Ochroniarz jednego z supermarketów w Gdańsku zamknął w altanie śmietnikowej starszą kobietę, która szukała tam jedzenie. Sieć przeprosiła za zachowanie pracownika ochrony. Sprawę opisał portal trojmiasto.pl.
Do zdarzenia doszło 4 stycznia na tyłach marketu sieci Biedronka, przy ulicy Piecewskiej w Gdańsku.
Starsza kobieta szukała w przysklepowej wiacie śmietnikowej jedzenia. Jak podał lokalny portal, 79-latkę zauważył na monitoringu ochroniarz, który zamknął ją w wiacie. Na roztrzęsioną seniorkę zwróciła uwagę przechodząca obok kobieta.
- Chwilę wcześniej ta starsza pani kupiła w sklepie dwie bułki. Jak mi powiedziała, tylko na tyle było ją stać. Po zrobieniu zakupów poszła do znajdującego się przy sklepie śmietnika, do którego wyrzucane jest przeterminowane jedzenie. Znalazła w nim ziemniaki, które chciała zabrać ze sobą - przekazała w rozmowie z trojmiasto.pl pani Lucyna, która pomogła kobiecie.
Seniorka została uwolniona, a pani Lucyna interweniowała u kierowniczki sklepu. Zgodnie z jej relacją, ostatecznie ochroniarz przeprosił starszą kobietę.
Sieć przeprosiła za zachowanie ochroniarza
Przedstawiciele sieci Biedronka w przekazanym nam oświadczeniu na wstępie przeprosili kobietę, której ta sytuacja dotyczyła.
- Takie zachowanie pracownika zewnętrznej agencji ochrony jest niedopuszczalne. Dlatego został odsunięty od jakichkolwiek prac na rzecz naszej firmy - napisali.
CZYTAJ TEŻ: Freeganka wzięła z kontenera stojącego na sklepowej rampie jedzenie. Dostała mandat za kradzież
W dalszej części oświadczenia wyjaśnili, dlaczego nie wolno zabierać jedzenia ze śmietników i zapewniono, że sieć oddaje niesprzedaną w terminie żywność odpowiednim instytucjom. Ale tylko tę zdatną do spożycia.
- Pełnowartościową, ale niesprzedaną żywość w terminie przydatności, co do zasady przekazujemy zainteresowanym Organizacjom Pożytku Publicznego, które następnie wykorzystują je np. w jadłodajniach dla osób potrzebujących - podkreślili.
Policjanci prowadzą czynności
Gdańska policja przyznała, że nie otrzymała żadnego zawiadomienia w tej sprawie, ale w związku z informacją, jaka pojawiła się w mediach, funkcjonariusze zajęli się sprawą.
- Na miejsce pojechał dzielnicowy, który rozmawiał z pracownikami sklepu i sporządził szczegółową notatkę z ustaleń. Policjanci ustalają okoliczności zdarzenia, docierają do świadków, prowadzą czynności zmierzające do ustalenia osoby pokrzywdzonej oraz zabezpieczają monitoring. W sprawie są prowadzone czynności sprawdzające w kierunku pozbawienia człowieka wolności - przekazał nam w poniedziałek asp. szt. Mariusz Chrzanowski, oficer prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Gdańsku.
Dodał przy tym, że tego typu przestępstwa są obciążone karą od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Źródło: trojmiasto.pl, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps