W Lęborku bestialsko skatowano kota. Oprawcy mieli go kopać jak piłkę. Wycieńczony, wygłodzony zwierzak doczołgał się do jednego z bloków. Pomogła mu pani Małgorzata, która już nie raz ratowała go z opresji. O sprawie poinformowano policję.
Lęborska policja szuka osób, które w połowie grudnia skatowały na ulicy Stryjewskiego kota.
- Sąsiadka mówiła, że widziała jak grupa młodych osób kopała tego kota jak piłkę. Jakimś cudem doczołgał się do piwnicy przy moim bloku. Był w krytycznym stanie. Miał ogromny ropień na głowie. Kocurkowi siadły też nerki i wątroba - opowiada Małgorzata Staszewska-Robak, która opiekuje się bezdomnymi kotami.
Nie ma ogona i zębów
Zwierzę trafiło pod opiekę weterynarza. Potrzebne były zabiegi. Teraz kot mieszka u pani Małgorzaty. Niemal codziennie trzeba jeździć z nim na kroplówki. Jak twierdzi jego tymczasowa opiekunka, zwierzę nie raz już katowano. Jego gehenna zaczęła się trzy lata temu, kiedy zmarła jego właścicielka. Wtedy kot trafił na ulicę.
- Poprzednim razem jak do mnie trafił to nie miał ogona. Wiem, że był bity. Postawiłam mu budkę na prywatnej posesji, ale on uciekał od ludzi. Zniknął na dłuższy czas, a teraz wrócił w tak krytycznym stanie. Teraz walczy o życie. Już dwa razy myślałam, że z tego nie wyjdzie - dodaje pani Małgorzata.
O smutnym losie zwierzaka zrobiło się głośno w sieci. Nieszczęśnika chce przygarnąć mieszkanka Słupska, ale dopiero gdy już wydobrzeje.
Szukają sprawcy
O sprawie poinformowano lęborską policję, która przyjęła zgłoszenie i szuka sprawców zdarzenia. - Na razie nie udało się nikogo zatrzymać. Prowadzimy działania - mówi Marta Kandybowicz z lęborskiej policji.
Miłośnicy zwierząt alarmują, że tereny ul. Stryjewskiego są niebezpieczne. Twierdzą, że jest tam grupa osób, która katuje zwierzęta. - Nie raz słyszałam, że ktoś widział jak bity jest pies czy kot. A w czerwcu znaleziono tu mewę nabitą na widły - dodaje Agnieszka Śpiewak, mieszkanka Lęborka.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: FB - Zwierzaki Adopcje Lębork