Sąd Okręgowy w Koszalinie nie uwzględnił wniosku prokuratury i nie przedłużył aresztu wobec Miłosza S., organizatora escape roomu, w którym podczas pożaru zginęło pięć 15-latek. Zdaniem sądu na obecnym etapie śledztwa, po prawie dwóch latach postępowania dalsze aresztowanie jest nieuzasadnione. Miłosz S. wyjdzie z aresztu we wtorek.
O decyzji poinformował w poniedziałek Janusz Jaromin z Sądu Apelacyjnego w Szczecinie. Prokuratura Okręgowa w Koszalinie wnioskowała o przedłużenie tymczasowego aresztowania Miłosza S. do 25 grudnia 2020 roku. - Sąd Apelacyjny nie uwzględnił wniosku prokuratora i odmówił przedłużenia tymczasowego aresztowania wobec podejrzanego. Tym samym okres tymczasowego aresztowania upływa z dniem jutrzejszym – poinformował sędzia Jaromin.
Miłosz S. we wtorek opuści zakład karny.
Rzecznik sądu apelacyjnego przekazał, że w uzasadnieniu sąd wskazał, iż "na obecnym etapie śledztwa, stosowanie najsurowszego środka zapobiegawczego jest nieuzasadnione".
Jak przekazał sędzia Jaromin, sąd podkreślił, że śledztwo, które jest w końcowej fazie, trwa blisko dwa lata i przez ten okres podejrzany był tymczasowo aresztowany.
- Trzeba pamiętać o tym, że tymczasowe aresztowanie to nie wykonywanie kary, a środek, który ma służyć zabezpieczeniu prawidłowego toku postępowania przygotowawczego. Na tym etapie śledztwa w przekonaniu sądu, stosowanie najsurowszego środka przez tak długi okres czasu jest już zbędne. Jeżeli prokurator uzna, że zachodzi jakakolwiek potrzeba zabezpieczenia dalszego jego toku, to ma do dyspozycji zastosowanie środków wolnościowych – poinformował sędzia Jaromin.
Prokuratura chciała aresztu do 25 grudnia
Jaromin zaznaczył, że już w poprzednim postanowieniu z 22 września przedłużającym tymczasowe aresztowanie Miłosza S. do 10 listopada, sąd wskazał, że to powinien być wystarczający czas do przeprowadzenia czynności końcowych w śledztwie.
- Niestety, prokurator w tym czasie tych czynności nie wykonał. Zaznajomienie stron trwa, konieczne jest jeszcze uzupełnienie tego śledztwa o opinię Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, co będzie musiało powodować kolejne, dodatkowe zaznajomienie stron. Prokurator nie wykorzystał czasu, który sąd dał prowadzącemu na zakończenie postępowania – powiedział sędzia Jaromin.
Prokuratura Okręgowa w Koszalinie chciała, by Miłosz S. pozostał w areszcie do 25 grudnia. W jej przekonaniu, jak mówił 3 listopada rzecznik prokuratury Ryszard Gąsiorowski, nie ustały dwie przesłanki uzasadniające areszt Miłosza S. To zagrożenie surową karą i obawa matactwa, choćby ze względu na to, że w postępowaniu podejrzane są dwie osoby z rodziny 29-latka, wobec których stosowane są wyłącznie wolnościowe środki zapobiegawcze. Ponadto w połowie października, decyzją sądu, areszt opuścił inny z podejrzanych Radosław D.
Gąsiorowski ponadto zaznaczył wówczas, że prokurator czeka jeszcze na jedną z dwóch opinii biegłych. Mają wyjaśnić, czy działanie służb ratowniczych na miejscu zdarzenia - straży pożarnej i służb ratowniczo-medycznych – było właściwe, i czy ewentualnie są w tej sprawie jeszcze inne osoby, oprócz tych, które usłyszały już zarzuty, mogące przyczynić się do śmierci dziewcząt. Jednocześnie dodał, że prokuratura planuje zakończyć śledztwo do 31 grudnia. Do tego dnia zostało ono przedłużone postanowieniem prokuratora regionalnego w Szczecinie.
Znalazły się w pułapce
29-letni Miłosz S. z Poznania 6 stycznia 2019 roku usłyszał zarzuty umyślnego stworzenia niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie w Koszalinie i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci pięciu 15-letnich dziewcząt. Tożsame zarzuty przedstawiono w październiku 2019 roku jeszcze trzem osobom: Małgorzacie W. – babci organizatora escape roomu, która rejestrowała działalność, Beacie W. – matce podejrzanego, która współprowadziła działalność, i Radosławowi D. – pracownikowi escape roomu. Wszystkim grozi kara do 8 lat więzienia
Tragiczny pożar wybuchł 4 stycznia 2019 roku w escape roomie "To Nie Pokój" w Koszalinie (Zachodniopomorskie). Zginęło w nim pięć 15-latek. Świętowały one urodziny jednej z nich.
Według wstępnych ustaleń prokuratury, przyczyną pożaru był ulatniający się z butli gaz (butle zasilały piecyki w budynku). Dziewczęta same mogły wydostać się z zamkniętego pokoju dopiero po rozwiązaniu ostatniej zagadki. W obiekcie nie było dróg ewakuacyjnych. Jedyne okno w pomieszczeniu od wewnątrz było zabite deskami, od zewnątrz było okratowane. Nastolatki zatruły się tlenkiem węgla. Pogrzeb ofiar pożaru odbył się 10 stycznia 2019 r. Dziewczęta spoczęły obok siebie na koszalińskim cmentarzu komunalnym.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24