Po rocznym pobycie w areszcie został uniewinniony, domagał się zadośćuczynienia w wysokości 1,25 miliona złotych. W pierwszym procesie sąd przyznał mu 100 tysięcy. Sąd Apelacyjny w Gdańsku zasądził 200 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Wyrok jest już prawomocny.
W 2019 roku ponad 60-letni mężczyzna został oskarżony o dokonanie innej czynności seksualnej na sześcioletnim chłopcu. Zdaniem śledczych miało do tego dojść 3 sierpnia 2019 roku w Połczynie-Zdroju.
Mężczyzna został zatrzymany przez policję na podstawie rysopisu. Sąd Rejonowy w Białogardzie wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu. Mężczyzna opuścił areszt po prawie roku - 23 lipca 2020 roku.
Sąd uwzględnił "negatywne przeżycia psychiczne"
20 grudnia 2021 r. został prawomocnie uniewinniony przez Sąd Okręgowy w Koszalinie. Po tym wyroku pełnomocnik mężczyzny zażądał od Skarbu Państwa - prezesa Sądu Okręgowego w Koszalinie zadośćuczynienia w wysokości 1,25 mln zł za krzywdę związaną z pozbawieniem wolności jego klienta. Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Słupsku.
W lipcu 2024 r. Sąd Okręgowy w Słupsku zasądził od Skarbu Państwa - Prezesa Sądu Okręgowego w Koszalinie na rzecz mężczyzny kwotę 100 tys. zł za doznaną krzywdę z uwagi na niewątpliwie niesłuszne tymczasowe aresztowanie od 3 sierpnia 2019 roku do 23 lipca 2020 r. w sprawie zakończonej prawomocnym uniewinniającym wyrokiem.
CZYTAJ TEŻ: Dyrektorka zwolniona za mobbing chce odszkodowania. Idzie do sądu
Sąd kierował się kwotami zasądzanymi w podobnych przypadkach oraz przeciętnym miesięcznym wynagrodzeniem w sektorze przedsiębiorstw w lipcu 2024 r. wynoszącym 8271 złotych. Uwzględnił również negatywne przeżycia psychiczne wiążące się nie tylko z faktem pozbawienia wolności, ale także z umieszczeniem w izolacji więziennej. Wziął również pod uwagę, że mężczyzna utracił dobre imię.
Przy ustalaniu wysokości zadośćuczynienia sąd wziął pod uwagę czas trwającego pozbawienia wolności i niewątpliwą niesłuszność zastosowanego najsurowszego środka zapobiegawczego. Z drugiej strony sąd miał na uwadze, że znaczną część tymczasowego aresztowania wnioskodawca spędził w warunkach szpitalnych, gdzie zaordynowano mu leczenie i rehabilitację, a nadto, że przed tymczasowym aresztowaniem funkcjonował on na niskim poziomie, korzystał ze wsparcia społecznego.
Apelację od tego wyroku wywiódł pełnomocnik wnioskodawcy.
Wyrok przyjęty z satysfakcją
Sędzia Dorota Wróblewska w uzasadnieniu wskazała, że Sąd Okręgowy w Słupsku (sąd I instancji) źle ustalił fakty i okoliczności, które miały wpływ na ocenę rozmiaru krzywdy doznanej przez wnioskodawcę.
Zaznaczyła, że w ocenie sądu istotny był stan zdrowia mężczyzny w chwili zatrzymania i tymczasowego aresztowania. Podkreśliła, że sąd – inaczej niż pełnomocnik prezesa Sądu Okręgowego w Koszalinie – ocenił to, jakie niedogodności mógł odczuwać w związku z pozbawieniem go wolności.
Zdaniem pełnomocniczki Sądu Okręgowego w Koszalinie radcy prawnego Magdaleny Gromaszek Józef W., kiedy był tymczasowo aresztowany, miał lepsze warunki niż na wolności. Wskazywała, że mężczyzna większość czasu przebywał na oddziale szpitalnym w Zakładzie Karnym w Czarnem. Miał – jak argumentowała – stały dostęp do lekarzy.
- W trakcie aresztowania przeprowadzono kompleksowe leczenie wnioskodawcy. Zastosowano farmakoterapię i rehabilitację. Był on pod całodobową opieką medyczną i pielęgniarską – przekonywała. Dodała, że zadośćuczynienie w wysokości 100 tys. zł na rzecz Józefa W. jest właściwe. Takie samo stanowisko miała prokuratura.
Sędzia Wróblewska w uzasadnieniu wyroku podkreśliła, że taki tok rozumowania jest nieetyczny. Zaznaczyła, że Józef W. "nie przebywał w sanatorium".
- Ten człowiek, zanim znalazł się w warunkach aresztu śledczego, nawet jeśli był to szpital i nawet jeśli podreperowano jego zdrowie w trakcie leczenia, które otrzymał, po prostu był wolny – powiedziała.
Wskazała przy tym, że mężczyzna na wolności "funkcjonował w ograniczonym zakresie". Powiedziała, że "jego świat w zasadzie zamykał się do mieszkania, w którym przebywał i do takiej jedynej aktywności, która sprawiała mu przyjemność, a więc chodzenia i zbierania puszek i kapsli, które potem mógł spieniężyć, a za to kupić sobie, jak mówiła jego siostrzenica, dwa piwka".
Zwróciła uwagę, że Józefowi W. przedstawiono zarzut pedofilii, przez co mógł być traktowany jako ktoś, "kto krzywdzi dzieci". Dodała, że nie mógł się przed tym bronić, również po opuszczeniu aresztu.
- W świadomości najbliższego czy lokalnego środowiska zawsze będzie postrzegany w taki, a nie inny negatywny sposób przez pryzmat tego, co się wydarzyło – uzasadniała.
Dodała, że kwota, której domagał się pełnomocnik wnioskodawcy, czyli 1,25 mln zł jest kwotą "abstrakcyjną i absolutnie niedostosowaną do rozmiaru krzywdy doznanej przez pokrzywdzonego".
Pełnomocnik Józefa W. radca prawny Krzysztof Bednarz po ogłoszeniu wyroku powiedział, że wyrok przyjął z satysfakcją. Podkreślił, że kwota zasądzona przez sąd I instancji została podwojona przez sąd odwoławczy.
- Patrząc na przekrój orzecznictwa, specyfikę sprawy i na argumentację, jest to kwota adekwatna. Przekażę informację klientowi i myślę, że podzieli moje stanowisko – powiedział.
Dodał, że 200 tys. zł, które Skarb Państwa wypłaci jego klientowi, zostanie przeznaczone na poprawę jego warunków. Niewykluczone, że będzie to na zakup mieszkania albo na przebudowę mieszkania i dostosowanie go do wymagań jego klienta, które wynikają z jego stanu zdrowia.
Zaznaczył, że nie zgadza się z argumentacją pełnomocnika Skarbu Państwa i prokuratury, że jego klient "powinien podziękować za to, że miał możliwość przebywania w zakładzie karnym, bo tam jego stan zdrowia się poprawił".
Wyrok jest prawomocny.
Autorka/Autor: MR/gp
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Adobe Stock