Sąd Okręgowy w Gdańsku oddalił apelację obrońców kierowcy furgonetki, prezentującej i odtwarzającej z głośników treści przeciwko osobom LGBT+. Tym samym utrzymał wyrok I instancji, który wymierzył mężczyźnie karę ograniczenia wolności oraz wypłatę nawiązki w kwocie 5 tys. zł. Pojazd pojawił się na ulicach Gdańska w 2019 roku.
Po ponad czterech latach dobiegł końca proces kierowcy homofobicznej furgonetki, która w lutym 2019 roku pojawiła się na ulicach Gdańska. Informację tę przekazał rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku do spraw pionu karnego SSO Mariusz Kaźmierczak.
- Sąd odwoławczy utrzymał w mocy wyrok sądu I instancji - powiedział.
Apelację wniosła Fundacja Pro, jednak sąd nie zgodził się z jej argumentacją.
- Wbrew temu, co podnosili apelujący, nie zachodzą okoliczności wyłączające bezprawność zniesławienia. Nie zostało bowiem wykazane, aby pomawiające treści polegały na prawdzie - w ustnym uzasadnieniu przekazała sędzia Joanna Studzienna.
Dodała także, że "Sąd Okręgowy w żadnym razie nie neguje konstytucyjnych wolności wyrażania swoich poglądów, wolności pozyskiwania informacji, wolności ich rozpowszechniania, ale wolności te nie mają charakteru absolutnego".
- Ich realizacja nie może odbywać się z naruszeniem prawa, nie może polegać na prezentowaniu nieprawdziwych treści, które zniesławiają inne osoby - podkreśliła.
Uznano, że mężczyzna naruszył granice wolności słowa i prezentował przekaz, którego celem jest wzbudzenie niechęci wobec osób homoseksualnych i niepoparte dowodami obwinianie ich o skłonności pedofilskie.
Mężczyźnie wymierzono karę pół roku ograniczenia wolności w postaci 20 godzin prac społecznych miesięcznie. Ponadto ma on do zapłaty 5 tys. zł na rzecz Polskiej Akcji Humanitarnej oraz 412 zł na pokrycie kosztów sądowych.
Wyrok dotyczy wydarzeń, do których doszło w lutym 2019 roku, w czasie kampanii wyborczej przed wyborami prezydenta Gdańska, które należało przeprowadzić po tragicznej śmierci Pawła Adamowicza. W mieście pojawiła się wówczas furgonetka odtwarzająca z głośników treści przeciwko osobom LGBT. Na jej plandece widniały zdjęcia dwóch nagich mężczyzn z tęczową flagą. Były one również opatrzone obraźliwymi hasłami, takimi jak choćby: "Czyny pedofilskie zdarzają się wśród homoseksualistów 20 razy częściej". Sprawa trafiła do sądu za sprawą członków Stowarzyszenia Tolerado na rzecz osób LGBT+.
Sprawa będzie miała swój ciąg dalszy
Wyrok, jaki zapadł w sprawie kierowcy homofobicznej furgonetki nie kończy sprawy. Sąd ma również do podjęcia decyzję w sprawie apelacji dotyczącej Fundacji Pro oraz jej prezesa Mariusza Dzierżawskiego, którzy stali za całą akcją. Rozprawa ma odbyć się 18 grudnia.
W marcu Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał Dzierżawskiego na rok ograniczenia wolności. Prezes fundacji ma również przeprosić osoby LGBT+ za kampanię nienawiści, którą prowadził za pomocą homofobicznych furgonetek.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock