Prokuratura wszczęła śledztwo ws. nielegalnego posiadania amunicji przez Ryszarda R. Znany piosenkarz został zatrzymany po tym, jak policja dostała zgłoszenie o awanturze w jego domu. Mężczyzna pod wpływem alkoholu miał mierzyć do siebie z pistoletu. Ryszard R. opuścił już szpital psychiatryczny, do którego trafił na obserwację.
- Do Prokuratury Rejonowej w Brodnicy wpłynęły materiały z policji i została podjęta decyzja o wszczęciu śledztwa ws. nielegalnego posiadania amunicji. Prowadzone będą określone czynności śledcze, m.in. powołany zostanie biegły z zakresu balistyki, który oceni, czy 65-latek miał pozwolenie na tę konkretną amunicję, którą zabezpieczono w jego domu - powiedziała Alina Szram, Prokurator Rejonowy w Brodnicy.
Jak wyjaśniła, czasami pewien rodzaj amunicji może być legalnie posiadany w oparciu o zalegalizowaną broń. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów.
Według policji mężczyzna miał pozwolenie na broń. W domu Ryszarda R. zabezpieczono trzy pistolety sportowe oraz ostrą amunicję. - Śledczy mogą też badać wątek złamania ustawy o broni i amunicji. Jeden z artykułów mówi, że nie można się poruszać z nabitą bronią, jeśli jest się pod wpływem jakichś używek czy też alkoholu. Policjanci sprawdzają też, czy znaleziona w mieszkaniu artysty broń i amunicja jest zgodna z pozwoleniami - mówił Maciej Cnota, reporter TVN24.
Złamanie ustawy o broni i amunicji to wykroczenie, za które grozi grzywna.
Groził, że się zastrzeli?
Kiedy na miejsce przyjechali policjanci, mężczyzna miał stać na zewnątrz i przystawiać sobie pistolet do podbródka, groził, że popełni samobójstwo, jeśli policjanci zbliżą się do niego na odległość kilku metrów.
65-latek miał powiedzieć, że broń - pistolet beretta - jest przeładowana i w środku jest amunicja. Nie groził swojej rodzinie, miał tłumaczyć, że chce sobie odebrać życie po kolejnej kłótni z żoną.
Mężczyzna nie reagował na polecenia policjantów i po chwili miał wejść do domu i zamknąć się w sypialni. Ostatecznie po kilkunastominutowej rozmowie z funkcjonariuszami piosenkarz odłożył broń.
W trakcie interwencji policja kazała opuścić dom jego żonie i dziecku.
Pod wpływem
Według funkcjonariuszy, którzy byli na miejscu, od 65-latka czuć było woń alkoholu, ale nie mogli go przebadać, bo Ryszard R. nie wyraził zgody na badanie na zawartość alkoholu. Dopiero przeprowadzone w środę badania wykazały śladową ilość alkoholu w organizmie.
Mężczyzna trafił na obserwację do szpitala psychiatrycznego w Świeciu. - Lekarze stwierdzili, że może opuścić placówkę, bo nie stanowi dla nikogo zagrożenia - dowiedział się Maciej Cnota, reporter TVN24.
"Czuje się dobrze jak nigdy"
Udało nam się skontaktować z menedżerem piosenkarza, który twierdzi, że artysta ma się lepiej. - Jest w dobrym stanie. Czuje się dobrze jak nigdy dotąd - twierdzi w rozmowie z tvn24.pl Bogdan Zep.
Na razie nie wiadomo, czy piosenkarz zdecyduje się wydać oficjalne oświadczenie i wytłumaczyć, co tak naprawdę się stało.
Zep zastrzega jednak, że "tam nie było żadnej awantury". - Każdy ma prawo do jakichś słabszych momentów. Dobrze, że na miejscu pojawiła się policja i pomogła - ocenił menedżer piosenkarza. Jednocześnie zapowiedział, że nie przewiduje żadnych zmian w planie trasy koncertowej.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: aa/i/ws / Źródło: TVN24 Pomorze