Gdańska prokuratura uzyskała drugą opinię w sprawie wypadku samochodowego z udziałem sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Śledczy nie ujawniają jej treści. Drugą ekspertyzę zlecono po tym, jak Prokuratura Krajowa uznała pierwszą za "niepełną". Według mediów, pierwsza opinia wskazywała na winę sędziego.
W czerwcu 2015 r. na autostradzie A1 mercedes najechał na tył dostawczego peugeota. W zdarzeniu ucierpiał kierowca peugeota, które to auto po zderzeniu przewróciło się na bok.
Według mediów mercedesem kierował Lech Morawski, jeden z trzech sędziów wybranych w grudniu 2015 r. przez obecny Sejm do Trybunału Konstytucyjnego.
Sędzia przyczynił się do wypadku?
Po wypadku ekspert z Laboratorium Kryminalistycznego KWP w Gdańsku sporządził opinię, która – jak donosiły media – wskazuje jednoznacznie, że to sędzia przyczynił się do wypadku. Pod koniec ubiegłego roku prowadzący postępowanie w tej sprawie śledczy z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, zwrócili się do innych ekspertów – pracowników mieszczącego się w Gdańsku Zakładu Badania Wypadków Drogowych (jest on częścią Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie) z prośbą o wykonanie drugiej ekspertyzy mającej określić przebieg zdarzenia. Druga opinia została już sporządzona i dostarczona śledczym. - W ramach tej opinii dokonano rekonstrukcji wypadku drogowego będącego przedmiotem postępowania, oceniono też wersje podane przez uczestników zdarzenia. Po analizie opinii uznać należy, że jest ona wyczerpująca, wyjaśnia poprzednie niejasności – powiedziała Tatiana Paszkiewicz z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Dodała, że z nowej ekspertyzy wynika, iż do wypadku doszło w wyniku najechania przez auto marki mercedes na tył peugeota, który w poruszał się prawym pasem, a w wyniku zderzenia peugeot "stracił stateczność". Rzecznik wyjaśniła też, że takich samych ustaleń dokonał ekspert, który sporządził pierwszą opinię.
"Wersje są częściowo odmienne od siebie"
Rzecznik odmówiła podania innych szczegółów dotyczących treści zarówno pierwszej, jak i drugiej opinii, w tym odpowiedzi na pytanie, czy ekspertyzy wskazują, który z uczestników zdarzenia przyczynił się do wypadku. Wyjaśniła, że obaj kierowcy, którzy brali udział w wypadku, w czasie dotychczasowych przesłuchań przedstawili wersje zdarzenia "częściowo od siebie odmienne”. - Aktualnie śledczy planują dalsze czynności, których celem będzie wyjaśnienie przyczyn zachowania uczestników zdarzenia. W zależności od ich efektu, w sprawie zostaną podjęte dalsze decyzje – powiedziała Paszkiewicz. - Ponieważ czynności te są planowane, prokuratura - co do zasady - nie ujawnia, na czym mają one polegać - dodała rzecznik.
Pierwsza opinia była "niepełna"
Decyzja o zleceniu drugiej opinii dotyczącej przebiegu wypadku została podjęta przez śledczych z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku po tym, jak akta sprawy wypadku zbadała Prokuratura Krajowa (PK zwróciła się o nie do gdańskich śledczych w ub.r.).
Jak informowała na początku br. Paszkiewicz, z pisma, jakie PK dołączyła do zwróconych do Gdańska w listopadzie ub.r. akt, wynikało, że "należy rozważyć uzyskanie wszechstronnej i wyczerpującej opinii". Pierwszą opinię PK oceniła w piśmie jako "niepełną". Według Paszkiewicz PK wskazała, że pierwsza opinia miała m.in. nie odnosić się do wersji prezentowanych przez obu uczestników zdarzenia.
Obwiniają się wzajemnie
Wypadek miał miejsce 18 czerwca 2015 r. na autostradzie A1. Mercedes jadący w kierunku Torunia najechał na tył dostawczego peugeota prowadzonego przez handlowca Andrzeja P. Peugeot przewrócił się na bok i uderzył w bariery energochłonne. Ranny został kierowca peugeota, doznał m.in. urazu stawu barkowego.
Według "Gazety Wyborczej", która informowała, że mercedesem kierował Lech Morawski, obaj uczestnicy wypadku przypisywali winę za zdarzenie drugiemu kierowcy. Jak podawał dziennik, kierowca dostawczego peugeota twierdził, że jechał ze stałą prędkością prawym pasem niemal pustej autostrady, nagle poczuł silne uderzenie w tył pojazdu, a jego auto przewróciło się na bok. Z kolei Morawski, jak pisała gazeta, miał zeznać, że jadąc lewym pasem, wyprzedzał kolumnę kilku samochodów, ze środka której nagle wyjechał peugeot, zajeżdżając mu drogę. Na innym przesłuchaniu miał dodać, że przed manewrem wyprzedzania w oddali zauważył białe auto. - Podjął manewr wyprzedzania i gdy włączył kierunkowskaz, by powrócić na pas prawy, doszło do zderzenia – donosił dziennik. Według "GW" pierwsza ekspertyza wskazywała jako winnego sędziego TK. Dziennik przytaczał m.in. treść głównego wniosku ekspertyzy: "Informacje zawarte w aktach sprawy nie dają podstaw do wnioskowania o nieprawidłowym zachowaniu kierującego peugeotem, stanowiącym przyczynienie do zaistnienia przedmiotowego wypadku".
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock