Gdańska prokuratura uzupełniła i zmieniła zarzuty wobec byłego działacza PSL i obecnego kandydata z listy PiS do Sejmiku Województwa Pomorskiego Tomasza D. Według prokuratury, mężczyzna ma na swoim koncie ponad 70 oszustw. Zdaniem śledczych D. miał sprzedawać w sieci produkty mające rzekomo m.in. zapobiegać zakażeniu wirusem SARS-CoV-2 i go zwalczać.
Pierwsze zarzuty w tej sprawie prokuratura przedstawiła Tomaszowi D. w kwietniu 2020 r. po tym, jak jego wpisami zainteresował się Pomorski Wojewódzki Inspektor Farmaceutyczny.
"Panie prezydencie, premierze i ministrze zdrowia! Chcę zostać zarażony koronawirusem w programie telewizyjnym emitowanym na żywo z waszym udziałem jako świadkami. W ciągu pięciu minut pozbędę się koronawirusa, zażywając jedną kapsułkę, którą popiję ciepłą wodą o zmienionej strukturze. Poddam się testom, mogę pracować w szpitalu przy chorych bez jakichkolwiek zabezpieczeń" – pisał w swoich mediach społecznościowych podejrzany.
Śledczy podawali wówczas, że mężczyzna oszukał co najmniej sześć osób i usiłował oszukać jedną osobę, oferując im preparat NanoAstax. Łączna kwota wpłat dokonanych przez pokrzywdzonych wynosiła wtedy ponad 11 tys. zł.
Uzupełnienie zarzutów dla D.
W czwartek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Grażyna Wawryniuk poinformowała o uzupełnieniu i zmianie zarzutów wobec Tomasza D. Podkreśliła, że wynikło to z pogłębionego materiału dowodowego, w tym z przesłuchania kilku tysięcy osób i z kompleksowej opinii z zakresu farmakologii, ekonomii i zarządzania.
- Podejrzany oferował preparaty za pośrednictwem strony internetowej oraz portali społecznościowych. Miały one stanowić produkty lecznicze zapobiegające zakażeniu oraz zwalczaniu wirusa SARS-CoV-2, jak również leczyć szereg innych chorób cywilizacyjnych, w tym cukrzycę i nowotwory – podała prok. Wawryniuk, dodając, że mężczyzna nie miał pozwolenia na dopuszczenie produktów leczniczych do obrotu.
Preparaty rozprowadzał za pośrednictwem prowadzonej przez siebie fundacji, w której był prezesem zarządu. Wpłaty dokonywane były tytułem darowizny na cele statutowe fundacji.
Obecnie podejrzany ma zarzut popełnienia łącznie 71 oszustw na szkodę osób, które kupiły preparat NanoAstax. Łączna kwota dokonanych przez pokrzywdzonych wpłat przekracza 56 tys. zł. Tomasz D. usłyszał ponadto zarzut wytworzenia, przechowywania w celu dostarczenia i udostępnienia oraz odpłatnego i nieodpłatnego udostępnienia sfałszowanych produktów leczniczych i substancji czynnych.
Do tego, pełniąc funkcję prezesa zarządu fundacji, miał przywłaszczyć sobie przeznaczone na cele statutowe pieniądze w kwocie nie mniejszej niż 105 tys. zł.
Prokurator Wawryniuk przekazała, że czynności z udziałem podejrzanego zostały przeprowadzone w prokuraturze 14 marca br.
- Podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzuconych mu czynów i odmówił złożenia wyjaśnień – powiedziała. Wobec podejrzanego stosowane są wolnościowe środki zapobiegawcze, w tym dozór policji, zakaz opuszczania kraju i nakaz powstrzymania się od prowadzenia odpłatnej i nieodpłatnej działalności związanej z dystrybucją oraz propagowaniem środków spożywczych mających służyć leczeniu chorób, zapobieganiu im bądź wzmacnianiu organizmu. Za zarzucone podejrzanemu oszustwa grozi do 8 lat więzienia, a za przywłaszczenia do 3 lat.
Przestępstwo wytworzenia, przechowywania w celu dostarczenia i udostępnienia, oraz odpłatnego i nieodpłatnego udostępnienia sfałszowanych produktów leczniczych oraz substancji czynnych zagrożone jest natomiast karą pozbawienia wolności do 5 lat.
Podejrzany na liście do Sejmiku
Przypomnijmy, że podejrzany był wieloletnim działaczem PSL na Pomorzu. Startował m.in. w wyborach do Sejmu i Senatu z okręgu gdyńskiego. Chciał być również burmistrzem Żukowa na Kaszubach. Po nagłośnieniu przez media historii z rzekomym lekiem na koronawirusa polityk został zawieszony w PSL. W 2024 r. Tomasz D. w mediach społecznościowych ogłosił start w wyborach do Sejmiku Województwa Pomorskiego z okręgu obejmującego powiaty: kartuski, kościerski, gdański i starogardzki. Znalazł się na liście PiS jako kandydat niezależny.
Pełnomocnik PiS na Pomorzu Piotr Müller przyznał, że o zarzutach dla kandydata dowiedział się z mediów. "W związku z zaistniałą sytuacją cofamy mu rekomendację" – oznajmił i dodał, że nie można go skreślić z listy, bo nie pozwalają na to przepisy. "Chciałbym go skreślić, ale nie jest to możliwe" – oświadczył.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: KWP Gdańsk