W deszczu i zimnie, bez noclegu i z rosnącą gorączką - pan Piotr Wróbel przeszedł ponad 500 kilometrów, by zbierać pieniądze na chorego synka. - Wielokrotnie myślałem, że nie dotrę - zwierza się.
Dwanaście dni zabrało Piotrowi Wróblowi przejście trasy z Katowic do Gdańska. Wyruszył 7 kwietnia o godzinie 9.30 spod wieży w Muzeum Śląskim w Katowicach. Dziś przed godz. 15 dotarł do wybrzeża Bałtyku w Gdańsku Brzeźnie.
Procent, co wiele znaczy
- Chciałem rozpropagować ideę przekazania 1 procent podatku na rehabilitację mojego syna Iana. Ian ma 5 lat jest wspaniałym chłopakiem i ma zdiagnozowany autyzm – opowiada pan Piotr. Rehabilitacja, zajęcia dydaktyczne, dieta, turnusy rehabilitacyjne pochłaniają mnóstwo środków - mówi.
W sumie pokonał 515 kilometrów, stąd też swój projekt nazwał "515 kilometrów dla Iana". Chciał pokonać swoje słabości. Nikt go nie asekurował. Miał jedynie to, co zmieściło się do plecaka.
Efekty już są
Jego poświęcenie już przyniosło efekty. Jak mówi, wiele osób wpłaciło już na konto Iana pieniądze i od przyszłego roku będzie mógł uczęszczać do nowego przedszkola, w którym są mniejsze grupy. - Będziemy mogli mu także zapewnić lepszą rehabilitację - mówi pan Piotr.
Przyznaje, że było ciężko i wielokrotnie miał chwile zwątpienia. - Myślałem, że nie dojdę - wyznaje. Jednak udało się i na brzegu morza mógł unieść ręce w geście triumfu. Czy czuje się bohaterem, supertatą? - To za wiele lat dopiero będą mogły stwierdzić moje dzieci - odpowiada.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/kv / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24