Potrąciła psa i odjechała. "Nie rozumiem, czemu się nie zatrzymała i nie pomogła"

Potrąciła psa i odjechała. Sprawę bada policja
Potrąciła psa i odjechała. Sprawę bada policja
Źródło: nagranie z monitoringu

Na nagraniu z monitoringu widać 11-latka, który goni uciekającego psa. Kiedy wydaje się, że chłopiec już go złapie, pies zrywa się, biegnie na drugą stronę ulicy i wpada pod samochód. Auto nie zatrzymuje się i odjeżdża. - Ja nie osądzam, nie wiem, czemu ta pani go przejechała, czy go nie widziała? Jednak powinna się zatrzymać i pomóc - mówi pani Marzena, mama chłopca.

W czwartek w Gdańsku Kacper, jak każdego dnia, wyszedł z Lolą na spacer. Szedł na wybieg, przy którym czekały już na niego mama i siostra. Był kilkadziesiąt metrów od domu, kiedy - jak twierdzi 11-latek- szczeniak wyrwał się ze smyczy i zaczął biegać po ulicy.

Na nagraniu z monitoringu widać, jak chłopiec biega za psem i próbuje go złapać. Szczeniak staje na chodniku. Wydaje się, że już uda się go złapać, jednak nagle pies biegnie na drugą stronę ulicy. W tym momencie nadjeżdża samochód i potrąca zwierzę.

Na filmie widać, że kierujący citroenem nie zatrzymał się i pojechał dalej prosto. Kacper zabiera psa z ulicy. Widać, jak łapie się za głowę i biegnie w stronę samochodu, który odjechał.

- Był w ogromnym szoku, dlatego tam pobiegł - tłumaczy pani Marzena, mama chłopca.

Psa nie udało się uratować.

Sprawę sprawdza policja

Według relacji 11-latka samochód prowadziła kobieta. Pani Marzena nie rozumie, czemu się nie zatrzymała. - Ja nie osądzam, nie wiem, czemu ta pani go przejechała, czy go nie widziała, ale powinna się zatrzymać i pomóc - mówi.

Sprawa została zgłoszona na policję. Funkcjonariusze starają się ustalić, kto jest winny.

- Policjanci prowadzą postępowanie wyjaśniające w sprawie o wykroczenie polegające na spowodowaniu zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Jest to wstępna kwalifikacja czynu, która może się zmienić w zależności od zebranego materiału dowodowego - mówi asp. Karina Kamińska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.

Teraz funkcjonariusze starają się dotrzeć do kierowcy samochodu. Śledczy sprawdzają, jak doszło do potrącenia psa. Chcą ustalić m.in. to, czy wyswobodził się ze smyczy, czy biegał swobodnie i wbiegł na ulicę.

Kontrowersje

Film wzbudził wśród internautów sporo kontrowersji. Oprócz słów współczucia, na rodzinę spadła też fala krytyki. Padały pytania, gdzie byli rodzice, dlaczego chłopiec sam wyszedł z psem i gdzie jest smycz, bo nie widać jej na nagraniu.

- Kacper na pewno nie spuścił celowo Loli. Nie było mnie na miejscu i ciężko mi powiedzieć, gdzie była ta smycz, możliwe, że Kacper ją rzucił, żeby złapać psa - mówi mama chłopca.

- Nie rozumiem, jak można szukać winy u mojego syna. On nie zrobił nic złego. Wyszliśmy na spacer, Kacper poszedł po Lolę do domu, a my z córką czekałyśmy przy wybiegu. Często tak robiliśmy. To nie jego wina, że Lola się wyrwała - odpowiada pani Marzena.

Mama Kacpra zaznacza, że 11-latek miał prawo sam wyjść z psem na spacer. - To nawet był jego obowiązek. Taki był warunek, gdy zgodziliśmy się na psa, że miał się nim zajmować. Jak mamy nauczyć dziecko odpowiedzialności za drugą żywą istotę? - dodaje kobieta.

Funkcjonariusze zabezpieczyli już nagranie z monitoringu i przesłuchali pierwszych świadków.

Kacper bardzo przeżył śmierć przyjaciela.

- Mówił, że chciałby Lolę. Wytłumaczyłam mu, że Loli już nie będzie, ale możemy uratować innego psa ze schroniska. Wzięliśmy małego szczeniaka, a on od razu poszedł do sklepu i kupił sznur i dwie mocne obroże. To pokazuje, jak mocno przeżył to, co się stało - podsumowuje pani Marzena.

Autor: MAK / Źródło: tvn24

Czytaj także: