Pracownicy Stoczni Gdańskiej oddali hołd tym, którzy polegli w grudniu 1970 roku. Spotkali się przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców i złożyli wiązanki kwiatów oraz zapalili znicze, wspominając pomordowanych kolegów.
- To rocznica tragiczna i tak jak co roku składamy kwiaty, żeby uczcić pamięć kolegów, którzy ginęli pod tą bramą. Nie wiadomo, co by było, gdybyśmy nie walczyli - mówi Marek Siudziński.
- Walczyliśmy o to, żeby każdemu Polakowi żyło się lepiej i udało się, mamy wolność - dodaje Henryk Radyński. Krwawy grudzień zaczął się w Gdańsku
14 grudnia 1970 r. w Stoczni Gdańskiej wybuchł strajk wywołany ogłoszonymi dwa dni wcześniej podwyżkami na artykuły pierwszej potrzeby, zwłaszcza na żywność. Nikt z władz nie podjął rozmów ze strajkującymi, więc uformowali oni pochód i udali się pod gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Zebrani przed gmachem KW demonstranci wybrali delegację, która weszła do budynku, żeby przedstawić swoje żądania.
Około godz. 16-ej, po rozejściu się pogłoski o aresztowaniu delegatów, doszło do pierwszych starć z milicją. Rozpoczął się szturm gmachu KW, w którym wybito szyby i spalono drukarnię. Do akcji ruszyły większe oddziały MO i wojska używając petard i gazów łzawiących. Siły porządkowe do późnych godzin nocnych brutalnie rozpraszały tłum. Do starć dochodziło głównie pod budynkiem KW, Dworcem Głównym i na Wałach Piastowskich. W niektórych miejscach podpalano samochody, kioski z gazetami, wybijano szyby wystawowe. Padły pierwsze strzały. Setki osób zostało pobitych i zatrzymanych.
15 grudnia - Gdynia, Elbląg, Słupsk, Szczecin
W rejon Gdańska gdzie nasilały się walki uliczne, zaczęto ściągać jednostki pancerne i zmotoryzowane. Tego dnia w starciach z siłami porządkowymi wg oficjalnego komunikatu zginęło 6 osób, a 300 zostało rannych.
Spalono budynki KW PZPR, Wojewódzkiej Rady Związków Zawodowych, Naczelnej Organizacji Technicznej i Dworca Głównego. O godz. 15-ej w stoczni zaczął się strajk okupacyjny. Władze wprowadziły godzinę milicyjną od 18-ej do 6-ej rano.
Po krótkiej dyskusji Władysław Gomułka podjął decyzję o zezwoleniu na użycie broni. Przekazana telefonicznie, potwierdzona została zarządzeniem (nr 108/70) MSW i formalnie weszła w życie o 12-ej.
W nocy z 15 na 16 grudnia wojsko obsadziło ważniejsze punkty w Gdańsku oraz zablokowało stocznię i port. W Gdyni aresztowano komitet strajkowy, z którym porozumienie zawarły wcześniej władze miejskie.
Strzały do robotników
16 grudnia wojsko zgromadzone przed bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej otworzyło ogień do grupy robotników opuszczającej teren zakładu. Tego samego dnia wieczorem w telewizji wystąpił wicepremier, były I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku, Stanisław Kociołek. Wezwał pracowników trójmiejskich zakładów, w tym pracowników gdyńskiej stoczni, do powrotu do pracy.
17 grudnia doszło do masakry w Gdyni. Około godz. 6-ej rano wojsko otworzyło ogień w stronę robotników idących z dworca do zablokowanej stoczni. Padli zabici i ranni. Do wieczora trwały starcia. Do demonstrantów strzelano z ziemi i powietrza. Milicja i służby więzienne z niezwykłą brutalnością traktowały zatrzymanych.
Tego dnia strajki i demonstracje rozpoczęły się w Szczecinie. Po dwudniowych walkach w kilkudziesięciu przedsiębiorstwach kontynuowano strajk generalny, kierowany przez ogólnomiejski komitet strajkowy. Do starć demonstrantów z siłami porządkowymi dochodziło również w Elblągu i Słupsku. Ostatecznie 22 grudnia przerwano strajk.
Krwawa pacyfikacja robotniczych protestów spowodowała, według oficjalnych danych, śmierć 44 osób. 1165 osób odniosło rany, około 3 tysięcy zostało najpierw bestialsko pobitych, a następnie aresztowanych.
Autor: maz/par/k / Źródło: TVN24 Pomorze