- Matka ma władzę rodzicielską, może zabrać swoją poparzoną córkę ze szpitala i wrócić z nią do domu – poinformował w poniedziałek rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie Tomasz Szaj. Dodał, że rodzina jest od 2013 r. pod opieką kuratora.
- Sąd nie stwierdził żadnych przesłanek do tego, aby odebrać matce dziecko, umieścić je w jakiejkolwiek placówce lub rodzinie zastępczej. Obecnie sąd dokonuje wglądu w sytuację rodziny - powiedział sędzia Szaj. Matka ma ograniczoną władzę rodzicielską poprzez nadzór kuratorski.
Rzecznik sądu wyjaśnił, że ze sprawozdań kuratora wynika, że matka prawidłowo sprawowała władzę rodzicielską nad dziewczynką. Z ustaleń wynika, że dziecko było zadbane, leczone, chodziło do przedszkola.
Sędzia zaznaczył, że "w rodzinie występował problem alkoholu, ale nie był on znaczny, lecz marginalny, i nie miał on wpływu w żaden sposób na sytuację dziecka". Rodzina raz w miesiącu brała udział w spotkaniach terapeutycznych.
- Sąd obecnie bada sytuację rodzinną. Zwrócimy się do przedszkola, opieki społecznej i ewentualnie innych instytucji, które miały kontakt z tą rodziną. Wzmocniony zostanie wywiad kuratorski, być może zostanie zlecona opinia psychologiczna - dodał sędzia Szaj.
Została zwolniona z aresztu
Matka poparzonej 5-latki została w poniedziałek, na mocy decyzji sądu, zwolniona z aresztu. Gryficka prokuratura zapowiada zaskarżenie tej decyzji.
W piątek w nocy policja otrzymała zgłoszenie, że do szpitalnego oddziału ratunkowego w Gryficach trafiła 5-letnia dziewczynka z obrażeniami ciała, powstałymi prawdopodobnie na skutek oparzenia. Prokuratura postawiła jej matce dwa zarzuty: narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieudzielenia pomocy. Grozi za to kara pozbawienia wolności do 5 lat. Wystąpiła też o tymczasowe aresztowanie kobiety na dwa miesiące z uwagi na obawę matactwa.
Jak tłumaczył prokurator Krzysztof Mejna, podczas przesłuchiwań matka dziewczynki twierdziła, że do poparzenia doszło w wyniku wypadku. Miała przygotowywać dla córki kąpiel, wlać gorącą wodę do brodzika, ale nie zorientować się, że dziewczynka wbiegła do łazienki, poślizgnęła się i do niej wpadła, zanim kobieta dolała zimnej wody. Podczas przesłuchania kobieta wyrażała skruchę, że nie udzieliła dziecku pomocy. 5-latka trafiła do szpitala sześć dni po zdarzeniu.
Zdaniem szczecińskich lekarzy, dziewczynka jest w stanie dobrym i może opuścić szpital.
Autor: mmw//ec / Źródło: PAP