Samochód, w którym - na początku lipca - odkryto ciało mężczyzny w stanie zaawansowanego rozkładu, wciąż stoi na osiedlowym parkingu w Koszalinie. Jak informuje prokuratura, pojazd nie został zabezpieczony jako dowód, a kluczyki zwrócono właścicielowi. Mieszkańcy są oburzeni i boją się, że skutki pozostawienia auta będą związane nie tylko z przykrym zapachem.
W sobotę, 2 lipca w okolicy ulicy Traugutta w Koszalinie na parkingu znaleziono zwłoki mężczyzny w stanie zaawansowanego rozkładu. Okazało się, że właściciel pojazdu nie zaglądał do niego od roku. Mężczyzna, którego ciało znaleziono, prawdopodobnie już dawno temu włamał się do pojazdu, a później w nim zmarł. Służby powiadomił przechodzień, który poczuł nieprzyjemny zapach od strony busa.
Ku zdziwieniu mieszkańców okolicy pojazd wciąż stoi w tym samym miejscu i - jak relacjonują - przyciąga ciekawskich i dzieci. - Unosi się od niego fetor. Poza tym świadomość, że tam to ciało leżało, może nawet miesiącami, jest koszmarna. Boimy się, że może stanowić zagrożenie epidemiczne - mówi nam pani Danuta, mieszkanka okolicy, która o sprawie poinformowała Kontakt 24.
Czytaj też: W busie znaleziono ciało, ponad tydzień później niezabezpieczony samochód wciąż stoi na parkingu
Prokuratura: samochód nie został uznany za dowód rzeczowy
Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie tłumaczy nam, że samochód ma swojego właściciela, któremu - po dokonaniu oględzin - zwrócono kluczyki.
- Samochód nie został uznany za dowód rzeczowy. Gdy szukamy przyczyny śmierci znalezionej osoby, nie zabezpieczamy miejsca, w którym ją znaleziono. To tak, jakbyśmy zabezpieczyli las, bo znaleźliśmy tam ofiarę przestępstwa - wyjaśnia prokurator.
W tym przypadku wszystko wskazuje, że śmierć nastąpiła z powodów naturalnych. Tym bardziej - jak podkreśla prokurator - zabezpieczenie pojazdu nie jest konieczne. - Teraz to właściciel jest odpowiedzialny za pojazd i on powinien się nim zająć - mówi Gąsiorowski. Mieszkańcom, którzy obawiają się, że auto może stanowić zagrożenie, radzi zgłosić sprawę do straży miejskiej.
Jak zapewnił nas wcześniej Artur Pałgan, zastępca komendanta koszalińskiej straży miejskiej, gdy tylko funkcjonariusze otrzymają oficjalne zgłoszenie w tej sprawie, zobaczą, co mogą zrobić. - Jeśli takie zgłoszenie wpłynie, to wtedy na pewno sprawdzimy, czy mamy podstawy do działania - poinformował nas.
Komendant wyjaśniał także, że straż miejska może interweniować wobec takiego pojazdu, gdy blokuje pas drogi lub stwarza niebezpieczeństwo. Jakie? Tego już prawo o ruchu drogowym nie uściśla.
Poza tym możliwe jest usunięcie wraku - pojazd musi wyglądać na nieużywany, o czym mogą świadczyć: brak tablic rejestracyjnych, wybite szyby, przebite opony. Jednak nawet wtedy pierwszą czynnością, jaką prawie zawsze wykonują strażnicy, jest ustalenie właściciela i zapytanie go, co zamierza zrobić z wrakiem.
Pani Danuta przekazała nam, że w środę sprawę oficjalnie zgłosi służbom.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: mieszkaniec Koszalina