Skuli go kajdankami, a i tak im uciekł. Policja szuka Mariusza Jagielskiego

Widziałeś go? Poinformuj policję
Widziałeś go? Poinformuj policję
Źródło: tvn24

Od wtorku policjanci szukają 25-letniego Mariusza Jagielskiego. Mężczyzna uciekł konwojującym go funkcjonariuszom. Miał trafić za kraty, tymczasem skuty kajdankami zbiegł.

Sąd Rejonowy wydał za Mariuszem Jagielskim list gończy 25-latek miał trafić do więzienia na rok i trzy miesiące. Był notowany za przestępstwa przeciwko mieniu.

Policjanci z Golubia-Dobrzynia (woj. kujawsko-pomorskie) ustalili miejsce pobytu mężczyzny. Ale nie wszystko poszło zgodnie z planem.

- Już po zatrzymaniu, kiedy wychodzili, zatrzymany uderzył policjantów i odepchnął, przez co zdołał uciec. W jednostce podniesiono alarm. Do działań ściągnięto policjantów z prewencji. Robimy wszystko, żeby ująć tego mężczyznę. Z naszych informacji wynika, że nie stanowi on zagrożenia - mówi Monika Chlebicz z kujawsko-pomorskiej policji.

Ze wstępnych ustaleń wynika, że policjanci skuli zatrzymanego z przodu. - Jeżeli te informacje się potwierdzą to kwalifikuje się to do postępowania wyjaśniającego. Jeśli w wyniku tych działań okaże się np. że policjanci nieprawidłowo przeprowadzili swoje czynności to możemy tu już mówić nawet o konsekwencjach dyscyplinarnych - tłumaczy Chlebicz.

Lekceważący stosunek policji?

Z relacji matki Jagielskiego, która była świadkiem zdarzenia, wynika, że policjanci z lekceważeniem traktowali zatrzymanego - mówił reporter TVN24 Michał Sidorkiewicz. Kobieta potwierdziła, że jej syn został skuty z przodu, zaprzecza jednak, że poszukiwany obecnie listem gończym odepchnął i uderzył policjantów.

Kobieta mówiła, że policjanci pozwolili zatrzymanemu zapalić papierosa, zrobić sobie z nią zdjęcie na pamiątkę.

Matka zatrzymanego relacjonowała, że "jej syn się wykręcił i zaczął uciekać”. - Nie było żadnego odepchnięcia. Gdy policja się zorientowała, to syn był już koło bramy. Któryś z policjantów krzyknął: "łapać go". Ale było już za późno, syn uciekł - powiedziała matka, która dodała, że nie wie gdzie jest jej syn i że "martwi się o niego jak każda matka”.Kobieta zwróciła się również - jak mówi - do miejscowego komendanta z prośbą o wyjaśnienie rozpowszechnianych informacji, gdyż była świadkiem i według niej żaden z policjantów nie został poszkodowany.

Jeśli ktoś wie, gdzie ukrywa się poszukiwany 25-latek powinien poinformować o tym policję.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Autor: aa, tmw/mś / Źródło: TVN24 Pomorze

Czytaj także: