Zastępca burmistrza Dźwinowa na swojej prywatnej działce wyciął ponad 100 drzew. Samorządowiec zasłania się nowym prawem. Twierdzi, że zgodnie z "lex Szyszko" nie musiał mieć pozwolenia na wycinkę. Mieszkańcy mówią o "dziwnowskiej masakrze piłą mechaniczną".
Urzędnicy z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska biorą pod lupę zastępcę burmistrza Dziwnowa, który jest właścicielem działki.
Jak się okazało, po bujnym lesie zostało tylko wykarczowane pole. Tuż po wprowadzeniu nowych przepisów dotyczących wycinki drzew, tzw. lex Szyszko, samorządowiec pozbył się 119 drzew. Mimo że należały one do obszaru chronionego programem Natura 2000 i nie uzyskał z RDOŚ zgody na wycinkę, to nie widzi w tym nic złego.
- Moim zdaniem wszystko jest zgodnie z prawem. Ostatnie zmiany ustawy o ochronie przyrody dopuściły wycinkę dla osób fizycznych, które nie prowadzą działalności gospodarczej. Tak właśnie jest w moim przypadku, bo wycofałem wszystkie wnioski dotyczące budowy w tamtym miejscu budynków rekreacyjnych. Chyba jako jeden z nielicznych w okolicy przeprowadziłem ocenę oddziaływania na środowisko - powiedział Łukasz Dzioch, zastępca burmistrza w Dziwnowie.
Będzie kara?
Dzioch zapewnia, że zrobił wszystko, co mógł, by zadbać o środowisko, ale przyznaje, że ostatecznej zgody na pozbycie się drzew nie otrzymał.
- Rozmawiałem dziś z urzędnikami RDOŚ, którzy powiedzieli, że byli na tej działce w 2015 r. Wówczas stwierdzili, że wszelkie zmiany na tej działce mogą negatywnie wpływać na środowisko - mówi Sebastian Napieraj, reporter TVN24, który zajmuje się tą sprawą.
Na razie RDOŚ nie wydał oficjalnej opinii w sprawie wykarczowanej działki.
Mieszkańcy wycinkę nazywają "dziwnowską masakrą piłą mechaniczną".
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp/jb / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: kamienskie.info.pl