W środę wieczorem dyspozytor gdyńskiego pogotowia otrzymał zgłoszenie o nieprzytomnym człowieku. Okazało się, że było fałszywe. Pijani mężczyźni wezwali karetkę, bo liczyli na transport do domu.
Dzwoniący na gdyńskie pogotowie informował, że na ul. Ujejskiego leży mężczyzna i nie oddycha. Natychmiast wysłano tam karetkę pogotowia z lekarzem, ratownikiem i pielęgniarką na pokładzie.
Na miejscu zastali dwóch mężczyzn.
Rzucili się na ratowników
- Ratownik chciał zbadać mężczyznę, do którego wezwano pomoc, okazało się, że był on sprawny ruchowo i pod wpływem alkoholu. Mężczyźni zaczęli być agresywni, najpierw rzucili się na kobietę, ale zasłonił ja ratownik, więc to jego pobili - mówi dr med. Marian Kentner, dyrektor Miejskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdyni.
Jak dodaje, liczyli na darmowy transport: - Pijani mężczyźni karetkę pogotowia potratowali jak taksówkę.
Ratownik pacjentem
Ratownik, którego pobili pijani mężczyźni, trafił na pogotowie.
- Musiał korzystać z pomocy chirurga. Na zwolnieniu lekarskim będzie przebywał na pewno do końca przyszłego tygodnia - podaje dr Kentner.
"Agresywni też wobec policji"
Pijanych mężczyzn, którzy liczyli na darmowy transport karetką do domu, zabrał na komisariat policyjny radiowóz.
- Policjanci na miejscu zatrzymali dwóch mieszkańców Gdyni. Mają 18 i 19 lat. Byli pijani, obaj mieli ponad 2 promile alkoholu we krwi - informuje kom. Michał Rusak, rzecznik gdyńskiej policji. - Wobec funkcjonariuszy policji również byli agresywni, więc za napaść na funkcjonariuszy publicznych, czyli policjantów i ratowników medycznych, grozi im do 5 lat więzienia – dodaje rzecznik.
Autor: ws/mz / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24