Nazywała się Aleksandra Gabrysiak. Pacjenci mówili na nią "Doktor Ola". Pomagała samotnym matkom, alkoholikom i bezdomnym. Zginęła, wraz z córką, z rąk jednego ze swoich podopiecznych. Mija 30 lat od tych dramatycznych wydarzeń. Przyjaciółka lekarki mówi, że dr Gabrysiak "była wszystkim dla wszystkich, którzy potrzebowali pomocy". W weekend odbyła się msza w intencji rychłego rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego dr Gabrysiak.
Był 6 lutego 1993 roku. Do jednego z mieszkań w Elblągu wszedł 20-latek, który był akurat na przepustce z więzienia i był jednym z wielu podopiecznych doktor Aleksandry Gabrysiak, znanej w mieście społeczniczki. Otworzyła mu 19-letnia córka lekarki. Mężczyzna ją zamordował.
Z jego rąk zginęła też doktor Gabrysiak, która chwilę później pojawiła się w mieszkaniu.
Spotkała go na dworcu, zaprosiła do domu na Wigilię
20-latek został zatrzymany przez policję. Sąd skazał go na karę śmierci. Wyroku nie wykonano z uwagi na moratorium (tymczasowe wstrzymanie) i zamieniono go na karę dożywotniego więzienia.
Aleksandra Gabrysiak swego przyszłego mordercę poznała w Wigilię 1990 roku na dworcu. Gdy dowiedziała się, że 18-letni wówczas chłopak ma spędzić tam święta, zaprosiła go do domu. Później zapisała go na terapię dla alkoholików, ale mimo pomocy wrócił do środowiska swych dawnych znajomych i do nałogu.
Przyjaciółka lekarki: była wszystkim dla wszystkich, którzy potrzebowali pomocy
- Taka właśnie była doktor Gabrysiak. Była wszystkim dla wszystkich, którzy potrzebowali pomocy. Pracowała z byłymi więźniami, zajmowała się też osobami z chorobą alkoholową, którym - jak sami później mówili - dawała drugie życie. Scalała też rozbite małżeństwa i pomagała samotnym matkom. Jedna z nich powiedziała kiedyś, że nauczyła ją miłości do własnego dziecka - mówi profesor Grażyna Świątecka, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Doktor Oli oraz autorka książki "Doktor Ola. Lekarz ciała i duszy".
Kobiety przyjaźniły się przez 25 lat.
- Doktor Ola, bo tak ją nazywali pacjenci, pokazywała wszystkim wokół jak być otwartym na drugiego człowieka. A sama bardzo cierpiała. Była osobą niepełnosprawną. W dzieciństwie przeszła kilka ciężkich operacji ortopedycznych. Mimo że poruszała się najpierw o jednej, a później o dwóch kulach, nie zatrzymywała się nad swoim cierpieniem, ale pomagała innym - opowiada prof. Świątecka.
Dodaje, że jej przyjaciółka była osobą głęboko religijną.
- Nie kryła się z tym. Zachęcała ludzi do bycia z Panem Bogiem na co dzień. Ostatni raz rozmawiała ze mną dwa tygodnie przed śmiercią. Przeczuwała, że stanie się coś złego - wspomina.
Pierścień z wężem Eskupala jako symbol "zaślubin" z medycyną
Aleksandra Gabrysiak urodziła się 16 kwietnia 1942 roku w Radzyminie koło Warszawy. Szkołę podstawową i liceum ogólnokształcące ukończyła w Gdańsku, uzyskując w 1961 r. świadectwo dojrzałości. Studiowała na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Gdańsku, gdzie w 1968 roku uzyskała dyplom lekarza.
- Od tego czasu nosiła złoty pierścionek z wygrawerowaną na nim datą uzyskania dyplomu i wężem Eskulapa jako symbolem "zaślubin" z medycyną. Swoją kulę nazywała zaś przyjaciółką - mówi dr Mirosław Pietrzak ze Stowarzyszenia Przyjaciół Doktor Oli.
Doktor Pietrzak: udostępniła swój prywatny numer jako telefon zaufania
Doktor Gabrysiak była diagnostą laboratoryjnym. Bezpośrednio po studiach pracowała w Zakładzie Biochemii Klinicznej Akademii Medycznej w Gdańsku, a w 1969 roku podjęła pracę w Tczewie jako kierownik laboratorium.
- Już w Tczewie dała się poznać jako osoba o wielkim sercu. Udostępniła swój prywatny numer jako telefon zaufania, który funkcjonował 24 godziny na dobę - podkreśla dr Pietrzak.
W tym czasie przyszła na świat Marysia - jej adoptowana córka, którą wychowywała samotnie.
