Ponad 200 rekonstruktorów na tydzień opanowało Hel i jego okolice. Te zazwyczaj nieco ospałe miasto zamieniło się w prawdziwe miasteczko rodem z II wojny światowej. Stacjonują w nim wojska alianckie i niemieckie. Obóz armii niemieckiej zwiedził reporter TVN24 Maciej Cnota.
D-Day Hel to największa impreza rekonstrukcyjna na Pomorzu. Nawiązuje do największej w historii pod względem użytych sił i środków operacji desantowej II wojny światowej.
Żywa lekcja historii
Impreza jest lekcją żywej historii, w której zgromadzona publiczność może podziwiać z bliska uczestników imprezy w historycznych mundurach i prawdziwe pojazdy wojskowe z tamtych lat w akcji.
Wielu rekonstruktorów czeka na imprezę cały rok. - To dość drogie hobby, wszystko zależy od jakości danej rzeczy - tłumaczy rekonstruktor Waffen-SS reporterowi TVN24 i dodaje: - Przykładowo stara maszyna do pisania to koszt ok. 200-300 zł, ale taka, która posiada runy SS to już koszt ok. 2000 tys złotych.
Na początek militarny ślub
Nieoficjalnym rozpoczęciem imprezy był nietypowy "militarny" ślub organizatorów Patrycji i Przemka. Oprócz mundurów pana młodego, świadka i niektórych gości, zamiast tradycyjnych obrączek młodzi przekazali sobie nieśmiertelniki.
Tydzień rekonstrukcji
Od ośmiu lat D-Day Hel przyciąga tłumy turystów. Bitwy przedstawiane podczas wydarzenia to widowiska w plenerze, w obiektach militarnych, fortyfikacjach i na helskich plażach z użyciem profesjonalnej pirotechniki, dźwięku i światła. Najbardziej spektakularna inscenizacja "Lądowania na plaży Omaha" odbędzie się w najbliższą sobotę.
Szczegółowy program imprezy można znaleźć tu.
Autor: aja/b/k
Źródło zdjęcia głównego: www.ddayhel.pl | mat. prasowe