Prokuratura postawiła zarzuty dwóm osobom w związku ze śmiertelnym postrzeleniem 47-letniego mężczyzny, który był naganiaczem podczas polowania w listopadzie 2019 roku. Jak ustalili biegli, w organizacji polowania były błędy, nie zostały zachowane przepisowe odległości naganiaczy od myśliwych, a ten, który oddał strzał, nie powinien tego zrobić przy ograniczonym polu widzenia.
Prokuratura Rejonowa w Kołobrzegu postawiła zarzuty organizatorowi polowania i duńskiemu myśliwemu. Chodzi o zdarzenie z 10 listopada 2019 roku. Zorganizowano wtedy dla 16 myśliwych z Danii zbiorowe polowanie na dziki w lasach Nadleśnictwa Gościno na terenie działania lokalnego koła łowieckiego (woj. zachodniopomorskie). 47-letni Andrzej K. pełnił rolę naganiacza i został śmiertelnie postrzelony. Pocisk trafił w klatkę piersiową, powodując zgon mężczyzny. Potwierdziła to sekcja przeprowadzona w Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie. Organizator i prowadzący polowanie łowczy Mieczysław S. usłyszał zarzut z art. 160 par. 1 Kodeksu karnego. - W ocenie prokuratury, to on naraził ośmiu ludzi z nagonki i dwóch podkładaczy psów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w ten sposób, że zezwolił myśliwym na oddanie strzału w terenie zalesionym i w odległości mniejszej od wymaganych co najmniej 100 metrów od naganiaczy. W konsekwencji doszło do śmiertelnego postrzału jednego z naganiaczy – przekazał Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Dodał, że Mieczysław S., przesłuchany w charakterze podejrzanego nie przyznał się do zarzucanych czynów. - Twierdził, że nie popełnił błędów, zaniedbań przy organizacji polowania – dodał Gąsiorowski.
Mieczysławowi S. grozi do trzech lat więzienia.
Drugim z podejrzanych jest obywatel Danii - jeden z 16 myśliwych, dla których zostało zorganizowane polowanie. Jemu prokuratura zarzuca popełnienie czynu z art. 155 Kodeksu karnego, tj. nieumyślne spowodowanie śmierci człowieka, za co grozi do 5 lat więzienia. - Nie zachował szczególnej ostrożności przy oddaniu strzału ze sztucera do zwierzyny znajdującej się od niego w odległości kilku metrów, gdy naganiacz był jeszcze za blisko niego, bo w odległości ok. 50 metrów, a powinien w nie mniejszej niż 100 m. Kula trafiła go prosto w klatkę piersiową. I, zgodnie z opinią biegłych, to nie był rykoszet – podkreślił prokurator. Zaznaczył, że przesłuchanie podejrzanego odbędzie się w ramach pomocy prawnej, o którą strona polska zwróciła się do duńskiej. Prokuratura oczekuje na przeprowadzenie tych czynności procesowych.
Biegli: błędy w organizacji polowania
Gąsiorowski podkreślił, że kluczowe dla śledztwa są wyniki ekspertyz z zakresu kryminalistyki, balistyki i organizacji polowań.
Specjaliści, którym przekazano zabezpieczoną broń użytą w polowaniu i pocisk znaleziony w ciele naganiacza, wytypowali tę, z której oddany został zabójczy strzał. W konsekwencji ustalono jej użytkownika. Odtworzono przebieg polowania, gdzie stali poszczególni jego uczestnicy i jakim torem szli. W opinii biegłych w organizacji polowania były błędy, między innymi nie zostały zachowane przepisowe odległości naganiaczy od myśliwych, a ten, który oddał strzał, nie powinien tego zrobić przy ograniczonym polu widzenia. Śmiertelnie postrzelony 47-latek brał już wcześniej udział w polowaniach jako naganiacz. Duńscy myśliwi byli trzeźwi.
Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24