Dyrektorka chojnickiego hospicjum Barbara B. i jej zastępca Jerzy K. zostali skazani na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Oboje odpowiadali za pożar, w którym w styczniu 2020 roku zginęło czterech pensjonariuszy. Przyczyną było zaprószenie ognia niedopałkiem papierosa przez jednego z pacjentów. Jak ustalili śledczy, dyrektorka i jej zastępca nie dopełnili obowiązków w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa przeciwpożarowego.
Nieprawomocny jeszcze wyrok zapadł w środę przed Sądem Rejonowym w Chojnicach. Oskarżonych nie było na sali. Prokuratura domagała się roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata dla obojga oskarżonych, obrona chciała ich uniewinnienia.
Barbara B. i Jerzy K. odpowiadali za popełnienie przestępstwa niedopełnienia obowiązków w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa przeciwpożarowego, co naraziło na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia osób przebywających w obiekcie, przyczyniło się do nieumyślnego spowodowania śmierci czworga pensjonariuszy oraz do powstania ciężkich, średnich oraz lekkich obrażeń ciała u kolejnych ośmiu osób.
Barbara B., gdy doszło do pożaru, była prezesem Fundacji Palium i dyrektorem hospicjum, natomiast Jerzy K. w fundacji pełnił funkcję wiceprezesa, a w hospicjum zastępcy dyrektora. Oboje oskarżeni nie przyznali się do winy. Odmówili składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania.
Uzasadnienie: straż pożarna wykazała szereg nieprawidłowości
Sąd, uzasadniając wyrok, podkreślił, że nie oceniał opieki świadczonej w hospicjum, a "ta opieka była dobra". Sąd oceniał zaniedbania w kwestiach bezpieczeństwa i "zarządzania jednostką".
Jak tłumaczył sędzia, już od 2011 roku była prowadzona rozbudowa hospicjum. Projekt się nie zakończył i w ramach tej rozbudowy "były pewne założenia, których nie udało się wypełnić". Ponadto kontrola funkcjonariuszy KP PSP w Chojnicach wykazała "szereg nieprawidłowości w kwestii bezpieczeństwa pożarowego".
Zginęło czworo pensjonariuszy
Tragiczny pożar wybuchł - 6 stycznia 2020 roku o 3 nad ranem - w hospicjum prowadzonym przez Fundację Palium przy ulicy Strzeleckiej w Chojnicach. Jak ustalili śledczy, przyczyną było zaprószenie ognia niedopałkiem papierosa przez jednego z pensjonariuszy. Mężczyzna zginął na miejscu. Kolejne trzy osoby, w wieku od 64 do 72 lat, zmarły z powodu zatrucia tlenkiem węgla. Kilkoro innych podtrutych pensjonariuszy doznało uszkodzeń w obrębie układu oddechowego.
Kilka dni po zdarzeniu postępowanie w sprawie pożaru od chojnickich śledczych przejęła Prokuratura Okręgowa w Słupsku.
Paweł Wnuk z Prokuratury Okręgowej w Słupsku informował, że w hospicjum stwierdzono liczne nieprawidłowości m.in. w zakresie przestrzegania przeciwpożarowych wymagań techniczno-budowlanych, w zakresie wyposażenia w wymagane urządzenia przeciwpożarowe i gaśnicze, w zakresie zapewnienia osobom przebywającym na terenie hospicjum bezpieczeństwa i możliwości ewakuacji, czy też w zakresie przygotowania budynku hospicjum do prowadzenia akcji ratowniczej.
- W ocenie Prokuratury Okręgowej w Słupsku za stwierdzone w hospicjum nieprawidłowości w zakresie bezpieczeństwa przeciwpożarowego odpowiedzialni byli wyłączenie jako dyrektor i zastępca dyrektora – Barbara B. oraz Jerzy K., przy czym nieprawidłowości te narażały pensjonariuszy oraz pracowników hospicjum w chwili wystąpienia nagłego zagrożenia, jakim jest pożar, na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – podkreślał Wnuk. Przekazał również, że prokuratura uznaje, iż niedopełnienie obowiązków przez Barbarę B. i Jerzego K. przyczyniło się także do nieumyślnego spowodowania śmierci czworga pensjonariuszy oraz do powstania ciężkich, średnich oraz lekkich obrażeń ciała - głównie polegających na zatruciu tlenkiem węgla - u kolejnych ośmiu pensjonariuszy hospicjum. Barbara B. i Jerzy K., przesłuchani w charakterze podejrzanych, nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im przestępstw. Odmówili złożenia wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Oboje dotychczas nie byli karani sądownie. Groziło im do pięciu lat więzienia.
Śledztwo w sprawie spowodowania pożaru umorzone
Z kolei śledztwo w zakresie spowodowania pożaru w hospicjum, zostało umorzone wobec śmierci sprawcy czynu, który zginął na miejscu.
To personel hospicjum zaalarmował służby o pożarze. Pierwszy na miejscu był policyjny patrol. Zastępy strażaków dojechały po czterech minutach od zgłoszenia. Łącznie w akcji gaśniczo-ratowniczej działało 14 zastępów. Ówczesny komendant pomorskiej PSP nadbryg. Tomasz Komoszyński mówił na konferencji prasowej, że w budynku nie ma systemu sygnalizacji pożarowej, a wejścia do hospicjum były zamknięte i trzeba było je wyważyć, by prowadzić akcję gaśniczą i móc ewakuować pensjonariuszy, z których żaden nie poruszał się o własnych siłach. Po pożarze burmistrz Chojnic Arseniusz Finster ogłosił w mieście dwudniową żałobę.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24