Nie będzie postępowań dyscyplinarnych w sprawie policjantów, którzy w maju zatrzymali córkę gdańskiej radnej Prawa i Sprawiedliwości. Dziewczyna próbowała zatrzymać marsz LGBT. Pojawiały się zarzuty, że funkcjonariusze działali zbyt brutalnie. Kontrolę w tej sprawie przeprowadził Wydział Kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Policjanci, którzy podczas majowego Marszu Równości zatrzymali córkę radnej PiS, mogą teraz odetchnąć z ulgą. Już wiadomo, że wobec nich nie zostanie wszczęte postępowanie dyscyplinarne.
W pomorskiej policji zakończyła się kontrola, która miała wykazać czy mogli przekroczyć swoje uprawnienia. Jak podaje biuro prasowe KWP, kontrolę przeprowadził Wydział Kontroli Komendy Wojewódzkiej w Gdańsku. Była ona wynikiem wcześniejszej kontroli przeprowadzonej przez Komendę Główną Policji.
- Potwierdziła ona, że funkcjonariusze działali zgodnie z prawem. Nie ma podstaw do wyciągania wobec nich jakichkolwiek konsekwencji - podkreśla Maciej Stęplewski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
"Co ona takiego zrobiła?"
Marię Kołakowską zatrzymano podczas Marszu Równości w Gdańsku w maju br. Jak podawała policja, dziewczyna miała zakłócać porządek i nie stosować się do poleceń funkcjonariuszy. Wraz z nią zatrzymano jeszcze czterech mężczyzn.
Na licznych nagraniach prezentowanych przez media widać, jak dwóch policjantów zatrzymuje młodą dziewczynę. Szybko okazuje się, że to córka gdańskiej radnej PIS. - Co ona takiego zrobiła? Proszę zejść, bo siedzi pan na kobiecie. No pan ją molestuje przecież. A bo to taka wasza odwaga, że trzeba dziewczynę zatrzymać, bo na chłopaków nie macie wystarczająco dużo siły - mówiła radna Kołakowska, która już po chwili znalazła się obok córki.
- Nie ma pan wstydu, jak pan matce spojrzy w oczy, że pan się rzucił na dziewczynę - mówiła do policjantów.
Maria, podobnie jak jej mama, jest znana z bardzo konserwatywnych poglądów. O córce radnej zrobiło się głośno, gdy dwa lata temu rozpyliła nieznaną substancję podczas czytania Golgoty Picnic w Gdańsku. Nie pierwszy raz próbowała też zatrzymać paradę LGBT.
Minister Błaszczak: nie akceptuję takiego zachowania
O interwencji policji w Gdańsku w stosunku do środowisk narodowych, protestujących wobec Marszu Równości wypowiadał się w TVN24 Mariusz Błaszczak. - Sam fakt brutalnego potraktowania przez policję młodej kobiety, która, nic nie wskazywało na to, że jest agresywna, powalenie na ziemie tej pani, skrępowanie, przyciskanie do ziemi, to jest nieakceptowalne wobec kobiety - argumentował minister.
- Ja takiego zachowania nie akceptuję, powiedziałem to komendantowi głównemu policji, bo to wszystko wskazuje, że policja jest silna wobec słabych, a policja powinna być silna wobec silnych - dodał.
Pytany, czy reaguje tak dlatego, że interwencja dotyczy córki radnej PiS, odpowiedział, że "w każdej sytuacji, w której kobieta jest (tak) traktowana przez mężczyzn" ocenia krytycznie.
Dzień po interwencji w Gdańsku, komendant główny policji nakazał wszcząć kontrolę w pomorskiej komendzie. – Chodzi o to żeby odtworzyć przebieg interwencji i sprawdzić czy przebiegała ona zgodnie z procedurami – powiedziała w rozmowie z tvn24.pl kom. Iwona Kuc z Komendy Głównej Policji.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Łukasz Głowala/TRÓJMIASTO.PL