Udało się zebrać kwotę potrzebną na kosztowną operację 13-letniego Łukasza z Gdańska, który choruje na wrodzoną łamliwość kości. Zwykły katar czy kaszel prowadzą u niego do złamań, a każde kolejne może doprowadzić do paraliżu. Zbiórka jednak się nie kończy, dodatkowe pieniądze będą przeznaczone na rehabilitację Łukasza po powrocie do domu.
- Jak uderzyły dwa miliony, Łukasz z wielką radością wykrzyczał: jest! mamy to! - opowiada Grzegorz Cabaj, tata 13-latka.
Rozmawiał z synem przez telefon, bo Łukasz jest już w Stanach Zjednoczonych. Czeka na operację, która - dzięki zebranym środkom - planowana jest już na przyszły tydzień.
- To w końcu się stało. Walczyliśmy wiele lat o Łukasza, o leczenie dla niego - cieszy się tata nastolatka.
Łukasz Cabaj ma wrodzoną łamliwość kości typu V. To jedyny taki przypadek w Polsce. Na świecie takich osób jest tylko 47. Przez chorobę zanikają mu mięśnie, a to przyczynia się do zwiększonych urazów kręgosłupa. Zwykłe kichanie, kaszel - to wszystko prowadzi do kolejnych złamań.
Jedynym ratunkiem dla 13-latka jest operacja w Stanach Zjednoczonych.
Udało się zebrać potrzebną kwotę
Dzięki zorganizowanej zbiórce udało się zebrać kwotę niezbędną do opłacenia operacji i pokrycia wszystkich kosztów po zabiegu. 31 października wieczorem licznik przekroczył dwa miliony złotych.
"Dwie doby wystarczyły! Są pieniądze na operację i na dalsze leczenie chłopca, którego życie było koszmarem!" - napisali organizatorzy.
Zbiórka jednak się nie kończy. Do piątku do godziny 11 rano udało się zebrać dodatkowo ponad 102 tysiące złotych. Zebrane środki przeznaczone będą na leczenie i rehabilitację Łukasza po powrocie do domu.
"Łukasz może zginąć"
W Polsce lekarze chłopca byli bezradni. Chcąc uniknąć kolejnych złamań, zaproponowali 13-latkowi chodzenie w gorsecie. To jednak pogorszyło sytuację.
- Noszenie gorsetu przez 24 godziny na dobę przyczyniło się do zaniku mięśni. Przy takiej kruchości kości kręgi zaczęły się stykać i łamać - mówiła Uwadze! TVN Anna Cabaj, mama chłopca.
Sam Łukasz przyznaje, że to były jego najgorsze dni. - Leżałem i nic nie mogłem zrobić - wspomina nastolatek.
Pediatra Marzena Mirońska zna Łukasza najdłużej, leczyła go, kiedy jeszcze jeździł na wózku.
- Każda infekcja może skończyć się dla niego tragicznie. Jego organizm jest wycieńczony. Ma mniejszą odporność. Każdy kaszel i kichnięcie powodowało złamanie kręgów. Ma już zdeformowaną klatkę piersiową. A kolejne złamania będą ją dalej deformowały. Łukasz może z tego powodu zginąć - opowiadała Mirońska dziennikarzom Uwagi.
W Stanach Zjednoczonych Łukasz zaczął dostawać wlewy dożylne leku odbudowującego kości. Nie jest on niestety dostępny w Polsce. Ten sam lek ma dostawać także po operacji, przez pięć lat, co 13 tygodni.
- Dzięki pojedynczemu wlewowi leku, który mu przetoczono w lipcu, w ciągu dwóch ostatnich miesięcy nie doszło do żadnego złamania - twierdzi pediatra Marzena Mirońska.
Zabieg wykonają specjaliści ze szpitala pediatrycznego w Wilmington w stanie Delaware. Tam Łukasz też będzie rehabilitowany.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: TVN24/Uwaga! TVN
Źródło zdjęcia głównego: Anna Cabaj