- W 1975 roku przeniosła się z córką do Elbląga, gdzie objęła kierownictwo laboratorium w tamtejszym szpitalu. Tutaj również poznano ją jako osobę o wielkim sercu. Była wszędzie tam, gdzie jej potrzebowano. Jej domowy telefon znów był dostępny dla potrzebujących przez całą dobę - relacjonuje nasz rozmówca.
Pomagała alkoholikom, pracowała w hospicjum i domu samotnej matki
W 1985 roku dr Gabrysiak podjęła pracę w poradni trzeźwości w Elblągu. Pomagała alkoholikom nie tylko w poradni, ale też szukała ich w domach i różnych miejscach spotkań oraz przyjmowała we własnym mieszkaniu. W latach 80. zaangażowała się też jako wolontariuszka w działalność, prowadzonego przy elbląskiej parafii św. Jerzego, domu samotnej matki oraz domowego hospicjum dla terminalnie chorych.
- Samotne matki mieszkały na terenie parafii, natomiast nasza praca w hospicjum polegała na tym, że jeździliśmy do domów chorych. Jeśli chodzi o hospicjum działalność ruszyła w 1988 roku - mówi doktor Wiesława Pokropska, dyrektorka Hospicjum Elbląskiego im. dr Aleksandry Gabrysiak.
"Ścigała" lekarzy za zlecanie w nocy badań, które akurat nie były niezbędne
Pokropska od 1970 roku była chirurgiem dziecięcym, w szpitalu, w którym pięć lat później zaczęła pracować dr Gabrysiak.
- Tak też się poznaliśmy. Miała wspaniałe podejście do pacjentów. Odwiedzała nawet dzieci leżące na naszym oddziale. Była bardzo serdeczna i otwarta wobec każdego kogo spotkała. Natomiast jeśli chodzi o pracę zawodową to była bardzo skrupulatna - zaznacza dr Pokropska.
Pamięta, że gdy czasem - nawet w środku nocy - jej koledzy chirurdzy przyjmowali kogoś na oddział, to zdarzało się, że zlecali od razu cały komplet badań.
- Łącznie z badaniem grupy krwi, choć nie było wiadomo, czy będą one ostatecznie potrzebne, bo przecież nie każdy pacjent wymagał operacji. Doktor Gabrysiak, jako kierownik laboratorium, bardzo tych moich kolegów za to "ścigała". Potrafiła zadzwonić do lekarza w środku nocy i spytać, po co pracownicy laboratorium mają natychmiast wykonywać badania, które nie mają związku z problemem, z którym zgłosił się pacjent - wspomina nasza rozmówczyni.
Wspomina też wspólną pracę na rzecz hospicjum.
- Doktor Gabrysiak wykazywała ogromne zaangażowanie i empatię w stosunku do pacjentów. Pamiętam, że ściągała im też leki z Francji. Niestety nie doczekała 20 lutego 1993 roku, kiedy to domowe hospicjum zostało przekształcone w stacjonarne i uroczyście otwarte. Niedługo później proboszcz parafii św. Jerzego - pod którą to parafię początkowo podlegało hospicjum - zadecydował o tym, żeby nadać placówce imię doktor Gabrysiak – mówi dr Pokropska.
W pamięci utkwiło jej też, że gdy chodziła ze szpitala do poradni chirurgii dziecięcej, gdzie również pracowała, zawsze widziała przy kościele zaparkowanego "malucha" dr Gabrysiak.
- Była codziennie na mszy o godzinie 12. Bardzo wszyscy przeżywaliśmy tragedię, jaka dotknęła ją i jej córkę. Na pogrzebie były tłumy - wspomina nasza rozmówczyni.
Msza w intencji rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego
Grób lekarki znajduje się w Elblągu. Diecezja elbląska zbiera wszelkie dokumenty, świadectwa i informacje o życiu, działalności i okoliczności jej śmierci.
Stowarzyszenie Przyjaciół Doktor Oli i Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich zorganizowały uroczystości upamiętniające lekarkę. W kościele Gwiazdy Morza w Sopocie odprawiona została w weekend msza w intencji rychłego rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego dr Gabrysiak.
Natomiast w poniedziałek na cmentarzu Dębicy złożone zostały kwiaty na jej grobie, a o godz. 15 w elbląskim hospicjum odprawiona będzie msza pod przewodnictwem biskupa elbląskiego Jacka Jezierskiego.
- Do podjęcia starań o beatyfikację potrzebny jest żywy kult religijny prywatny. Chodzi o świadectwo modlitwy związanej z przywoływaniem osoby zmarłej w opinii świętości. Nie zawsze hasło "santo subito" (święty od zaraz) jest najlepszym rozwiązaniem. Dystans czasowy wobec zdarzeń i życia danej osoby pozwala na bardziej spokojne i obiektywne spojrzenie. Jednak niczego nie można wykluczać - powiedział, w rozmowie z Polską Agencją Prasową, bp Jezierski.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Stowarzyszenie Przyjaciół Doktor Oli