życiu podrzucono nam kłodę. Córka ma 7 lat, nie chodzi, waży około 20 kilogramów nie jest łatwo nam dojść do domu. Mamy specjalny wózek, ale muszę go zostawiać w aucie, bo w domu nie mam gdzie go przechowywać, na klatce też go nie zostawię. Odnosić go do auta też nie mogę, bo córka nie może zostać sama w domu - opowiada w rozmowie z tvn24.pl pani Sylwia.
Jak dodaje, do tej pory nie wie, dlaczego odebrano jej miejsce parkingowe. - To miejsce było jednym z powodów, dla którym tu zamieszkaliśmy. Nie rozumiem jak ludzie nieznający mojej sytuacji mogli podjąć taką decyzję - dodaje rozżalona.
"Tak chcieli sąsiedzi"
Wiceprezes spółdzielni mieszkaniowej Krzysztof Kuraczyk informuje, że decyzję o likwidacji indywidualnych miejsc parkingowych dla osób niepełnosprawnych podjęli sami mieszkańcy osiedla. Za głosowało 46 z 48 osób, tylko dwie wstrzymały się od głosu.
- To nie jest tak, że w tej sprawie nie mamy serca, ale wykonujemy uchwały mieszkańców - usprawiedliwia się Kuraczyk.
O sprawie pierwsze poinformowało Radio Gdańsk, jednak sąsiedzi pani Sylwii nie chcieli rozmawiać z reporterem, który pojechał na osiedle, gdzie mieszka kobieta. Ci, którzy odważyli się zabrać głos, skrytykowali decyzję swoich sąsiadów.
"Potrzeba trochę empatii"
W obronie kobiety stanęła pełnomocnik Słupska ds. osób niepełnosprawnych Beata Kątnik, która skierowała prośbę do prezesa spółdzielni o ponownie, indywidualne rozpatrzenie jej sprawy.
- Przedstawiłam jak ważne dla tej kobiety jest posiadanie własnego miejsca parkingowego przed blokiem oraz czemu ta decyzja jest dla niej krzywdząca - mówiła tvn24.pl Kątnik.
Podkreśla też, że osobiście była u pani Sylwii. - Okazało się, że kobieta stuprocentowo wymaga wsparcia i nie ma mowy o jakimkolwiek nadużyciu związanym z użytkowaniem tego miejsca parkingowego - mówi.
Według niej, zarządcy ponownie mają spotkać się z członkami spółdzielni, by przekonać ich o przywróceniu miejsca pani Sylwii i jej niepełnosprawnej córce. - Zarówno w tej sytuacji, jak i w każdej innej potrzebne jest indywidualne podejście i trochę empatii. Uważam, że sąsiedzi powinni wspierać się nawzajem - ocenia Kątnik.
Kobieta mieszka z niepełnosprawną córką w Słupsku:
Autor: dp,ws/par/kwoj / Źródło: Radio Gdańsk, TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | Mateusz Dietrich