- Zróbcie ze mnie dużego i silnego Polaka – prosi lider grupy Thirty Seconds to Mars, która w kwietniu zagra koncert w Trójmieście. Nie ma szczególnych wymagań - chce sceny, na której zmieszczą się także fani i... dużo pierogów.
- Polsko!!! Thirty Seconds to Mars – ja, Shannon i Tomo - przybywamy, aby zobaczyć się z Wami. Dlaczego? Bo Was kochamy. Już nie mogę się doczekać. Tęsknimy za Wami. Wracamy i damy czadu – zapowiada Jared Leto.
Polscy fani nie musieli długo czekać na kolejną wizytę. Ostatni koncert "Marsów" w Polsce odbył się 22 czerwca 2014 roku, w Rybniku. Obejrzało go 17 tys. widzów.
W przeciwieństwie do wielkich gwiazd, które przyjeżdżały na koncerty do Trójmiasta w ubiegłych latach, Jared Leto i jego kompani nie mają specjalnych życzeń. Z wyjątkiem jednego – pierogów.
- Polubili je podczas ostatniego pobytu w Polsce i naprawdę są ich wielkimi fanami, chyba wszystkich rodzajów. Dlatego poprosili żeby znaleźć im naprawdę dobrą pierogarnię – potwierdza Janusz Stefański z agencji koncertowej Prestige MJM, która jest organizatorem występu amerykańskiej grupy w Trójmieście.
Duża scena dla Jareda i fanów
Marsi mają też jeden wymóg. Dotyczy sceny, na której będą występować. – Musi pomieścić i udźwignąć naprawdę dużą liczbę osób. Jared Leto znany jest z tego, że podczas koncertu wciąga na scenę fanów – opowiada Stefański. – Musimy też stworzyć specjalne galerie z boku sceny, z których widzowie będą oglądać występ – dodaje.
I zastrzega: – Bilety są już prawie wyprzedane, rozchodzą się jak ciepłe bułeczki – mówi Stefański.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/r / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: MJM Prestige