Kary dla zbrodniarzy wojennych, srebrne łyżki "z procesu norweskiego zdrajcy" i papierosy od Związku Radzieckiego. O tym w pierwszych miesiącach po zakończeniu wojny pisano w mediach. Podczas remontu w urzędzie miejskim w Gdyni znaleziono gazety z 1945 roku.
Pożółkłe, zniszczone już papiery znaleźli pracownicy podczas remontu magazynku w Urzędzie Miasta Gdyni. Były pod warstwą tynku, wypełniały przestrzeń przy framudze.
- Znalezisko nieszczególnie nas zaskoczyło. Kiedyś tak było, że murarz musiał czymś wypełniać luki podczas remontów i używał tego, co miał pod ręką - opowiada Jerzy Zając, dyrektor urzędu.
Gazety zostały wydane w pierwszych miesiącach po zakończeniu II wojny światowej, w sierpniu i wrześniu 1945 roku. - Możemy zobaczyć, czym żyli nasi dziadkowie w tamtych czasach - mówi dyrektor.
"Głód tytoniowy będzie załagodzony"
Znalezione zostały numery "Dziennika Bałtyckiego", "Ziemi Pomorskiej" i "Wolnej Polski".
Poruszane są w nich tematy związane z sytuacją po wojnie, odbudową i karami dla zbrodniarzy wojennych.
- To, co zwróciło moją szczególną uwagę, to tekst o przekazaniu przez Związek Radziecki kilku milionów kilogramów tytoniu. Państwo budziło się po ogromnej tragedii, dlatego zdziwił mnie taki artykuł - mówi Zając.
Tekst ukazał się w "Wolnej Polsce", periodyku wydawanym przez Armię Czerwoną. Autor napisał, że dzięki polsko-radzieckiej umowie handlowej "głód tytoniowy załagodzony będzie w ciągu najbliższych dwóch miesięcy, dzięki otrzymanym surowcom i krajowym zbiorom".
"Związek Radziecki miał przekazać 3 miliony kilogramów surowca, w zamian za towary dostarczane przez Polskę".
Za to "Dziennik Bałtycki" napisał m.in. o srebrnych łyżkach Quislinga "z procesu norweskiego zdrajcy". Zostały one znalezione razem ze srebrnymi talerzami w majątku Quislinga. W tym samym numerze znalazł się także tekst o "Przesunięciu terminu kapitulacji Japonii", czy o tym, że "Wojska chińskie wkroczyły do Nankinu".
"Będą złożone z należytą czcią"
Jak mówi sekretarz miasta, znalezione egzemplarze nie są muzealne. W zbiorach miasta znajdują się już gazety z tamtego okresu, a nawet starsze wydania.
Dyrektor urzędu słynie z zamiłowania do historii, dlatego odnalezione papiery pracownicy od razu mu przekazali.
- Te stare, pożółkłe gazety, które znaleźliśmy trafią do moich zbiorów. Będą tam złożone z odpowiednią czcią - podsumowuje Jerzy Zając.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK / Źródło: gdynia.pl/ TVN24
Źródło zdjęcia głównego: gdynia.pl | Michał Kowalski