Sąd Rejonowy w Brodnicy wydał wyrok w sprawie Krzysztofa G., który jako policjant miał - zdaniem prokuratorów - zgwałcić kobietę. G. ma w więzieniu spędzić 2,5 roku. Sąd uznał jednak, że do gwałtu nie doszło. Mężczyzna został skazany za "wykorzystanie stosunku zależności". Wciąż jest też oskarżony o gwałt, próbę gwałtu i wykorzystanie seksualne czterech innych kobiet.
Dwa i pół roku więzienia – taki wyrok usłyszał były kierownik izby zatrzymań w komisariacie w Brodnicy (woj. kujawsko pomorskie) za to, że "w celu osiągnięciu korzyści osobistej, przekraczając swoje uprawnienia i poprzez wykorzystanie stosunku zależności pomiędzy funkcjonariuszem policji z osadzoną doprowadził do obcowania płciowego", czyli z artykułu 199 kodeksu karnego. Ma także zakaz zajmowania funkcji publicznych przez 15 lat i musi zapłacić 10 tysięcy zadośćuczynienia swojej ofierze.
To zaskakująca decyzja, ponieważ były policjant oskarżony był nie tylko o przekroczenie uprawnień, ale też o gwałt – czyli według art. 197 kodeksu karnego - za co grozi do 12 lat więzienia. Uzasadnienie wyroku było niejawne, więc nie wiemy, dlaczego sąd podjął taką decyzję. Sprawę komentuje za to Prokuratura Okręgowa w Toruniu, która już zastanawia się nad apelacją.
Sąd przyjął inną koncepcję
- Nie jesteśmy zadowoleni z takiego wyroku – przyznaje Andrzej Kukawski z Prokuratury Okręgowej w Toruniu. – Sąd przyjął, że doszło do przekroczenia uprawnień, tak jak w akcie oskarżenia, natomiast nie przyjął, aby doszło do zgwałcenia. Przyjął koncepcję, że doszło do seksualnego wykorzystania pokrzywdzonej. Prokurator uznał, że jest to niesłuszne zarówno ze względu na wymiar kary, jak i zmianę kwalifikacji czynu. Zażądamy pisemnego uzasadnienia wyroku – mówi.
W listopadzie 2017 roku Krzysztof G. był kierownikiem izby zatrzymań na komisariacie w Brodnicy. Po jednym z jego dyżurów 25-letnia kobieta, zatrzymana do jednej ze spraw, oskarżyła go o gwałt w toalecie komisariatu.
Obdukcja i nagrania z kamer na korytarzach potwierdzały część jej wersji wskazującą, że w toalecie doszło między nimi do stosunku. Policjant temu nie zaprzeczał, ale twierdził, że wszystko odbyło się za zgodą obu stron.
W toalecie kamer nie było. Ta na korytarzu zarejestrowała jednak, jak nazwali to śledczy, "grę cieni", która, ich zdaniem, miała świadczyć o tym, że doszło do przemocy.
To nie pierwszy raz...
Już następnego dnia po zgłoszeniu do komendy w Brodnicy udali się specjaliści z laboratorium kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji i Biura Spraw Wewnętrznych, którzy przeprowadzili stosowne czynności, a policjant został zawieszony w czynnościach w związku ze wszczętym postępowaniem dyscyplinarnym. Kilka dni później został wydalony z policji "ze względu na interes służby". Sąd jednak nie zdecydował się wówczas na areszt dla G.
Prokuratorzy już wtedy podejrzewali, że poszkodowanych kobiet może być więcej i apelowali, by się do nich zgłaszały. W połowie lutego tego roku Prokuratura Rejonowa w Brodnicy przedstawiła nowe fakty w sprawie Krzysztofa G. – Przedstawiono mu zarzuty popełnienia kolejnych przestępstw na szkodę kolejnych czterech pokrzywdzonych kobiet – przekazywał nam prokurator Kukawski.
Zarzuty dotyczyły jednego zgwałcenia, jednego usiłowania zgwałcenia oraz dwukrotnego zmuszenia do tak zwanych innych czynności seksualnych. – Trzech z tych czynów podejrzany według naszej wiedzy i dowodów zgromadzonych w sprawie dopuścił się w pomieszczeniu dla zatrzymanych Komendy Powiatowej Policji w Brodnicy – informował Kukawski.
Prokuratura złożyła wtedy wniosek o areszt dla Krzysztofa G. W obliczu kolejnych zarzutów, sąd zdecydował się przychylić do wniosku śledczych.
Dzisiejszy wyrok jest nieprawomocny.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24