Kolejki osób, które chcą sprawdzić, czy są zakażone koronawirusem, robią się coraz dłuższe. W Szczecinie pacjenci muszą czekać nawet dwa tygodnie na badanie w jednym z dwóch punktów pobierania wymazów w mieście. Długie kolejki są również w wielu innych miastach Polski.
W Szczecinie są na razie dwa punkty pobrań. W szpitalu na Pomorzanach na wymaz w punkcie drive-thru trzeba czekać cztery dni. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda jednak w szpitalu przy Unii Lubelskiej - tutaj najbliższy termin na pobranie wymazu jest za prawie dwa tygodnie, 2 listopada.
Sytuacja się pogarsza, a pacjentów nie ubywa. Skierowań od lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) jest coraz więcej. Pierwszeństwo mają ci pacjenci, których czeka operacja.
Aby zmniejszyć kolejki, Narodowy Fundusz Zdrowia zdecydował się również wydłużyć czas pracy punktu drive-thru na Pomorzanach, który będzie czynny nie cztery, a dziewięć godzin. Badania będą więc wykonywane od poniedziałku do piątku od godziny 12 do 21, a w weekendy od 9 do 13.15.
- W punktach pobrań pracują lekarze, pielęgniarki z oddziałów, więc te możliwości personalne są ograniczone w zależności oczywiście od szpitala, ale dzięki dużemu wysiłkowi szpitala na Pomorzanach możliwe było zwiększenie liczby godzin, a zatem będzie i więcej testów wykonywanych i krótszy zdecydowanie czas oczekiwania, do paru dni - mówi Małgorzata Koszur z Zachodniopomorskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ w Szczecinie.
W czwartek po godz. 14 NFZ podjął decyzję o otwarciu trzeciego punktu pobrań w Szczecinie. Punkt uruchomi spółka Polcargo Diagnostyka. Ma ruszyć od piątku, 23 października, przy ulicy Henryka Pobożnego 5. Będzie testować codziennie: w dni powszednie w godz. 8-15, w soboty i niedziele w godz. 10-12.
NFZ podkreśla także, że osoba ze skierowaniem od lekarza POZ może umówić się na wymaz w innym pobliskim mieście, na przykład mieszkaniec Szczecina może pojechać na wymaz do Stargardu.
"4,5 godziny czekania, 25 sekund badania"
Podobnie sytuacja wygląda w innych miastach Polski. Pacjenci muszą czekać godzinami, aby pobrano im wymaz do badań na koronawirusa.
Kilka dni temu pisaliśmy również o dużych kolejkach przed punktem pobrań przy Szpitalu Specjalistycznym im. A. Falkiewicza we Wrocławiu. To tam skierowanie do badania dostała pani Aneta, która miała objawy przeziębienia - kaszel i gorączkę. W oczekiwaniu na test towarzyszyła jej kamera TVN24.
Pani Aneta w kolejce stanęła o godzinie 8.54. Już o godzinie 10 wiedziała, że poczeka na badanie dłużej, niż myślała.
- Myślałam, że to idzie szybciej. Podejrzewam, że jest to więcej biurokracji, niż test trwa - mówiła.
Na badanie dostała się dopiero po godzinie 13.20.
- 4,5 godziny czekania i 25 sekund badanie - komentowała już po pobraniu wymazu. - Czekanie to najgorsze, co może być. 4,5 godziny czekania dla osoby, która jest chora to dużo - dodała.
"Naszym celem jest rozładowanie wszelkich kolejek"
W środę Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 10 040 nowych potwierdzonych zakażeniach koronawirusem.
W czwartek potwierdzono 12 107 nowych zakażeń.
Na środowej konferencji prasowej Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia zwrócił uwagę, że przy tym dużym wyniku potwierdzonych zakażeń, wykonanych zostało blisko 60 tys. testów.
- Rzecz istotna jest taka, że nasz system testowania ma dobową wydolność na poziomie około 77 tysięcy. Jeżeli będzie taka potrzeba, jeżeli będziemy się zbliżać do 70 tys. testów, to będziemy te możliwości zwiększać - mówił.
- W tej chwili naszym celem jest rozładowanie wszelkich kolejek w punktach drive-thru. Mamy ich ponad 460, kolejne na pewno będą dochodzić. Wydłużamy godziny ich pracy - poinformował Andrusiewicz. Dodał, że Narodowy Fundusz Zdrowia "już zaprezentował każdemu z punktów informacje o dodatkowej wycenie każdej godziny przedłużenia otwarcia".
Przypomniał też, że zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli rządu żołnierze będą wspomagać personel medyczny w tych punktach, by można było przekierować więcej personelu tam, gdzie jest potrzebny.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24