Czy miasto powinno płacić za organizację imprez, które przyciągają tysiące ludzi? Czterech kandydatów na prezydenta i cztery różne spojrzenie na Gdynię. Artur Dzambor, Marcin Horała, Andrzej Różański i Wojciech Szczurek opowiadają portalowi tvn24.pl, jak chcieliby rządzić miastem z morza i marzeń.
Na pytania kwestionariusza tvn24.pl odpowiedzieli wszyscy kandydaci na prezydenta Gdyni. Część z nich wytyka obecnej władzy, że miasto nie rozwija się równomiernie. Ich zdaniem obecna ekipa rządząca dba tylko o zamożne dzielnice, zapominając o pozostałych.
Nie są także przekonani, że to miasto powinno łożyć pieniądze na organizację dużych imprez masowych takich jak np. tegoroczne Red Bull Air Race. Co na to urzędujący prezydent ubiegający się o piątą kadencję?
1. Gdynia ma wciąż ogromny dług związany z budową lotniska w Kosakowie, musi zwrócić 22 mln euro. Czy ma Pan pomysł na to, skąd wziąć te pieniądze? Jak pozbyć się tego długu?
Artur Dziambor:
Czekamy jeszcze na ostateczne rozwiązanie w sądzie. Może uda się przekonać, że racja jest po stronie miasta (w co nie wierzę) i będzie po problemie. Jeżeli jednak problem będzie uważam, że zarządcy miasta powinni skupić wszystkie swoje siły i wykorzystać maksimum umiejętności, aby przekonać prywatnego inwestora do włożenia pieniędzy w lotnisko. Tak powinno być od początku, ale niestety zabrakło cierpliwości, wiary w sukces, wyobraźni. Poza tym miasto powinno wyciąć z planów wszelkie działania, które noszą znamiona autopromocji władz - tu widzę ogromne pole dla oszczędności.
2. Czy uważa Pan, że inwestowanie w takie imprezy jak red Bull Air Race, za którą Gdynia zapłaciła kilka milionów złotych to dobre inwestycje? Ważniejsza jest promocja miasta, rozrywka dla mieszkańców czy oszczędności?
Artur Dziambor:
Uważam, że organizator takiej imprezy powinien za jej organizację zapłacić, a miasto może jedynie wydać pozwolenie na to, aby taka impreza się odbyła. To, że miasto płaci za takie imprezy jest właśnie podstawowym grzechem tej władzy, która nauczyła się sterować opinią publiczną - to, że gdzieś tam nie ma utwardzonej ulicy zauważy może kilkudziesięciu wkurzonych z tego powodu mieszkańców, ale na imprezę w centrum wpadnie kilkadziesiąt tysięcy zadowolonych z tego mieszkańców. Igrzyska zastąpiły chleb nie tylko w Gdyni, ale w całej Polsce.
3. W mieście jest ponad sto kilometrów nieutwardzonych ulic, wielu mieszkańców narzeka na brak kanalizacji sanitarnej, tymczasem w Gdyni powstają też nowe luksusowe dzielnice, które od razu dostają infrastrukturę. Czy uważa Pan, że ważniejsze jest budowane nowych dzielnic czy też w pierwszej kolejności należy pomóc mieszkańcom obrzeży miasta, których problem to np. brak dojazdów do osiedli?
Artur Dziambor:
Faktycznie sytuacja wygląda tak jakby władze stwierdziły, że starsze osiedla poradzą sobie bez remontów, a nowe osiedla muszą być pięknie skomunikowane, aby przyciągać. Nie ma w tym za grosz sprawiedliwości, dlatego jedną z moich propozycji jest utworzenie rankingu potrzeb, który byłby przygotowany przez rady dzielnic. To powinno zmienić sytuację całkowicie.
4. W mieście brakuje mieszkań socjalnych, a liczba osób z wyrokami eksmisyjnymi wciąż rośnie. Uważa Pan, że korzystniej jest płacić odszkodowania właścicielom lokali z takimi orzeczeniami sądów czy może lepiej zainwestować w budowę mieszkań socjalnych?
Artur Dziambor:
W normalnym świecie nie powinniśmy się zastanawiać ani nad jednym, ani nad drugim rozwiązaniem, ale w tym stanie prawnym myślę, że miasto powinno postarać się o większą liczbę mieszkań socjalnych, czy np. wejść w ścisłą współpracę z Fundacją, która zarządzałaby takimi miejscami. Każdy przypadek tego typu należy rozwiązywać indywidualnie, nie każdy kto nie płaci rachunków rzeczywiście ma tak ciężką sytuację materialną, że nie może tego robić.
5. Przy samym Bulwarze Nadmorskim powstaje Browar. Bulwar to miejsce raczej na spacery, teraz będą tam pewnie tłumy, które przyjdą na imprezy. Czy według Pana gdyński Bulwar Nadmorski zmierza w kierunku sopockiego Monciaka?
Artur Dziambor:
Mam nadzieję, że jednak uda się zatrzymać unikatowy charakter bulwaru. Pomysły na zabudowanie wszystkiego co sprawia, że jest tam przyjemnie są tylko jednym z wielu dowodów na brak wyobraźni ekipy rządzącej.
1. Gdynia ma wciąż ogromny dług związany z budową lotniska w Kosakowie, musi zwrócić 22 mln euro. Czy ma Pan pomysł na to skąd wziąć te pieniądze? Jak pozbyć się tego długu?
Marcin Horała: W pytaniu zawarte jest pewne nieporozumienie. To nie Gdynia ma dług tylko spółka komunalna Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo ma dług – powinna zwrócić wspomnianą pomoc publiczną do budżetu Gdyni właśnie. Problem w tym, że spółka inwestowała na nie swoim terenie, więc nie ma ani pieniędzy ani majątku, który mogłaby sprzedać, aby je uzyskać, więc spółka musi upaść, a majątek który wytworzyła na terenie skarbu państwa (w zarządzie wojska) pozostanie niewykorzystany. Jako jedyny z kandydatów na prezydenta Gdyni (włączając w to obecnie urzędującego) przedstawiłem konkretny plan, który pozwoliłby na wykorzystanie infrastruktury cywilnej lotniska bez kreowania dodatkowych znaczących wydatków dla miasta. Nie ma tu miejsca by go szczegółowo opisać – w skrócie polega na integracji kapitałowej spółek zarządzających trójmiejskimi lotniskami (szczegółowo opisany plan – tutaj: http://www.horala.pl/index.php?option=com_k2&view=item&id=308:plan-hora%C5%82y-jak-uratowa%C4%87-90-milion%C3%B3w-utopione-w-lotnisko?&Itemid=1)
2. Czy uważa Pan, że inwestowanie w takie imprezy jak red Bull Air Race, za którą Gdynia zapłaciła kilka milionów złotych to dobre inwestycje? Ważniejsza jest promocja miasta, rozrywka dla mieszkańców czy oszczędności?
Marcin Horała: Przy takim wyborze najważniejsze są oszczędności. Ale nie jako „sztuka dla sztuki”. Na promocji i imprezach należy oszczędzać, aby były środki na bardziej podstawowe potrzeby gdynian: drogi, chodniki, tereny zielone, kanalizację, oświetlenie, dostępność żłobków i przedszkoli, zatrzymanie corocznych podwyżek podatków i opłat i inne wskazywane przez obywateli. To są elementarne obowiązki samorządu wobec mieszkańców – gdy brakuje na nie środków nie należy przesadzać z wydatkami na zbytki.
PS. Kilka milionów to tylko koszt opłaty licencyjnej. Całkowite wydatki miasta związane z organizacją imprezy RBAR to ok. 11,5 miliona złotych. Np. to ponad czterokrotnie więcej niż miasto wyda przez rok na wszystkie remonty dróg gminnych. Uważam to za zupełne pomieszanie priorytetów.
3. W mieście jest ponad sto kilometrów nieutwardzonych ulic, wielu mieszkańców narzeka na brak kanalizacji sanitarnej, tymczasem w Gdyni powstają też nowe luksusowe dzielnice, które od razu dostają infrastrukturę. Czy uważa Pan, że ważniejsze jest budowane nowych dzielnic czy też w pierwszej kolejności należy pomóc mieszkańcom obrzeży miasta, których problem to np. brak dojazdów do osiedli?
Marcin Horała: Oczywiście inwestycje w infrastrukturę miejską powinny następować w kolejności uzależnionej od dwóch kryteriów – wagi problemu (liczby dotkniętych nim mieszkańców), oraz czasu oczekiwania. Przy budowie nowych osiedli należy egzekwować od deweloperów budowę niezbędnej infrastruktury towarzyszącej. Konieczne jest też ogólne zwiększenie puli środków na inwestycje w dzielnicach. Środki w budżecie Gdyni są, wskazywałem je już chociażby w poprawce do budżetu na rok 2014, odrzuconej przez Samorządność Wojciecha Szczurka
4. W mieście brakuje mieszkań socjalnych, a liczba osób z wyrokami eksmisyjnymi wciąż rośnie. Uważa Pan, że korzystniej jest płacić odszkodowania właścicielom lokali z takimi orzeczeniami sądów czy może lepiej zainwestować w budowę mieszkań socjalnych?
