Marszałek Pomorza broni działaczy Greenpeace

Tomasz Dziemianczuk - asktywista Greenpeace pochodzący z Gdańska
Tomasz Dziemianczuk wrócił do kraju
Źródło: tvn24

Marszałek województwa pomorskiego pisze list do gubernatora obwodu leningradzkiego w sprawie Tomasza Dziemianczuka. Przekonuje, że choć zachowanie aktywistów było niezgodne z rosyjskim prawem, to konsekwencje, które im grożą są nieproporcjonalnie do winy.

Marszałek Struk w liście do gubernatora zaapelował "do rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości o jak najszybsze podjęcie stosownych, korzystnych dla zatrzymanego Polaka i pozostałych osób, decyzji".

Struk podkreśla, ze aktywiści Greenpeace "niejednokrotnie angażowali się w sprawy dotyczące ochrony środowiska naturalnego, ryzykując swoim bezpieczeństwem, zdrowiem, świadomie narażając się na ewentualne sankcje prawne".

- Moim zdaniem, wszyscy jesteśmy im winni wdzięczność – pisze marszałek.

Protest przeciw wydobywaniu ropy w Arktyce

18 września działacze Greenpeace'u, z pokładu pływającego pod banderą Holandii statku "Arctic Sunrise" usiłowali dostać się na należącą do koncernu paliwowego Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja, aby zaprotestować przeciwko wydobywaniu ropy naftowej w Arktyce.

Interweniowała straż przybrzeżna Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), która zatrzymała statek i odholowała go do Murmańska.

Sąd rejonowy w tym mieście nakazał aresztowanie na dwa miesiące – do 24 listopada – wszystkich 30 członków załogi, w tym 26 cudzoziemców pochodzących z 18 krajów.

Wśród nich jest obywatel RP, 37-letni Tomasz Dziemianczuk, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego. Początkowo Komitet Śledczy postawił im zarzut piractwa, za co groziło im od 10 do 15 lat pozbawienia wolności w kolonii karnej.

23 października Komitet Śledczy zakomunikował, że zmienił oskarżonym kwalifikację czynu z "piractwa" na "chuligaństwo", które jest zagrożone karą do 7 lat łagru.

Aktywiści Greenpeace'u odrzucali oskarżenia o piractwo i stworzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa pracowników platformy wiertniczej. Podkreślają, że ich protest był akcją pokojową, a "Arctic Sunrise" nie naruszył 500-metrowej strefy bezpieczeństwa wokół platformy. Odrzucają także zarzut chuligaństwa, argumentując, że w żaden sposób nie naruszyli porządku publicznego.

Greenpeace od dwóch lat prowadzi kampanię na rzecz ochrony Arktyki. Ekolodzy chcą, by ONZ wprowadził w Arktyce całkowity zakaz wydobycia bogactw naturalnych i połowów.

Zobacz wywiad z Tomaszem Dziemianczukiem przed wyjazdem:

Autor: ws/roody / Źródło: TVN24 Pomorze

Czytaj także: