Złoto po Amber Gold, które zabezpieczono w ramach śledztwa, trafiło właśnie w ręce syndyka masy upadłościowej. Siedem zalakowanych paczek zawiera 57 kilogramów złota. Jednak żeby uregulować wszystkie zobowiązania upadłej spółki takich paczek musiałoby być znacznie więcej.
- Otrzymałem z depozytu złoto, srebro i platynę, które zwróciła mi Prokuratura Okręgowa w Łodzi. Wartość tych kruszców w stosunku do zobowiązań Amber Gold to zdecydowanie za mało, trzeba by mieć kilkadziesiąt razy więcej tego, teraz dysponujemy zaledwie 1 procentem – mówi Józef Dębiński, syndyk masy upadłościowej Amber Gold.
Złoto, które przejął syndyk Amber Gold jest dziś warte 8 mln zł. Jeszcze pół roku temu było to 9,3 mln zł, ale złoto staniało. – Giełda złota dyktuje swoje warunki, w tej chwili kruszce staniały, ale myślę, że w niedługim czasie będziemy je zbywać w przetargu otwartym – dodaje syndyk.
Zabezpieczony przez syndyka majątek Amber Gold, razem z wierzytelnościami spółki, wynosi ok. 150 mln zł.
Śledztwo bez końca
Sprawa Amber Gold to jedna z największych afer finansowych ostatnich lat. Wedle wyliczeń łódzkiej prokuratury, przez Amber Gold oszukanych zostało blisko 10 tysięcy osób, na kwotę 668 mln zł. Końca śledztwa na razie nie widać.
Jak tłumaczy Jacek Pakuła, prokurator z Prokuratury Okręgowej w Łodzi, postępowanie ws. Amber Gold cały czas jest w toku. Prokuratura zajęła się sprawą w czerwcu ubiegłego roku, kiedy jesienią przekierowano postępowanie z Gdańska. Żeby usprawnić pracę, została powołana specjalna grupa złożona z 10 osób: 6 prokuratorów i 4 asystentów. Jak tłumaczy Pakuła, prokuratura nie jest w stanie zadeklarować nawet przypuszczalnej daty zakończenia postępowania.
Do tej pory przesłuchano blisko 10 tys. osób, a 4 tys. z nich są w zarzutach wymienione z imienia i nazwiska.
Małżeństwo z zarzutami
W sierpniu ub. roku gdańska prokuratura przedstawiła prezesowi Amber Gold Marcinowi P. kilka zarzutów, m.in. oszustwa znacznej wartości, prowadzenia bez zezwolenia działalności bankowej i posługiwania się sfałszowanym potwierdzeniem przelewu 50 mln zł.
Później sprawę przejęła łódzka prokuratura okręgowa. Następnie łódzcy śledczy rozszerzyli zarzuty wobec Marcina P. Obecnie jest on podejrzany o 17 przestępstw, m.in. o poświadczenie nieprawdy w oświadczeniach o podwyższeniu kapitału zakładowego kilku spółek grupy Amber Gold, naruszenie ustawy o rachunkowości czy Kodeksu spółek handlowych.
Marcin P. przebywa w areszcie od zeszłego roku. Zgodnie z wnioskiem prokuratorów sąd orzekł, że będzie w nim do 28 sierpnia. Nie przyznaje się do zarzucanych przestępstw. Jego żona, Katarzyna P., również od kwietnia przebywa w areszcie. Śledczy zarzucają jej popełnienie 12 przestępstw. P. nie przyznaje się do zarzucanych jej przestępstw.
Grozi im kara do 15 lat więzienia.
Afera Amber Gold
Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia ub. roku firma ogłosiła decyzję o likwidacji, nie wypłacając ulokowanych środków i odsetek tysiącom swoich klientów.
Autor: ws/b / Źródło: TVN24 Pomorze, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN