Do szpitala w Kościerzynie trafiło ośmioro dzieci z objawami zatrucia, miały wysoką gorączkę i wymiotowały. W tym samym ośrodku we Wdzydzach Kiszewskich w środę zatruło się 30 osób, które przyjechały tam na kolonie. Kościerski sanepid nie wie, co było przyczyną zatruć, inspektorzy czekają na wyniki badań.
Dzieci z gorączką i mdłościami trafiły do kościerskiego szpitala w czwartek wieczorem. - Teraz ich stan jest dobry, ze szpitala powinny wyjść najpóźniej jutro - mówi dr n. med. Leszek Zwolakiewicz, ordynator SOR w kościerskim szpitalu.
Wszystkie dzieci dostały kroplówki, bo jak tłumaczą lekarze, to standardowe leczenie przy zatruciach, nawet tych ciężkich.
Jak relacjonuje reporter TVN24 Daniel Stenzel, lekarze wykluczyli już, żeby powodem zatrucia były salmonella czy rotawirusy, potwierdziły to badania w szpitalnym laboratorium. Według nich wszystko wskazuje na razie na to, że być może jest to gronkowiec.
Kolejne zatrucie w tym samym ośrodku
Grupa, która w czwartek trafiła do szpitala, przebywała na obozie językowym w pensjonacie we Wdzydzach Kiszewskich na Pomorzu.
W tym samym miejscu w środę zatruła się grupa dzieci wraz z opiekunami z Malborka.
30 osób z bólem brzucha i wymiotami w szpitalu
W pierwszym przypadku koloniści uskarżali się na nudności i wysoką temperaturę. Wówczas, we wtorek wieczorem, zostały wezwane służby medyczne, po czym 30 osób z bólem brzucha i nękanych mdłościami przewieziono do szpitali w Kościerzynie, Malborku, Kartuzach i szpitala zakaźnego w Gdańsku.
"Objawy wskazują na bakterie gronkowca"
Sprawą zajmuje się kościerski sanepid. Według inspektorów pierwsze zbiorowe zatrucie mogło zostać wywołane przez gronkowca.
- Pobraliśmy próbki jedzenia i wymazy z kuchennego sprzętu - tłumaczy Grażyna Greinke, powiatowy inspektor sanitarny. - Wstępnie mogę powiedzieć, że zewnętrzne objawy wskazują na bakterie gronkowca, ale to okaże się w poniedziałek, kiedy będziemy mieli wszystkie wyniki badań - dodaje Greinke.
Przebadani zostali też pracownicy, którzy przygotowywali posiłki. Do sanepidu docierają szpitalne analizy. Inspektorzy czekają na wyniki.
Kuchnia była zamknięta
Pracownicy sanepidu zapewniają, że zakazali ośrodkowi przygotowywania i wydawania posiłków, żeby uniknąć kolejnych zatruć.
- Kuchnia w pensjonacie już wczoraj rano została zamknięta, więc nie wiadomo, dlaczego kolejne dzieci zachorowały - wyjaśnia Greinke.
Jak mówi, jedzenie, którym w czwartek zatruli się następni koloniści, pochodziło z cateringu dostarczonego z terenu Wdzydz Kiszewskich. Według niej przyczyn drugiego zatrucia należy doszukiwać się w obiekcie, w którym posiłek był spożywany.
Wystarczą jedne badania?
Wyniki badań środowego zatrucia będą znane w poniedziałek. Badań z czwartkowego przypadku sanepid przeprowadzać nie będzie. Według sanepidu to niepotrzebne koszty, bo obiekt, z którego pochodził catering, jest pod nadzorem, a wcześniej nie było stamtąd żadnych zgłoszeń.
Tutaj są Wdzydze Kiszewskie:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/i / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: weekendfm.pl