Podczas akcji gaszenia byłych koszar w Gdańsku Wrzeszczu w jeden z wozów strażackich uderzył autobus. Zerwał się mechanizm obrotowy wysięgnika, w którym na wysokości 20 metrów było dwóch strażaków. – Zaczęli się kręcić jak na karuzeli – mówi rzecznik straży pożarnej.
W środę tuż po północy wybuchł pożar w jednym z budynków dawnego garnizonu wojskowego w Gdańsku Wrzeszczu. W akcji uczestniczyło 11 zastępów straży pożarnej.
- Pożar obejmował powierzchnię 1,5 tys. metrów kwadratowych. Był ciężki do opanowania. Skupiliśmy się przede wszystkim na tym, by nie dopuścić do rozprzestrzeniania się. To nam się udało – powiedział Jakub Zambrzycki, rzecznik gdańskiej straży pożarnej.
„Kręcili się jak na karuzeli”
W budynku objętym pożarem nikogo nie było, więc nie było ofiar pożarku. Podczas akcji jednak ucierpieli strażacy.
- Na koniec tego zdarzenia doszło do kolizji autobusu komunikacji miejskiej i naszego wozu drabiny. W tym czasie na wysięgniku na wysokości 20 metrów było jeszcze dwóch strażaków – poinformował rzecznik.
Według relacji rzecznika był to autobus przegubowy. Jego przednia część przeszła obok, jednak tył zahaczył o wóz strażacki.
- Siła tego uderzenia była na tyle duża, że zerwał się mechanizm obrotowy drabiny. Strażacy, którzy byli na górze nagle zaczęli się kręcić jak na karuzeli. Mocno poobijani trafili do szpitala. Na szczęście okazało się, że to nic groźnego – podkreślił Zambrzycki.
Do pożaru doszło na terenie dawnego garnizonu wojskowego:
Autor: md/kv / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24 | @bhc