Marcin Horała: Utrzymywania długiej listy oczekujących jest w Gdyni świadomą decyzją, polityką władz. Uważam to za błąd, gdyż generuje to dodatkowe koszty (odszkodowania dla właścicieli mieszkań nie mogących realizować eksmisji z powodu braku dostępnych mieszkań socjalnych), powoduje demoralizację (w przypadku eksmisji za naruszanie miru domowego, porządku itp. – brak jest odczuwalnej sankcji dla osób nieraz latami zatruwających życie sąsiadom), blokuje lokalny rynek nieruchomości (uwolnienie kilkuset mieszkań dałoby impuls do obniżki cen ), wreszcie powoduje zbędne utrapienie dla osób autentycznie potrzebujących pomocy i latami wegetujących w warunkach urągających człowieczeństwu (np. w altankach na ogródkach działkowych bez dostępu do podstawowych mediów).
5. Przy samym Bulwarze Nadmorskim powstaje Browar. Bulwar to miejsce raczej na spacery, teraz będą tam pewnie tłumy, które przyjdą na imprezy. Czy według Pana gdyński Bulwar Nadmorski zmierza w kierunku sopockiego Monciaka?
Marcin Horała: Oby nie. Bulwar Nadmorski to niepowtarzalne miejsce do rekreacji i kontaktu z naturą nieomal w centrum miasta. Powinien zachować ten swój charakter a nie podlegać pełzającej zabudowie. Pić piwo czy imprezować można równie przyjemnie niemal w każdym miejscu, bulwar mamy jeden i jeżeli zniszczymy jego charakter drugiego mieć nie będziemy.
1. Gdynia ma wciąż ogromny dług związany z budową lotniska w Kosakowie, musi zwrócić 22 mln euro. Czy ma Pan pomysł na to skąd wziąć te pieniądze? Jak pozbyć się tego długu?
Andrzej Różański:
W pierwszej kolejności odpowiedzi na to pytanie powinny szukać osoby, które doprowadziły do takiego stanu swoimi decyzjami. To Prezydent Szczurek forsując źle przygotowany projekt naraził na straty wielkich rozmiarów majątek Gdyni i powinien odpowiedzieć jak wzrosną podatki lub inne opłaty komunalne, aby te straty pokryć. Spółka jest w upadłości i zainwestowane pieniądze nie powrócą do budżetu. Jeśli zostanę wybrany to oczywiście będę szukał odpowiedzi na pytanie skąd wziąć pieniądze na spłatę tego długu.
2. Czy uważa Pan, że inwestowanie w takie imprezy jak red Bull Air Race, za którą Gdynia zapłaciła kilka milionów złotych to dobre inwestycje? Ważniejsza jest promocja miasta, rozrywka dla mieszkańców czy oszczędności?
Andrzej Różański:
Miasto to nie agencja artystyczna organizująca imprezy rozrywkowe. Obecne władze uczyniły z promocji i organizacji rozrywki najważniejsze zadanie w swojej działalności. Taka polityka sprawia, że mieszkańcy Gdyni płacą najwyższe podatki i opłaty za usługi komunalne w regionie i wydają się tego nie zauważać. Powszechne są za to w Gdyni narzekania na nadmiernie rozbudowaną biurokrację czy brak miejsc w publicznych żłobkach i przedszkolach. Powszechne jest, więc przekonanie mieszkańców, że poziomu usług publicznych jest za niski w odniesieniu do poziomu płaconych podatków i danin. Podsumowując można powiedzieć, że ważniejsze jest mądre wydawanie publicznych pieniędzy niż ich marnowanie na cele słabo służące mieszkańcom w długiej perspektywie czasu. Samorząd nie jest od tego, aby zapewniać wyłącznie „igrzyska” dla mieszkańców, lecz powinien mądrze troszczyć się o ulepszanie warunków życia w Mieście.
3. W mieście jest ponad sto kilometrów nieutwardzonych ulic, wielu mieszkańców narzeka na brak kanalizacji sanitarnej, tymczasem w Gdyni powstają też nowe luksusowe dzielnice, które od razu dostają infrastrukturę. Czy uważa Pan, że ważniejsze jest budowane nowych dzielnic czy też w pierwszej kolejności należy pomóc mieszkańcom obrzeży miasta, których problem to np. brak dojazdów do osiedli?
