Matka chłopca wysłała go po pieczywo do pobliskiego sklepu. Zamiast tego sześciolatek wsiadł do pociągu SKM i przejechał nią 25 kilometrów z Wejherowa do Godętowa (Pomorskie) zanim jedna z pasażerek zaalarmowała policję.
Kobieta podróżująca pociągiem SKM zadzwoniła na policję z informacją, że kolejką podróżuje mały chłopiec, który z pewnością nie powinien robić tego samodzielnie.
- Dyżurny wysłał na stację w Godętowie patrol. Sześciolatek powiedział policjantom jedynie swoje imię oraz, że na stacji w Lęborku ma czekać na niego wujek. Nie potrafił przekazać innych informacji, które pomogłyby ustalić jego tożsamość – mówi Anetta Potrykus, rzecznik wejherowskiej policji.
Policjanci pojechali na stację do Lęborka, by zgodnie z tym, co powiedział chłopiec, poszukać wujka. Jednak nikt tam na niego nie czekał.
Poszedł po pieczywo
W tym czasie na policję zadzwoniła 30-letnia mieszkanka Wejherowa zgłaszając zaginięcie 6-letniego syna. Kiedy kobieta przyszła na komendę okazało się, że to ten sam chłopiec, który podróżował samotnie pociągiem. Chłopiec wrócił do domu cały i zdrowy.
- Matka chłopca powiedziała, że wysłała go do pobliskiego sklepu po pieczywo. Kiedy długo nie wracał postanowiła zawiadomić policję. Do tej pory nie wiemy, dlaczego chłopiec wsiadł do pociągu - informuje rzeczniczka policji.
Policjanci informację o niedopełnieniu obowiązku opieki przesłali do sądu rodzinnego w Wejherowie, który ma zdecydować, czy wobec matki chłopca zostaną wyciągnięte konsekwencje.
- Te mogą być różne: od kary finansowej do skierowania rodziny pod opiekę kuratora – wylicza Potrykus.
Autor: md/iga / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24