Sąd Apelacyjny w Gdańsku wydał wyrok na dwóch mężczyzn oskarżonych o wielokrotne gwałty na uwięzionej w mieszkaniu Mołdawiance. Pierwszy sprawca trafi do więzienia na osiem lat, drugi - na dziewięć. Zdesperowana kobieta uciekła oprawcom, skacząc z okna z czwartego piętra.
Sąd Apelacyjny w Gdańsku w piątek wydał prawomocny wyrok w sprawie Andrzeja S. oraz Kamila G. Sędzia utrzymał wyroki więzienia - ośmiu lat dla Andrzeja S. i dziewięciu lat dla Kamila G. - orzeczone w pierwszej instancji.
Jednocześnie podwyższono karę zadośćuczynienia od Andrzeja S. do 60 tysięcy złotych, a od Kamila G. do 50 tysięcy złotych. Obu oskarżonych sąd obciążył także kosztami postępowania.
O apelację wnioskowali obrońcy obu oskarżonych oraz prokurator i pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego.
Więzienie i leczenie
Sąd Okręgowy w Gdańsku 8 maja tego samego roku skazał Andrzeja S. na osiem lat więzienia, półtora tysięcy złotych grzywny oraz zapłatę pokrzywdzonej kobiecie 35 tysięcy złotych.
Z kolei Kamil G. usłyszał wyrok dziewięciu lat pozbawienia wolności i zadośćuczynienie na rzecz pokrzywdzonej w wysokości 30 tysięcy złotych. Został także skierowany na terapię dla sprawców przestępstw związanych z zaburzeniami preferencji seksualnych oraz terapię uzależnienia od środków psychoaktywnych.
Z ustaleń śledczych wynikało, że jeden z mężczyzn, pod pretekstem zapewnienia jej pracy, miał uwięzić kobietę w mieszkaniu w Gdyni. Później, razem z drugim oskarżonym, mieli wielokrotnie gwałcić Swietłanę. Kobieta, uciekając, wyskoczyła z okna z czwartego piętra. Trafiła do gdańskiego szpitala ze złamaną miednicą, ręką i obojczykiem.
Skok z czwartego piętra
Pod koniec maja 2017 roku 34-letnia Mołdawianka przyjechała na Pomorze, gdzie miała zostać zatrudniona przy zbiorze truskawek. W domu pozostawiła trójkę dzieci. Chciała zarobić w Polsce na remont mieszkania.
Nie dostała jednak pracy i 29 maja przyjęła ofertę poznanego w Gdyni taksówkarza, który zaproponował jej pokój w zamian za sprzątanie mieszkania do czasu aż pojawi się możliwość bardziej stałego zarobku.
Z zeznań kobiety wynikało, że pierwszej spędzonej w tym lokalu nocy miała zostać wielokrotnie zgwałcona przez taksówkarza i jego znajomego. Ratując się przed przemocą, kobieta wyskoczyła przez okno z mieszkania ulokowanego na czwartym piętrze. Doznała przy tym licznych obrażeń, w tym obrzęku mózgu, pęknięć kości miednicy, złamania nogi i obrażeń wewnętrznych.
Kobieta trafiła do gdańskiego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Przez miesiąc była nieprzytomna. Gdy odzyskała świadomość, złożyła zeznania. Niedługo potem policja zatrzymała taksówkarza Andrzeja S. Nie przyznał się do winy, Prokuratura Rejonowa w Gdyni przedstawiła mu zarzut pozbawienia wolności kobiety oraz wielokrotnego gwałtu na niej. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany.
Nigdy nie odzyska sprawności
Pod koniec września 2017 roku doszło do zatrzymania drugiego podejrzanego - Kamila G. Prokuratura postawiła mu zarzut udziału w zbiorowym wielokrotnym gwałcie na obywatelce Mołdawii. Także ten mężczyzna nie przyznał się do winy. Został tymczasowo aresztowany.
Według lekarzy kobieta nigdy nie odzyska dawnej sprawności. W lipcu 2017 roku Fundacja Gdańska zorganizowała zbiórkę na leczenie Swietłany. Zebrano wtedy ponad 253 tysiące złotych - pieniądze wpłaciło około dwa i pół tysiąca osób.
Sędzia Tomasz Adamski już na początku rozprawy w pierwszej instancji wyłączył jawność sprawy. Obrońcy obu oskarżonych podkreślali, że ich klienci nie przyznają się do winy i od początku współpracowali z organami ścigania.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24