Uratowali go ludzie, teraz on będzie ich ratował

Balu pilnie trenuje na gdańskiej plaży
Balu pilnie trenuje na gdańskiej plaży
Źródło: tvn24

Minuty dzieliły go i jego rodzeństwo od śmierci w nagrzanym samochodzie, ale uratowali go policjanci. Teraz Balu szkoli się na ratownika wodnego pod czujnym okiem dumnych właścicieli.

Balu to jeden z ośmiu czekoladowych szczeniaków labradora, które policjanci uwolnili z bagażnika nagrzanego auta w czerwcu 2017 roku na parkingu pod hipermarketem w Lubinie na Dolnym Śląsku. Temperatura na zewnątrz dochodziła wtedy do ponad 30 stopni Celsjusza, w środku auta było jak w piekarniku. Właściciel auta w tym czasie robił zakupy.

W ostatniej chwili

– Zdaniem lekarzy szczeniaki zostały uratowane w ostatnim momencie. Funkcjonariusz, który wyciągnął je z rozgrzanego pojazdu, stwierdził później, że nigdy wcześniej nie słyszał tak przeraźliwego pisku i skomlenia zwierząt – relacjonował wówczas asp. sztab. Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji.

Czytaj więcej na ten temat

29-letni obywatel Ukrainy, który przewoził szczeniaki do Niemiec, gdzie miały zostać sprzedane, usłyszał zarzut znęcania nad zwierzętami, a psy trafiły pod opiekę weterynarza. Potem każdy z nich znalazł nowy dom.

Balu trafił do państwa Obojskich z Gdańska, którzy zajmują się szkoleniem psów. Okazało się, że pies ma predyspozycje, by zostać ratownikiem. Już przeszedł podstawowy kurs z posłuszeństwa, a teraz przygotowuje się do służby w Gdańskiej Sekcji Psów Ratowniczych.

Psia wdzięczność

- Został uratowany, teraz przygotowuje się, by ratować innych – cieszy się pani Ilona Obojska. – Balu ma bardzo dużo energii, więc postanowiliśmy ją spożytkować – tłumaczy.

Jak podkreśla pani Ilona, pies, który ma zostać ratownikiem, musi lubić wodę i kochać ludzi. – Inaczej ta praca nie będzie mu sprawiała przyjemności – mówi. Balu na szczęście spełnia oba te wymogi.

Do egzaminu labrador prawdopodobnie podejdzie jesienią tego roku. Jednak nic na siłę. – Każdy pies ma swoje tempo. Nie pracujemy siłowo, bo pies może się wypalić i nie będzie chciał pracować – uważa pani Ilona. Dodaje także, że oni sami również wiele się od Balu nauczyli. – Musimy być dwa razy bardziej aktywni niż przy naszej poprzedniej suce – opowiada.

Balu ma takie pokłady energii, że praca w wodzie mu nie wystarcza – twierdzą jego właściciele i już zastanawiają się nad kolejnymi szkoleniami na psa poszukiwawczego.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: eŁKa/ks / Źródło: TVN24 Pomorze

Czytaj także: