Awaria uziemiła Zawiszę Czarnego w Hiszpanii

Chcieli popłynąć na paradzie, ale nie ma pewności czy w ogóle uda się wypłynąć z portu. 12 harcerzy zaokrętowało się na żaglowcu Kapitan Borchardt, pozostałych 13 osób musi czekać na rozwój wydarzeń.

Awaria pokrzyżowała plany

- Awaria niby poważna nie jest, ale zepsuciu uległo koło zębate z silnika, który jest z 1941 roku z niemieckiej łodzi podwodnej, nie było łatwo znaleźć część zastępczą. Kiedy już się znalazła, okazało się, że jej koszt to 9 tys. euro. Na szczęście udało nam się trochę utargować – mówi Tomasz Maracewicz Komendant Centrum Wychowania Morskiego ZHP w Gdyni.

Jeśli silnik zostanie naprawiony do 20 sierpnia jest szansa, że harcerze wypłyną w rejs do bliższego portu. W przeciwnym razie czeka ich powrót do Polski.

- Zawisza ma magię. Zawiszacy jak tylko słyszą że trzeba pomóc to działają. Już otrzymaliśmy oferty pomocy przy naprawie i zdobyciu części, ktoś inny zaproponował pomoc w ewentualnym powrocie harcerzy do Polski, a jeszcze inny Zawiszak dzięki honorowemu konsulowi RP w Hiszpanii, załatwił nam tańszy pobyt w porcie – dodał Tomasz Maracewicz.

Wakacje na lądzie

- Jedyne co im doskwiera to zapewne żal, bo przyjechali żeby popłynąć w rejs. Oczywiście staramy się im zapewnić jakąś rozrywkę, ale wycieczki na lądzie pewnie nie zastąpią regat – przyznaje komendant Maracewicz.

Jak na razie, ekipa, która została w porcie La Coruna mieszka na żaglowcu. Zawisza Czarny jest odpowiednio zaopatrzony i przygotowany. W Hiszpanii musiało zostać 16 osób: 13 harcerzy z czego troje nie skończyła jeszcze 18. roku życia oraz trzy osoby z ekipy filmowej, która miała rejestrować przebieg rejsu.

- Już myślimy o jesiennym rejsie tak na pocieszenie dla harcerzy, bo te wakacje nie miały tak wyglądać – dodał komendant Maracewicz.

Autor: ws/b / Źródło: TVN24 Pomorze