Andrzej Różański:
Sto kilometrów nieutwardzonych dróg miejskich jest dowodem na to, że obecna władza przez ponad 20 lat swoich rządów nic nie robiła dla mieszkańców dzielnic. Propaganda sukcesu upada na dziurawych lub błotnistych drogach dzielnicowych. Miasto powinno rozwijać się w sposób zrównoważony należało więc inwestować w budowę infrastruktury zarówno w „starych” dzielnicach, jak i przygotowywanie terenów dla nowych inwestycji. Do dzisiaj tysiące mieszkańców Gdyńskich osiedli nie może normalnie wyjechać do pracy i powrócić do swoich domów po jej zakończeniu. Władze naszego miasta nie widzą w tym problemu, ułatwiają jednak developerom budowanie nowych luksusowych osiedli, co powoduje, że część Gdynian czuje się jak obywatele gorszej kategorii.
4. W mieście brakuje mieszkań socjalnych, a liczba osób z wyrokami eksmisyjnymi wciąż rośnie. Uważa Pan, że korzystniej jest płacić odszkodowania właścicielom lokali z takimi orzeczeniami sądów czy może lepiej zainwestować w budowę mieszkań socjalnych?
Andrzej Różański:
Praktykowana od lat polityka władz miasta w tym zakresie polega na płaceniu wysokich odszkodowań właścicielom kamienic. Takie podejście jest odsuwaniem w czasie problemu, który trzeba będzie kiedyś rozwiązać, ponieważ zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych obywateli jest zadaniem ustawowym samorządu. Moim zdaniem lepiej jest zainwestować w budowę lokali socjalnych, ale także komunalnych. W tym celu należy szukać porozumienia z istniejącymi w Mieście Spółdzielniami Mieszkaniowymi i zachęcenia ich do budowy mieszkań, które mogą zaspokoić potrzeby ludzi niezamożnych. Spółdzielcze mieszkania są znacznie tańsze od tych sprzedawanych przez developerów a wsparcie samorządu może znacząco zwiększyć ilość takich lokali.
5. Przy samym Bulwarze Nadmorskim powstaje Browar. Bulwar to miejsce raczej na spacery, teraz będą tam pewnie tłumy, które przyjdą na imprezy. Czy według Pana gdyński Bulwar Nadmorski zmierza w kierunku sopockiego Monciaka?
Andrzej Różański:
Budowa w najbardziej prestiżowym punkcie Bulwaru Nadmorskiego kolejnej knajpy nie przekształci tego fragmentu miasta w drugi „Monciak”, choć zapewne takie są oczekiwania władz Gdyni skoro wydano pozwolenie na budowę, która budzi kontrowersje. Przez dziesięciolecia swego istnienia Bulwar był miejscem rodzinnych spacerów i rekreacji dla pokoleń Gdynian i ich gości, więc trudno oczekiwać, że za sprawą jednej inwestycji stanie się on miejscem obleganym przez ludzi poszukujących niewyszukanej rozrywki w dyskotece czy klubie, jaką oferuje Sopot na „Monciaku”.
1. Gdynia ma wciąż ogromny dług związany z budową lotniska w Kosakowie, musi zwrócić 22 mln euro. Czy ma Pan pomysł na to skąd wziąć te pieniądze? Jak pozbyć się tego długu?
Wojciech Szczurek:
To nie Gdynia ma dług, lecz spółka Port Lotniczy Gdynia Kosakowo – jest zobowiązana przez Komisję Europejską do oddania tej kwoty naszemu Miastu i gminie Kosakowo jako udzieloną jej niedozwoloną pomoc publiczną. Staramy się doprowadzić do wzruszenia decyzji KE przed unijnym sądem w Luksemburgu. Pozytywnym sygnałem jest deklaracja rządu RP, który wspierać będzie nasze dalsze starania o uznanie naszych racji. Bez względu na wynik tego sporu Gdynia nie będzie musiała oddawać żadnych pieniędzy i nie powstanie z tego powodu żaden dług.
2. Czy uważa Pan, że inwestowanie w takie imprezy jak red Bull Air Race, za którą Gdynia zapłaciła kilka milionów złotych to dobre inwestycje? Ważniejsza jest promocja miasta, rozrywka dla mieszkańców czy oszczędności?
Wojciech Szczurek:
To dobre określenie – to była inwestycja w imprezę Red Bul Air Race. W istocie bowiem wydane na to wielkie i pod każdym względem udane przedsięwzięcie przyniosły nie tylko zadowolenie ponad 800 tysięcznej publiczności w Gdyni i milionom telewidzów na świecie, lecz również konkretny dochód setkom gdyńskich firm, które świadczyły usługi hotelarskie, gastronomiczne, handlowe, komunikacyjne. To zaś przekłada się na wpływy z podatków, które zasilają budżet Miasta. Osobną i wielką wartością jest opinia o mieście, jako sprawnym organizatorze takich wielkich wydarzeń, wyrażana i przez profesjonalistów i przez samych mieszkańców. To tez promocja Polski – Gdynia polskie miasto znalazła się w światowej elicie obok takich miast jak Ascot, Abu Dhabi, czy Las Vegas.
3. W mieście jest ponad sto kilometrów nieutwardzonych ulic, wielu mieszkańców narzeka na brak kanalizacji sanitarnej, tymczasem w Gdyni powstają też nowe luksusowe dzielnice, które od razu dostają infrastrukturę. Czy uważa Pan, że ważniejsze jest budowane nowych dzielnic czy też w pierwszej kolejności należy pomóc mieszkańcom obrzeży miasta, których problem to np. brak dojazdów do osiedli?
Wojciech Szczurek:
Gdynia ma bardzo niski odsetek gospodarstw bez kanalizacji, zaś z roku na rok ten procent maleje dzięki inwestycjom miasta oraz PWIK (komunalnej spółki odpowiadającej za infrastrukturę). Nowe dzielnice powstające w Gdyni, nie tyle dostają infrastrukturę, co sobie ją budują. Obecne przepisy pozwalają nam nakładać na deweloperów określone obowiązki związane z budową nie tylko budynków mieszkalnych, ale właśnie związanej z nimi infrastruktury. Jej koszt ponoszą nabywcy nowo budowanych mieszkań. Problemem w Gdyni nie są wiec dojazdy do osiedli, lecz raczej do pojedynczych domów, budowanych na obrzeżach miasta. Wraz z postępem urbanizacji tych terenów będą też budowane drogi. Inne wyzwanie to stare dzielnice Gdyni, które od lat czekają na modernizację. Co roku remontujemy i budujemy nowe ulice - od 4 lat, o tym w które z nich inwestować decydują rady dzielnic w porozumieniu z mieszkańcami. Krok po kroku, w miarę możliwości finansowych miasta sytuacja się poprawia.
4. W mieście brakuje mieszkań socjalnych, a liczba osób z wyrokami eksmisyjnymi wciąż rośnie. Uważa Pan, że korzystniej jest płacić odszkodowania właścicielom lokali z takimi orzeczeniami sądów czy może lepiej zainwestować w budowę mieszkań socjalnych?
Wojciech Szczurek:
Kolejka osób oczekujących na mieszkanie socjalne i spełniających wymagane warunki do ich uzyskania, po zakwalifikowaniu przez społeczną komisje mieszkaniową, liczy aktualnie ok. 41 rodzin w 250 tysięcznej Gdyni. I tyle mniej więcej mieszkań rocznie zwalnia się w naszych zasobach (w sumie mamy 435 mieszkań socjalnych). Zatem dla zaspokojenia potrzeb osób niezamożnych liczba posiadanych przez nas mieszkań socjalnych byłaby całkowicie wystarczająca. Niestety, czeka na realizacje 668 wyroków eksmisyjnych z prawem do lokalu socjalnego. Wierzycielami tych wyroków są spółdzielnie mieszkaniowe, prywatni właściciele nieruchomości a także gmina. Kwoty odszkodowań które wypłacamy za niedostarczone przez gminę mieszkania są niemałe (w bieżącym roku 560 tys. zł) lecz nieporównywalnie niższe niż koszty budowy mieszkań. Płacenie odszkodowań jest elementem świadomej polityki mieszkaniowej miasta, która dzięki temu może być kształtowana bardziej elastycznie.
5. Przy samym Bulwarze Nadmorskim powstaje Browar. Bulwar to miejsce raczej na spacery, teraz będą tam pewnie tłumy, które przyjdą na imprezy. Czy według Pana gdyński Bulwar Nadmorski zmierza w kierunku sopockiego Monciaka?
Wojciech Szczurek:
Nowy lokal na Bulwarze Nadmorskim powstaje zgodnie z uchwalonym przed laty, a wcześniej wielokrotnie dyskutowanym planem zagospodarowania przestrzennego. Jego forma jest dobrze wkomponowana w krajobraz i gdyńską stylistykę - to rezultat przemyślanych decyzji inwestora i projektu autorstwa doświadczonych architektów. Będzie to drugi lokal na Bulwarze, liczącym blisko 2 km długości, zatem porównanie tego spacerowego pasażu do „Monciaka” jest raczej nietrafne. Nie przewidujemy też budowy kolejnych lokali w tej przestrzeni, gdyż uważamy że powinna być miejscem wytchnienia dla mieszkańców i turystów.
Autor: ws/aa / Źródło: TVN24 Pomorze